Chata malowana „na krasno jak u Rusinów” – mawiali ich polscy sąsiedzi…

Chyża łemkowska w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku

Wielobarwne lub wapienne wzory geometryczne i roślinne, malowane na ścianach chat – wokół okien, na drzwiach i wrotach, były charakterystyczne dla wschodniej Łemkowszczyzny. Widzimy je na dziewiętnastowiecznej chyży z Komańczy i dwudziestowiecznej chyży ze Smolnika, znajdujących się w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku.

 

Łemkowie do 1947 roku zamieszkiwali Beskid Niski po obu stronach obecnej granicy polsko-słowackiej. Obszar ten już w XV wieku został zasiedlony przez ich rusko-wołoskich przodków. Na określenie chaty – budynku mieszkalno-gospodarczego kryjącego pod jednym dachem izbę mieszkalną i wszystkie pomieszczenia gospodarcze – używano słowa „chyża”. Oznaczało ono izbę mieszkalną, chyżka zaś – małą izbę. Zwykle chyża posiadała izbę, sień, komorę, boisko i stajnię.

Chyża z Komańczy, 1885, Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, fot. M. Kraczkowski

Chyże budowano z drewna jodłowego, nakrywano dachem dwuspadowym poszytym słomą z dwoma rzędami gontów na krawędzi i w kalenicy (grzbiet dachu). Szczyty (boki) dachów były ozdobnie szalowane gontem lub deskami, na dole znajdowały się małe daszki osłaniające ściany. Po postawieniu budynku kobiety utykały mchem i zalepiały gliną szpary między belkami.

Drzwi wejściowe do komory i węgieł w chyży z Komańczy, Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, fot. M. Kraczkowski 

Początkowo ozdobne malowanie ścian sprowadzało się do zaznaczania na biało szpar, obwódek wokół okien, rzadziej końcówek belek w narożnikach. Pod koniec XIX wieku ściany chyży zaczęto pokrywać farbą brązową z tonem czerwonawym, przez niektórych określanym „w odcieniu terakoty” lub – jak piszą badacze z okresu międzywojennego – „chaty… maluje się czerwono od koloru mleczno-poziomkowego do ciemno-buraczkowego”. Od tego koloru ostro odcinała się biel pasów między belkami, obwódek okien i drzwi. Bardzo często ramy okienne malowano na niebiesko wapnem z dużą domieszką ultramaryny i wkoło dodawano jeszcze białą obwódkę. Tafle drzwiowe pociągano żółtą glinką lub zostawiano surowe. Pozostałą część belek pokrywano czerwoną farbą. Po 2–3 dniach, gdy dobrze wyschła, malowano wzory wapnem. Były to przeważnie motywy geometryczne złożone z zygzakowatych linii, kółek, kropek i kresek układanych w słońce lub jodełkę, komponowane w pasowy ornament (wrota boisk i drzwi wejściowe). Pasy na ścianach, wyodrębnione kolorem węgły podkreślały bryłę budynku.

Chyża ze Smolnika, 1925, Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, fot. M. Kraczkowski

Do malowania ścian zewnętrznych chyży używano darniowych glinek powszechnie występujących na terenach podgórskich. Wydobywano je w lasach, na uroczyskach, nad brzegami rzek i potoków. Zawierały one niewielką ilość tlenku żelaza i były czerwonawe. Glinkę żelazistą przepalano w piecu chlebowym, biel otrzymywano z białej glinki lub wypalonego wapna. Po wypaleniu glinki za pomocą dwóch kamieni rozcierano ją na proszek. Wsypywano go do wywaru z rozgotowanego i przecedzonego siemienia lnianego. W tym momencie poprawiano kolor przez dodanie soku z buraków ćwikłowych oraz przyrumienionej mąki żytniej i zagotowywano. Przed malowaniem do barwnika wlewano jeszcze emulsję z jaj zmieszanych z olejem lnianym (1 kilogram jaj na 1 litr oleju).

Drzwi wejściowe w chyży ze Smolnika, Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, fot. M. Kraczkowski 

Pod koniec XIX wieku często pokrywano farbą ściany budynków we wsiach nad Osławą (lewy dopływ Sanu). Najbogatsze zdobnictwo było w Komańczy, Smolniku i Solince. Nie wszystkim podobały się czerwone chaty. Hrabina Anna Potocka z Rymanowa pisała w listach do Stanisława Witkiewicza, że wieśniacy malują je na brzydki piernikowy kolor i prosiła o przysłanie wzorów. Adresat zapewne nie spełnił tej prośby, bo czerwonobrązowe chaty we wsiach wokół Rymanowa przetrwały do lat pięćdziesiątych XX wieku.

Obramienia okien, futryny w chyży ze Smolnika, Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, fot. M. Kraczkowski 

Na początku XX wieku zaczęto używać farb anilinowych – zielonej i czerwonej, a na drzwiach umieszczano drzewka, kwiaty, bukiety w donicach, krzyże przypominające swastyki. Zapewne kiedyś miały znaczenie magiczne lub informacyjne, na przykład o dziewczętach na wydaniu. Malatury – motywy malowane na drzwiach stajni broniły przed dostępem złych mocy, a na wrotach stodoły – chroniły zbiory.

Wrota do boiska (stodoły) w chyży ze Smolnika, Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, fot. M. Kraczkowski

Gdy do Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku została przeniesiona, pochodząca z 1885 roku, chyża z Komańczy, zaproszono mieszkankę tej wsi, która przygotowała farbę i pomalowała budynek. Dziś stanowi on ozdobę ekspozycji sanockiego skansenu.

Danuta Blin-Olbert

 

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Tajemnice Matki Boskiej Sokalskiej i Chrystusa Milatyńskiego. Klocek drzeworytniczy z pierwszej połowy XIX wieku ze zbiorów Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku

Matejko z Krynicy. "Malarz w drodze do pracy" Nikifora z Muzeum Nikifora w Krynicy-Zdroju, Oddziału Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu