Z Włoch przez gorczańskie polany do Stanów Zjednoczonych

Epopeja amerykańskich lotników uratowanych przez polskich górali i partyzantów

W grudniu 1944 roku dziewięciu członków załogi uszkodzonego samolotu Liberator B-24 wylądowało na spadochronach w zasypanych śniegiem polskich górach. Z pomocą pośpieszyli im żołnierze Armii Krajowej. Partyzanci uratowali skoczków, niestety nie zdołali odnaleźć ich dowódcy.

 

Amerykański samolot Liberator B-24 J, noszący imię „California Rocket”, wystartował 18 grudnia 1944 roku z lotniska we Włoszech. Jego celem było zbombardowanie niemieckiej fabryki benzyny syntetycznej w Oświęcimiu. Podczas lotu trzy z czterech silników Liberatora uległy awarii. Dowódca maszyny, porucznik William J. Beimbrink skierował samolot ku terenom kontrolowanym przez Armię Radziecką. Jednak ich osiągnięcie okazało się niemożliwe. Amerykanie musieli opuścić bombowiec nad pasmem Gorców – liczyli na pomoc polskich partyzantów.

Lotnicy z 459 Grupy Bombowej 304 Skrzydła Bombowego 15 Armii Powietrznej USAF (Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych) na lotnisku w Cerignioli we Włoszech, 1944, autor nieznany. W drugim rzędzie od lewej stoją: nawigator Thadeus Dejewski, drugi pilot Spencer P. Felt i pilot William J. Beimbrink. Fotografia pochodzi ze zbiorów ekspozycji Lotnicze Ślady w Gorcach w Wiejskim Ośrodku Kultury (WOK) w Ochotnicy Górnej. Publikujemy ją dzięki uprzejmości Pana Doktora Krzysztofa Wielgusa.

Ponad Pasmem Lubania i szczytem Runek członkowie załogi kolejno wyskakiwali z samolotu. Gdy opadali na spadochronach, maszyna rozbiła się w pobliżu polany Pańska Przehybka. Obserwujący zajście młody góral z Ochotnicy Górnej, Józef Rungier błyskawicznie poinformował o wszystkim dowódcę IV batalionu 1 Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej (AK). Kapitan Julian Zapała „Lampart” postawił na nogi swoich podkomendnych, rozkazując podjęcie poszukiwań. Stawką było ocalenie lotników, zanim odnajdą ich Niemcy.

Krzysztof Wielgus, Samolot B-24 Liberator nr 42-51714, o nazwie „California Rocket” z 757 Dywizjonu, 459 Grupy Bombowej, 304 Skrzydła 15 Armii Powietrznej USAF w locie nad cel. Fotografia reprodukcji pochodzi ze zbiorów ekspozycji Lotnicze Ślady w Gorcach w WOK w Ochotnicy Górnej. Publikujemy ją dzięki uprzejmości Pana Doktora Krzysztofa Wielgusa

Jeden z patroli dotarł do zniszczonego, tlącego się jeszcze wraku. Wymontowano broń pokładową, zabrano amunicję, aparaturę radiową, mapy. Pozostali partyzanci, przy znacznej pomocy mieszkańców Ochotnicy Górnej, odnaleźli dziewięciu Amerykanów. Przewieziono ich do kwatery kapitana „Lamparta” na Kurnytowej Polanie. Nie natrafiono na jakikolwiek ślad dowódcy samolotu. Pozostała po nim, znaleziona w szczątkach maszyny, czapka z wizytówką: „William J. Beimbrink. Lieutenat Air Corps Army of the United States”.

Samoloty B-24 Liberator należące do 459 Grupy Bombowej, 304 Skrzydła 15 Armii Powietrznej USAF. Fotografia pochodzi ze zbiorów ekspozycji Lotnicze Ślady w Gorcach w WOK w Ochotnicy Górnej. Publikujemy ją dzięki uprzejmości Pana Doktora Krzysztofa Wielgusa

Po trzech dniach uratowanych przeniesiono w rejon Szczawy, gdzie połączyli się z kilkudziesięcioma innymi alianckimi lotnikami. Sojusznicy spędzili święta Bożego Narodzenia z żołnierzami AK. W styczniu 1945 roku lotnicy oddali się w ręce oddziałów Armii Czerwonej, wkraczających na ziemię sądecką. Przez Lwów i Kijów zostali przetransportowani do Odessy, a następnie – drogą morską – przez Stambuł i Port Said dopłynęli do Neapolu. W marcu 1945 roku powrócili do swej bazy we Włoszech, a stamtąd do Stanów Zjednoczonych.

Pomnik Liberatora na przełęczy Pańska Przehybka w Gorcach, fot. Jerzy Opioła, licencja CC-SA-4.0, Wikimedia Commons

Przez kilkadziesiąt lat miejsce katastrofy porosły drzewa. Górale z Ochotnicy wykorzystywali szczątki Liberatora w pracach gospodarskich. W latach osiemdziesiątych XX wieku historię „Californii Rocket” „odkrył”, zbadał i opisał Krzysztof Wielgus, naukowiec z Politechniki Krakowskiej i Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. W pięćdziesiątą rocznicę katastrofy bombowca, w miejscu, gdzie roztrzaskała się amerykańska maszyna, otwarto „Uroczysko Pamięci pod Przehybką”. Powstało ono dzięki współpracy Muzeum Lotnictwa Polskiego, Gorczańskiego Parku Narodowego, Gminy Ochotnica Dolna i, przede wszystkim, ochotnickich górali, którym nieobojętna była wojenna przeszłość ich małej ojczyzny. Znak pamięci odsłonili trzej, żyjący jeszcze wówczas lotnicy z "Californii Rocket" oraz trzej weterani AK, którzy pospieszyli im na ratunek.

Fragment ekspozycji Lotnicze Ślady w Gorcach w WOK w Ochotnicy Górnej. Fotografię publikujemy dzięki uprzejmości Pana Doktora Krzysztofa Wielgusa

Do Uroczyska prowadzi ścieżka wytyczona przez Gorczański Park Narodowy. Społecznicy z Ochotnicy Górnej urządzili w Wiejskim Ośrodku Kultury ekspozycję Lotnicze Ślady w Gorcach, która opowiada o tym niezwykłym epizodzie z czasów II wojny światowej i dokumentuje wysiłek partyzantów AK i ochotnickich górali, dzięki którym amerykańscy lotnicy bezpiecznie wrócili do domu. Do dziś niewyjaśniony pozostaje los porucznika Williama J. Beimbrinka. Zapewne nie miał już czasu na bezpieczny skok, pozostając do ostatniej chwili za sterami samolotu, i runął pod nierozwiniętym spadochronem w niedostępne lasy nad  Łopuszną. Jego ciała jednak nie odnaleziono…

Ewa Olkuśnik

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
A kuku! Historia samolotu Kukułka ze zbiorów Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie
Moda, sztuka i samoloty. Zbyt krótka kariera Janiny Dłuskiej
Jakimi kartami grali piloci RAF-u? Pamiątka po Ryszardzie Rozentalu w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN