Wydawało się, że po wydarzeniach grudniowych 1970 roku władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (PRL) już nigdy nie zdecydują się na użycie wobec swoich obywateli przemocy, a żaden Polak nie zginie od kul. Po wprowadzeniu 13 grudnia 1981 roku stanu wojennego rzeczywistość okazała się niestety inna…
Wydarzenia określane przez historyków mianem „karnawału” Solidarności (trwające między sierpniem 1980 a grudniem 1981 roku) przyniosły wielu Polakom nadzieję na zmianę sytuacji w Polsce. Autorytarny charakter władzy ograniczało powołanie do życia Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego (NSZZ) „Solidarność”. Z oczywistych powodów napotkało to niezadowolenie władz partyjno-państwowych PRL, ponieważ te usiłowały kontrolować wszelkie obszary życia Polaków. Zdecydowały się one na wprowadzenie stanu wojennego, podczas którego między innymi internowano większość przywódców NSZZ „Solidarność”. W koncepcji ówczesnego I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i szefa rządu generała Wojciecha Jaruzelskiego miało to sparaliżować opozycję i wykluczyć możliwość skutecznego przeciwstawienia się zarządzeniom władz. Organem, który formalnie przejął kontrolę nad państwem, była Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego.
Tablica pamiątkowa na murze przed kopalnią „Wujek” w Katowicach, zawierająca imiona i nazwiska zabitych górników, 2017, fot. Maciej Fic
Plan rządzących, polegający na zaskoczeniu przeciwnika, w dużym stopniu został zrealizowany. Jednak na wieść o wprowadzeniu stanu wojennego i zdelegalizowaniu NSZZ „Solidarność” w wielu zakładach pracy w Polsce udało się rozpocząć strajki. Nie były one dobrze przygotowane, a pod nieobecność głównych przywódców na czele załóg stawały często osoby niesprawujące dotąd w związku istotnych funkcji. Dlatego akcja strajkowa dość szybko została ograniczona, a potem stłumiona. Wśród przedsiębiorstw, w których strajk okupacyjny był prowadzony po 13 grudnia, znalazła się kopalnia „Wujek” w Katowicach. Przywódcami strajku zostali Stanisław Płatek, Adam Skwira i Jerzy Wartak.
Miejsce pamięci poświęcone dziewięciu zabitym górnikom przez kopalnią „Wujek” w Katowicach, 2017, fot. Maciej Fic
Po próbach rozmów 14 grudnia władze podjęły decyzję o stłumieniu strajku przy użyciu siły. Na czele jednostek odpowiedzialnych za pacyfikację kopalni stanął pułkownik Milicji Obywatelskiej Jerzy Gruba. Rankiem 16 grudnia wokół kopalni zostały zgromadzone dobrze uzbrojone siły milicji – między innymi pluton specjalny Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej – i wojska (z ciężkim sprzętem wojskowym). Broniący się górnicy mieli do dyspozycji pręty, śruby i różnego rodzaju narzędzia.
Czołg i ZOMO na terenie kopalni „Wujek”, 1981, fot. M. Janicki, licencja Śląskie Centrum Wolności i Solidarności w Katowicach. Więcej zdjęć dokumentująch wydarzenie można znaleźć na stronie internetowej Ośrodka Karta
Atak na kopalnię przypuszczono 16 grudnia około godziny 11.00. Ponieważ jedna z bram została zablokowana przewróconymi wagonami, do zburzenia fragmentu muru szturmujące oddziały wykorzystały czołg. Podczas szturmu, od strzałów z broni palnej plutonu specjalnego, pięciu górników zginęło na miejscu, czterech kolejnych zmarło w drodze do lub w samym szpitalu. Do wieczora 16 grudnia strajkujący opuścili teren kopalni.
Zabici górnicy pochodzili z różnych rejonów Polski: z Górnego Śląska (Joachim Gnida i Bogusław Kopczak), Zachodniopomorskiego (Jan Stawisiński), Wielkopolski (Zenon Zając), z terenów dzisiejszego województwa łódzkiego (Ryszard Gzik, Józef Czekalski, Andrzej Pełka), z Lubelskiego (Krzysztof Giza) i spod Stalowej Woli (Zbigniew Wilk). Najmłodszy z nich miał 19 lat, najstarszy – 48 lat.
Fragment wystawy „Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów” w Muzeum Śląskim w Katowicach, przedstawiający na symbolicznym murze stanowiącym mapę Polski miejsca, z których pochodzili zabici górnicy, 2018, fot. Maciej Fic
Po zdławieniu strajku jego przywódcy zostali skazani na kary pozbawienia wolności. Dopiero po 1989 roku podjęto starania, by przed sądem postawić winnych zabójstw. Pierwsze dwie próby osądzenia zakończyły się uniewinnieniem oskarżonych. W trzecim procesie (trwał od 2004 roku aż do 2009 roku) niektórych sprawców skazano na kary pozbawienia wolności. Tragedia w kopalni „Wujek” stała się symbolem oporu części Polaków wobec stanu wojennego, a dziewięciu górników weszło do panteonu narodowych bohaterów walczących o w pełni suwerenną Polskę.
Maciej Fic
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU