W końcu 2017 roku do kin trafił film pt. „Zgoda”, opowiadający miłosną historię młodych Górnoślązaków za obozowymi drutami. Dzięki temu wiele osób mogło po raz pierwszy usłyszeć o istnieniu w Polsce obozów pracy, czy szerzej, o zjawisku określanym mianem „tragedii górnośląskiej".
W latach 1945-1956 władze polskie i radzieckie prowadziły wobec mieszkańców regionu represyjne działania, obejmujące zbrodnie, gwałty, zabójstwa, dewastacje, rabunki oraz osadzenia ludności rodzimej w obozach pracy czy internowania i deportacje części ludności autochtonicznej do ZSRR. Sfabularyzowana wizja pobytu w takim obozie pracy, założonym przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, przedstawiona jest właśnie w przywołanym filmie, który - obok historii Franka usiłującego ocalić ukochaną Annę - dość dobrze ukazuje traktowanie osadzonych w nim więźniów.
Wyciąg aktu zgonu Wincentego Garbasa, który zmarł w trakcie deportacji w rejonie dzisiejszego Doniecka 20 listopada 1947 r., zbiory Centrum Deportacji Dokumentacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku w Radzionkowie
„Tragedia górnośląska” rozpoczęła się wraz z wkraczaniem na obszar regionu czerwonoarmistów, przez których terytorium całego Górnego Śląska było traktowane jako teren III Rzeszy. Ich dowódcy wręcz mobilizowali swoich żołnierzy do prowadzenia akcji „rewanżowej” na ludności niemieckiej. Mimo słabych prób oponowania, podejmowanych głównie przez polskich działaczy komunistycznych, uznawano więc zajęte tereny jako obszar podbity i traktowano całą ludność rodzimą jako Niemców. Działania takie były dla żołnierzy radzieckich tym łatwiejsze do realizacji, że autochtoni zwykle posługiwali się etnolektem, w którym obok wpływów słowiańskich wyraźnie obecne były także ślady niemieckości. Efektem tego stał się szereg zasygnalizowanych we wstępie tekstu przestępczych zachowań wobec ludności cywilnej. Miejscowa ludność przez kilka miesięcy doświadczała licznych zbrodni i represji ze strony stacjonujących tu czerwonoarmistów lub funkcjonariuszy radzieckiej służby bezpieczeństwa (NKWD). Szacuje się, że z ich rąk zginęło kilka tysięcy osób (głównie starców, kobiet i dzieci).
Tama w Gruzji w rejonie Bordżomi przy budowie której pracowali deportowani Górnoślązacy, 2012, fot. M. Daniels, zródło: Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 w Radzionkowie
Elementem „tragedii górnośląskiej” było także rozpoczęte w 1945 roku internowanie co najmniej 40 tysięcy cywilów, których deportowano (nie stawiając im żadnych zarzutów) na roboty przymusowe do ZSRR. Większość wywiezionych stanowili mężczyźni w wieku 17- 55 lat, którzy trafili między innymi do Zagłębia Donieckiego na Ukrainie oraz do republiki Komi. Bardzo ciężkie warunki życia i pracy w obozach powodowały wysoką śmiertelność wśród wywiezionych. Wiele górnośląskich rodzin utraciło swoich bliskich, często nie znając nawet miejsc ich pochówku.
Grupa górników, wśród których widoczny jest pierwszy od prawej Józef Dziambor, deportowany do ZSRR i zmarły 7 października 1945 roku w trakcie deportacji w miejscowości Olszewskaja, przed 1945 r., autor fot. nieznany, źródło: Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 w Radzionkowie
Dopełnieniem „tragedii” były także działania żołnierzy radzieckich, którzy mienie niezniszczonych zakładów przemysłowych potraktowali jako łup zwycięzców, demontując i wywożąc wyposażenie elektrowni, hut, kopalń i tartaków, konfiskując tabor i warsztaty kolejowe, urządzenia do zabezpieczenia ruchu pociągów, a także tysiące ton gotowych wyrobów metalowych. Charakterystyczne, że w wielu miastach regionu pożary, które strawiły ważne miejskie budynki, stanowiły nie efekt działań zbrojnych, ale zatrzymania się w nich wojsk radzieckich. Wszystko to spowodowało, że w powojenną rzeczywistość mieszkańcy połączonego ponownie Górnego Śląska wchodzili ze zdewastowanym przemysłem oraz zdziesiątkowaną przez Niemców, a następnie Rosjan, ludnością.
Maciej Fic
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU