Kilkudziesięciu mnichów w biało-czarnych habitach w skupieniu uczestniczy w mszy. Przystępują do komunii, modlą się i śpiewają pieśni. Doskonale jednak wiedzą, co dzieje się poza murami kościoła. Sandomierscy dominikanie zdają sobie sprawę, że to już ostatnie chwile ich ziemskiej wędrówki.
W okresie rozbicia dzielnicowego na ziemie polskie spadały różne klęski i niepowodzenia. Do najpoważniejszych należały najazdy Mongołów, zwanych w Polsce Tatarami. W XIII w. wojowniczy lud koczowników ze wschodniej Azji trzykrotnie pustoszył tereny piastowskie. Szczególnie boleśnie odczuł skutki tatarskich napadów Sandomierz, a wraz z nim sandomierscy dominikanie.
Rozwój Państwa Mongołów, podręcznik Europa. Nasza historia, tom 1, Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne, 2016
Dominikanie pojawili się w Polsce zaledwie 7 lat po zatwierdzeniu reguły zgromadzenia. Zakonników sprowadził w 1223 r. do Krakowa biskup Iwo Odrowąż. Wkrótce, bo już w 1226 r., z jego inicjatywy powstał w Sandomierzu kolejny dom zakonny. Mnisi rozebrali pierwotną świątynię św. Jakuba (jej pozostałości odkryto podczas prac archeologicznych) i rozpoczęli budowę nowej, pod tym samym wezwaniem. Wzniesiono romańsko-gotycki kościół, którego ozdobą po dziś dzień jest przepiękny portal, wymurowany ze specjalnie profilowanych cegieł. Nim zakończono budowę, na Sandomierz spadł straszliwy cios.
Kościół św. Jakuba w Sandomierzu, widok współczesny, fot. J. Hałun. licencja CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons
Dobrze jeszcze pamiętano grozę pierwszego najazdu tatarskiego z roku 1241, gdy na przełomie lat 1259/60 mongolskie czambuły ponownie pojawiły się na ziemiach polskich. Tym razem najeźdźców wspomagali Rusini, Litwini i Połowcy. Dowodzone przez Burundaja wojska obległy Sandomierz. Przy zdobywaniu miasta, a następnie grodu, używano machin miotających i taranów. Napastnicy obiecali darować życie i wolność broniącej się dzielnie załodze i mieszkańcom Sandomierza. Jak się okazało, był to podstęp. Po poddaniu grodu znaczna część sandomierzan została zabita, a młodszych i sprawniejszych uprowadzono w jasyr. Zdobywcy dokonali także rzezi sandomierskich dominikanów. Męczeńską śmierć poniósł przeor sandomierskiego konwentu Sadok i jego 48 współbraci. Według legendy dominikanie tuż przed kaźnią odprawili nabożeństwo, spowiadali wiernych, udzielali komunii, prowadzili zbiorowe modły. Ginęli, śpiewając pieśń Salve Regina.
Karol de Prevot (?), Obraz w kaplicy błogosławionego Sadoka i 48 Towarzyszy w kościele św. Jakuba w Sandomierzu, licencja PD, Wikimedia Commons
Pomimo wielkiej tragedii, zarówno klasztor, jak i miasto rychło zdołały się odrodzić. Książę Leszek Czarny dokonał w 1286 r. ponownej lokacji Sandomierza i wspomógł wracający do życia konwent, do którego ściągali dominikanie z innych polskich klasztorów. Niemal od razu narodził się kult 49 męczenników. W końcu XIII w. papież Bonifacy VIII wyraził zgodę na organizowanie w Sandomierzu uroczystości odpustowych, upamiętniających zamordowanych. Przeor Sadok został beatyfikowany w roku 1807. Rolę Sanktuarium Błogosławionego Sadoka i Towarzyszy pełni kaplica wzniesiona na przełomie XVI i XVII w. przy kościele św. Jakuba. Znajduje się w niej poświęcony męczennikom obraz, którego autorem prawdopodobnie jest Karol de Prevot.
Ewa Olkuśnik
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU