Mieszczanie Kontra szlachta

Przyczyny i skutki zabójstwa Andrzeja Tęczyńskiego

W XV w. szlachta polska w kolejnych przywilejach umacniała swoją nadrzędną pozycję prawną wobec innych stanów.  Mieszczanie z dużych i bogatych miast, takich jak Kraków, jeszcze uczestniczyli w życiu politycznym monarchii, ale ich głos przestawał się liczyć. Próbowali bezskutecznie bronić wszystkich swobód, które gwarantowały przywileje lokacyjne.

Szlachta często łamała zasadę, mówiącą że proces oskarżonego mieszczanina może toczyć się tylko przed właściwym sądem miejskim. Mieszczan, z którymi toczyła spory, pozywała przed sądy szlacheckie. W sprawach gospodarczych szlachta uzyskała prawo ustanawiania sztywnych cen towarów rzemieślniczych (a więc produktów miejskich), a jednocześnie została zwolniona z opłat celnych. Rosła niechęć do szlachty i poczucie krzywdy.

16 lipca 1461 r. w Krakowie drobny incydent uwolnił z ogromną mocą skrywaną nienawiść mieszczan krakowskich do szlachty. Andrzej Tęczyński, brat Jana Tęczyńskiego, kasztelana krakowskiego, nie chciał zapłacić płatnerzowi Klemensowi żądanej sumy za naprawę zbroi, naubliżał mu, pobił i poszedł ze skargą do rady miejskiej. Zanim rada miejska rozstrzygnęła sprawę, szlachcic jeszcze raz pobił płatnerza, kiedy mijali się w drodze, tym razem dotkliwie, sprowokowany jego butnymi słowami: „już mnie, panie, nie pobijesz”.

Jan Matejko, Zamordowanie Andrzeja Tęczyńskiego,1880, licencja PD, Wikimedia Commons

Na wieść o tym w mieście zawrzało. Rada miejska próbowała uspokoić nastroje, zawiadomiła na zamku królową (król był na wyprawie wojennej). Królowa Elżbieta Rakuszanka dwukrotnie wzywała Andrzeja Tęczyńskiego i domagała się wpłacenia wysokiego wadium (gwarancji podporządkowania się postępowaniu prawnemu). Ten jednak nie podporządkował się królowej. Ostatecznie w mieście wybuchł tumult. Tłum wdarł się do klasztoru i kościoła franciszkanów, w którym schronił się Andrzej Tęczyński, dopadł go w zakrystii i rozsiekał. Wywleczono zwłoki przed ratusz i jeszcze pastwiono się nad nimi (dopiero czwartego dnia miasto wydało je rodzinie Tęczyńskich).

Portret Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki, XVI w., Muzeum Narodowe w Sztokholmie, licencja PD, Wikimedia Commons

Król Kazimierz Jagiellończyk był oburzony. Zwołał zjazd do Korczyna, na którym rozpoczął się proces mający osądzić winnych zabójstwa. Rajcowie krakowscy oraz starsi kupców i rzemieślników trzykrotnie byli pozywani przed sąd królewski w Korczynie. Na pierwszej rozprawie uchylili się od osobistego stawiennictwa. Ich pełnomocnik próbował przeczytać przywilej miejski, który gwarantował, że mieszczanie nie będą pozywani poza obrębem krakowskich murów (mogli odpowiadać tylko przed sądem miejskim). Nie został dopuszczony do głosu, za to został pobity przez publiczność. Z drugiej rozprawy mieszczanie, nie dopuszczeni do słowa, uciekli pospiesznie. Na trzeciej zapadł wyrok: miasto miało wypłacić ogromne wadium kasztelanowi krakowskiemu i główszczyznę (karę za zabójstwo) rodzinie Tęczyńskich. Po powrocie do Krakowa król zażądał wydania winnych, a wzbraniająca się rada miejska otrzymała imienną listę 9 obwinionych, którą otwierał burmistrz Stanisław Leimeter. Osadzono ich w wieży, doprowadzono na rozprawę, która trwała kilka dni. 15 stycznia 1462 r. sześciu obwinionych zostało ściętych na zamku krakowskim przy baszcie (później nazwanej Basztą Tęczyńską). Trzech obwinionych, którzy uniknęli kary, uprowadził do swego zamku żądny zemsty Jan Tęczyński, syn zamordowanego Andrzeja. 

Krzysztof Kowalewski

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Kraków woj. małopolskie

Toruń woj. kujawsko-pomorskie

Początek potęgi Gdańska. Wielki przywilej kazimierza Jagiellończyka
Charyzmatyczny Jan Kapistran na Stradomiu

„Bój się Boga! Nie przysięgaj…” Obrady Trybunału Koronnego w Lublinie