Cuda nad wrocławiem

obrona miasta przed tatarami

Straszliwy najazd Mongołów na południową Polskę w 1241 r. Zniszczone grody i miasta. Pogrom pod Legnicą. Wszystkie te klęski pozostały w żywej pamięci i obrosły legendą. Jedna z nich dotyczy wrocławskiego grodu, uratowanego dzięki cudownej ingerencji błogosławionego Czesława.

Książę Henryk Pobożny, na wieść o szybkim pochodzie wojsk mongolskich, opuścił swoją stolicę i wycofał się pod Legnicę. Tam zebrał wojska i szykował się do walnej bitwy z najeźdźcami. Według Jana Długosza, mieszkańców Wrocławia ogarnęła wówczas panika: mieszczanie wrocławscy „(…) chwytali w największym popłochu i pośpiechu tylko cenniejsze rzeczy, uciekając pośpiesznie, jakby Tatarzy byli już na miejscu, opuścili miasto pełne nie tylko żywności, ale i wielu bogactw (…). Panice nie ulegli rycerze śląskiego księcia, pozostawieni do obrony grodu na Ostrowie Tumskim. (…) rycerze i ludzie Henryka [księcia Henryka Pobożnego] wyszedłszy z zamku, który obsadzili dla obrony, z wielkim pośpiechem zwożą do zamku majątek i żywność i dopiero wtedy puste miasto przezornie podpalają, żeby Tatarzy nie mogli zawładnąć jego domami i chlubić się jego spaleniem, albo urządzić tam postoju”.

Wojownik mongolski, rysunek z podręcznika: Europa. Nasza historia, tom 1, Wydawnictwo Szkolne i Pedagogoczne, 2016

Jan Długosz w pierwszej wersji tego fragmentu swoich roczników pisał, że przygotowania do oblężenia Wrocławia okazały się niepotrzebne. Mongołowie, dowiedziawszy się o koncentracji wojsk księcia Henryka Pobożnego, ruszyli wprost pod Legnicę i ominęli Wrocław, pustosząc jedynie okolicę wzdłuż trasy przemarszu. Jednak później wielki historyk prawdopodobnie zapoznał się z innymi źródłami, które wspominały o oblężeniu Wrocławia i skorygował swoje dzieło: „Tatarzy zaś, zastawszy miasto spalone i ogołocone, zarówno z ludzi, jak i z jakiegokolwiek majątku, oblegają zamek wrocławski”.

Historycy sądzą, że Jan Długosz korzystał z rocznika dominikańskiego, który nie dotrwał do naszych czasów, i na jego podstawie opisał cudowne ocalenie obleganego grodu. „Lecz gdy przez kilka dni [Mongołowie] przeciągali oblężenie, nie usiłując zdobyć [zamku], brat Czesław z zakonu kaznodziejskiego, z pochodzenia Polak, pierwszy przeor klasztoru św. Wojciecha we Wrocławiu, który sam z braćmi ze swojego zakonu i innymi wiernymi schronił się na zamku wrocławskim, modlitwą ze łzami wzniesioną do Boga odparł oblężenie. Kiedy bowiem trwał w modlitwie, ognisty słup zstąpił z nieba nad jego głowę i oświetlił niewypowiedzianie oślepiającym blaskiem całą okolicę i teren miasta Wrocławia”. Wystraszeni Mongołowie „uciekli raczej niż odeszli”. 

Błogosławiony Czesław Odrowąż, druga połowa XIX w., Muzeum Narodowe w Krakowie, katalog zbiorów

O bł. Czesławie mamy skromne informacje. Wiemy, że przyjął święcenia zakonne z rąk samego św. Dominika, że klasztor wrocławski założył już w 1226 roku, zaledwie kilkanaście lat po powstaniu zakonu dominikanów. Według późnej tradycji nad jego głową ukazała się ognista kula. Stała się ona atrybutem, z którym był przedstawiany w ikonografii.

Czy można zweryfikować sprawę oblężenia Wrocławia? Archeolodzy wyodrębnili warstwę osadniczą w części miasta z pierwszej poł. XIII w. z wyraźnymi śladami spalenizny. W niej odkryli jeden grot od strzały, pochodzący z obszaru stepów azjatyckich. Niewielki ślad, który wskazuje na obecność Mongołów.

Krzysztof Kowalewski

  

         

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Wrocław woj. dolnośląskie
W SAMYM ŚRODKU BITWY PANORAMA RACŁAWICKA W MUZEUM NARODOWYM WE WROCŁAWIU
Wypad królewicza do Wrocławia
Krwawa Wizyta Zygmunta Luksemburskiego we Wrocławiu
Legnickie Pole woj. dolnośląskie
BOLESŁAW ROGATKA. CZARNA OWCA PIASTOWSKIEJ DYNASTII