Bój się Boga! Nie przysięgaj…”

Obrady Trybunału Koronnego w Lublinie

„A po sieniach hajduki, pajuki, węgrzynki, a strzelce, a laufry; a na rynku karety, kolasy, a konie, a nawet papież nie powstydziłby się nimi jeździć, a złoto wszędzie kapało. Na trybunale to szlachcic poznawał wielkość swojego narodu”.

W ten oto sposób, w szlacheckiej gawędzie Pamiątki Soplicy, Henryk Rzewuski opisywał ulice Lublina podczas obrad Trybunału Koronnego. I choć gawęda rządzi się swoimi prawami, to pomaga ujrzeć oczami wyobraźni zjawiska z dawno minionej przeszłości.

Trybunał Koronny powstał w 1578 r., za czasów króla Stefana Batorego. Ustanowienie najwyższej instancji sądowniczej było jednym z ostatnich postulatów ruchu egzekucyjnego. Wcześniej to król był najwyższym sędzią i jemu przypadało rozpatrywanie apelacji od wyroków sądów niższych instancji. Ilość spraw, które do niego trafiały, była jednak ogromna. Trybunał Koronny miał odciążyć króla i przejąć sądownictwo apelacyjne. Jedynie niektóre sprawy (np. dotyczące miast) pozostawały w gestii sądu królewskiego – asesorskiego. Działał też jeszcze sąd sejmowy, któremu przewodniczył król.

Marcin Kober, Portret Stefana Batorego, 1583, Dom Księży Misjonarzy na Stradomiu, Kraków, licencja PD, Wikimedia Commons

Trybunał Koronny dla Wielkopolski obradował jesienią i zimą w Piotrkowie, a Trybunał Koronny dla Małopolski – wiosną i latem w Lublinie. W ich skład wchodzili deputaci szlacheccy, wybierani na specjalnych sejmikach ziem i województw, oraz deputaci duchowni – wybierani przez synody diecezjalne. Trybunały pozbawione były odpowiedniej władzy wykonawczej, co utrudniało egzekucję wyroków. Często także sprawy silniejszej i wpływowej magnaterii były bronione lepiej niż sprawy zwykłej szlachty.

Pozycję Trybunału osłabiała walka stronnictw podczas wyborów marszałka – zwłaszcza w czasach saskich. Zdarzały się przypadki przekupstwa. Ksiądz Jędrzej Kitowicz, w Opisie obyczajów za panowania Augusta III, nieco żartobliwie opisał obyczaje panujące w lubelskim Trybunale: „Przystępowali deputaci do przysięgi (…), jako sądził według Boga, sumienia i prawa i jako nie brał korupcji. Każdy deputat taką rotą przysięgał, ale nie każdy sumnieniem spokojnym i głosem wyraźnym wymawiał te słowa. Byli tacy, których kaszel dusił, choć go przed przysięgą  i po przysiędze nie cierpieli, usta im bladły i ręka położona na krucyfiksie trzęsła się jak w paroksyzmie febry, ile kiedy na niektórych pacjenci przytomni wołali z boku: »Bój się Boga! Nie przysięgaj, otoś brał korupcję, oto te rumaki zaprzężone do karety, oto te bryki naładowane sprzętami, którycheś z sobą nie przywiózł, wydają cię, żeś przedawał sprawiedliwość!« - deputat jednak, choć struchlały na poły, kończył co prędzej przysięgę; tę skończywszy, co tchu wsiadał do powozu i uciekał z Lublina”.

Dawny Trybunał Koronny w Lublinie, widok obecny, fot. M. Białek, licencja CC BY-SA 3.0 pl, Wikimedia Commons

Lublin dzięki Trybunałowi rozkwitł. Zbudowano w okolicy wiele szlacheckich i magnackich rezydencji. W czasie posiedzeń, gdy zjeżdżano na sesje, miasto ożywało, znakomicie rozwijał się handel. Szlachta nosiła się odświętnie, wieczorami ucztowano. Jak zaznaczał ksiądz Kitowicz, uroczysty wjazd Marszałka Trybunału do Lublina bywał bardzo okazały: „(…) ciągnął (…) w świetłej paradzie dworzan, karet, obywatelów, żołnierstwa i rozmaitego tłumu prosto na ratusz”. Tam następowało otwarcie sesji.

Wielokrotnie przebudowywany gmach dawnego Trybunału Koronnego na Rynku Starego Miasta w Lublinie przetrwał do naszych czasów. Obecnie ma w nim swą siedzibę Pałac Ślubów.

Marek Olkuśnik

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Lublin woj. lubelskie