Warszawska ulica żąda wolności

Trwające od kilku miesięcy ożywienie polityczne wyraźnie dawało o sobie znać na ulicach Warszawy. Społeczeństwo ogarnęła gorączka manifestowania. Msze odprawiane w intencji bohaterów walk niepodległościowych były pretekstem do patriotycznych wystąpień. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta.

Klęska powstania listopadowego rozpoczęła trwający ćwierć wieku okres represji, rusyfikacji i ograniczania odrębności Królestwa Polskiego. Sytuacja zmieniła się dopiero w drugiej połowie lat 50. XIX w. Przegrana Rosji w wojnie krymskiej, pomyślne rozpoczęcie (przy udziale Francji) procesu zjednoczenia Włoch, reformy zapowiadane przez nowego cara Aleksandra II – wszystko to budziło ogromne nadzieje Polaków. Imperator, bawiąc w Warszawie w 1856 r., studził nastroje, mówiąc do grupy ziemian: „Żadnych marzeń panowie, żadnych marzeń…”. Mimo tego polscy patrioci postanowili upomnieć się o wolność narodu. Wobec braku instytucji pozwalających przedstawiać żądania społeczeństwa, szczególne znaczenie zyskała warszawska ulica.

Manifestacje rozpoczęły się w czerwcu 1860 r. od uroczystego pogrzebu generałowej Katarzyny Sowińskiej, wdowy po bohaterskim obrońcy Woli z roku 1831. Kolejne wystąpienia również nawiązywały do tradycji walk powstańczych. Jak podaje Stefan Kieniewicz, 29 listopada 1860 r., podczas mszy z okazji rocznicy zrywu podchorążych: „Rozdawano wśród ludzi oznaki narodowe, medaliki, orzełki, podobizny Kościuszki i Kilińskiego, teksty pieśni patriotycznych”. Śpiewano Boże coś Polskę. „Pieśń dawno zapomniana otrzymała teraz nowy refren: »Ojczyznę, wolność racz nam wrócić, Panie«”. 25 lutego 1861 r. świętowano rocznicę zwycięstwa pod Olszynką Grochowską. Powiewały chorągwie z Orłem i Pogonią, płonęły pochodnie. Na Starym Mieście  doszło do starcia z wojskiem. Na szczęście obyło się bez ofiar.

27 lutego rozegrały się znacznie bardziej dramatyczne wydarzenia. Na Placu Zamkowym „(…) żołnierze tłukli [ludzi] kolbami, z tłumu zaczynały padać kamienie”.

Gdy wojsko oddało do tłumu salwę, śmierć poniosło pięć osób: robotnik, czeladnik, uczeń i dwóch ziemian. Ich ciała wystawiono na widok publiczny w Hotelu Europejskim. Wzburzenie wśród warszawiaków sięgnęło zenitu, w każdej chwili groził wybuch spontanicznego gniewu. Umiarkowane kręgi społeczeństwa wyłoniły Delegację Miejską, skupiającą 14 cieszących się szacunkiem obywateli.

Delegacja Miejska oraz Pieciu poległych,  fot. K. Beyer, cyfrowe MNW

Pod jej naciskiem namiestnik Michaił Gorczakow zgodził się na uroczysty pogrzeb ofiar zajść. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo w mieście przejęła tworzona przez Delegację straż obywatelska.

Pogrzeb pięciu poległych w dniu 2 marca 1861 r. stał się gigantyczną manifestacją całego społeczeństwa Warszawy. Niekończący się kondukt kroczył od kościoła Św. Krzyża ku cmentarzowi na Powązkach.

Henryk Pilatti, Pogrzeb pięciu ofiar manifestacji w Warszawie w roku 1861,1865, Muzeum Narodowe w Krakowie, katalog zbiorów MNW

Śmierć przedstawicieli różnych stanów przyczyniła się do  ogólnonarodowej solidarności. Następne miesiące przyniosły kolejne manifestacje, rozwój podziemnych struktur, a w końcu - wybuch powstania styczniowego 1863 r.

Ewa Olkuśnik

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Od socrealisty do abstrakcjonisty. "Kucie kos" Wojciecha Fangora z Muzeum Warszawy

symfonia polonia. echa powstania w lirycznej symfonii ignacego jana paderewskiego
Warszawa woj. mazowieckie

Pocztówka z pola walki. Obraz Wojciecha Kossaka "Olszynka Grochowska" w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie

Co kryje się pod czarną suknią? Portret Julii z Hoeggenstallerów Simmlerowej Józefa Simmlera z Muzeum Narodowego w Warszawie
Michał Smok, czyli… bohaterka powstania styczniowego. Wizerunki Anny Henryki Pustowójtówny z kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie
Czarna biżuteria. Ozdoby patriotyczne ze zbiorów Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi
Warszawa woj. mazowieckie