Mroczna tajemnica Czerwonych Wierchów

Zaginięcie studentki Aldony Szystowskiej

Opinia publiczna w Galicji zastygła w pełnym napięcia oczekiwaniu. Trzy tygodnie z uwagą śledzono doniesienia prasowe, czekając na wyjaśnienie losu 21-letniej dziewczyny, która… zniknęła podczas łatwej wycieczki na popularnym tatrzańskim szlaku. Wyjaśnienie tej dramatycznej zagadki powinno dać do myślenia także i współczesnym turystom.

 

Był 8 lipca 1912 roku. Ludomir Sawicki, geograf, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, bawił ze swymi studentami w Tatrach. Rankiem, korzystając z pięknej pogody, słuchacze pod kierownictwem swego mistrza wyruszyli z Doliny Kościeliskiej, by przez Tomanową Przełęcz i Czerwone Wierchy dotrzeć do Zakopanego. Po drodze miano podziwiać zjawiska geologiczne – ot, typowa wycieczka naukowa… Łatwy teren, oczywisty przebieg znakowanej ścieżki, doskonała widoczność. Wierzchołek Kopy Kondrackiej był już na wyciągnięcie ręki. Nic nie zapowiadało niespodzianek. A jednak…

Profesor Ludomir Sawicki, „Poznaj Świat”, 1984, nr 5, licencja PD, Wikimedia Commons

Jak wspominał w Ludziach i Tatrach Adam Uziembło, polityk, piłsudczyk, socjalista: „Jedna z uczestniczek, warszawianka panna Aldona Szystowska, w pewnej chwili poczuła, że urwała się jej podwiązka. Właśnie znalazła się wtedy tuż przy dużym głazie, który mógł dać jej doskonałą osłonę przed oczami mieszanego towarzystwa. Usiadła tuż za nim, by dokonać jakiejś drobnej poprawki, jak powiadała. […] Profesor rozgląda się wkoło i decyduje, że wycieczka pójdzie dalej na szczyt. – A pani, kiedy skończy, pójdzie za nami tą ścieżką – prosto na górę. Zresztą widać nas będzie stąd przez cały czas. Na szczycie zaczekamy. […] Czekali, czekali – dość długo. Ile czasu – nikt nie wiedział. Wreszcie ktoś się zaniepokoił. A gdzie Szystowska?”. Dziewczyna jak gdyby zapadła się pod ziemię!

Aldona Szystowska, fotografia opublikowana w czasopiśmie „Nowości Ilustrowane”, lipiec 1912, Biblioteka Jagiellońska, licencja PD, źródło: Jagiellońska Biblioteka Cyfrowa

Podjęte natychmiast przezSawickiego i studentów próby odnalezienia dziewczyny nie przyniosły rezultatu. Zawiadomiono Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (TOPR). Z odsieczą przybył na Czerwone Wierchy naczelnik TOPR Mariusz Zaruski. Rozpoczęto zakrojone na szeroką skalę poszukiwania. Wzięli w nich udział nie tylko członkowie TOPR, ale też zgłaszający się ochotniczo taternicy i turyści. Akcja przedłużała się… Po kilku dniach zaczęły pojawiać się coraz bardziej fantastyczne podejrzenia. Uziembło, któremu Zaruski powierzył dowodzenie jedną z grup ratowniczych, pisał: „Chwilami ogarnia uczucie bezwzględnej jałowości tych poszukiwań. Co by tu mogła robić? Po co by właziła w gąszcz? Plączą się po głowie zrywki myśli, przypuszczeń zasłyszanych. Przecie mogła ostatecznie uciekać, kryć się. Przez inteligenckie głowy snują się jakieś wspominki z Popiołów. Zbójcy – napad – gwałcenie… Głupstwo. Nigdy tego tu nie bywało. Może uciekała przed niedźwiedziem?”.

Grupa ratowników TOPR podczas poszukiwań Aldony Szystowskiej w rejonie Przełęczy Mułowej, w tle szczyt Krzesanicy, 1912, fot. Józef Oppenheim, Muzeum Tatrzańskie imienia Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem, licencja PD, źródło: zbiory cyfrowe muzeum

Do poszukiwań włączyła się policja, ale nawet pies tropiący okazał się bezsilny. Nadzieja na uratowanie Szystowskiej malała… Dwa tygodnie po wypadku zrozpaczeni rodzice zaginionej wyznaczyli nagrodę za odnalezienie córki. Żywej lub martwej.

Zakończenie poszukiwań Aldony Szystowskiej. Pośrodku grupy, z liną przewieszoną przez piersi, naczelnik TOPR Mariusz Zaruski, obok niego grabarz miejski i oficer austriacki, Dolina Małej Łąki, 1912, fot. Józef Oppenheim, Muzeum Tatrzańskie imienia Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem, licencja PD, źródło: cyfrowe zbiory muzeum

Poszukiwania wznowiono 1 sierpnia. W księdze wypraw TOPR Zaruski zapisał: „Od Miętusiej przez Kobylarz ku Wielkiej Turni, którą od góry do dołu czterokrotnie przeszukiwano przedtem. Ze [Stanisławem] Zdybem udaliśmy [się] w żleb główny. Tam w 30 m kominie u góry, dostrzegł Zdyb worek turystyczny śp. Szystowskiej. Postępując dalej, gdy w dolnych partiach wychyliłem się asekurowany przez Zdyba na linie, dostrzegam w żlebie na progu skalnym zwłoki śp. Szystowskiej”.

Uczestnicy wycieczki wraz z Ludomirem Sawickim, fotografia opublikowana w czasopiśmie „Nowości Ilustrowane”, lipiec 1912, Biblioteka Jagiellońska, licencja PD, źródło: Jagiellońska Biblioteka Cyfrowa

Jak doszło do tragedii? Stanisław Zieliński, pisarz, taternik, wielbiciel Tatr, wyjaśniał w książce W stronę Pysznej: „Przyjęto, że Szystowska, chcąc prędzej dopędzić wycieczkę, zeszła ze znakowanej ścieżki. Potem, zobaczywszy Zakopane jak na dłoni, uległa pokusie i poszła na skróty. Stanęła wkrótce nad trawiastą ścianą gęsto przetykaną skałkami. Zaczęła schodzić urwistymi trawniczkami, nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Wzrastająca przepaścistość terenu uniemożliwiała marsz z plecakiem. Turystka zdjęła worek z ramion, a w kilka chwil później potknęła się i runęła w przepaść. Znaleziony przy zwłokach zegarek wskazywał godzinę szóstą”.

Widok ze szczytu Kopy Kondrackiej na Tatry Wysokie, fot. Ewa Olkuśnik, 2018, licencja CC BY.3.0

Czerwone Wierchy, doskonale widoczne z Zakopanego, przyciągają rzesze turystów. Łatwo dostępne dzięki kolejce linowej na Kasprowy Wierch biją rekordy popularności, zwłaszcza w letnie, pogodne dni. Obłe w swych kształtach, zdają się łagodne i pozbawione niebezpieczeństw. Ich północne stoki są podcięte jednak przepaścistymi, skalnymi ścianami.

Północne ściany Krzesanicy w masywie Czerwonych Wierchów, fot. Ewa Olkuśnik, 2018, licencja CC BY.3.0

Zejście ze szlaku i podjęcie próby powrotu na Krupówki na skróty może wciągnąć każdego w śmiertelną pułapkę. Aldona Szystowska wpadła w nią jako pierwsza. Niestety, nie jako ostatnia. Wędrując przez Kopę Kondracką, Małołączniak, Krzesanicę i Ciemniak, warto o tym pamiętać.

Ewa Olkuśnik

 

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Giewont święty, marszałek zaklęty. Reprodukcja grafiki Zygmunta Sowy-Sowińskiego "Giewont jako podobizna Józefa Piłsudskiego" ze zbiorów Muzeum Tatrzańskiego im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem

Ambasador stylu. Makieta domu "Pod Jedlami" z Muzeum Tatrzańskiego im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem

 

„Wzrok olśnion, wewnętrzny zmysł rozumu prawie osłupiony…” Stanisław Staszic na szlakach tatrzańskich na początku XIX wieku

Tytus Chałubiński. LEKARZ, KTÓRY ZABRAŁ WARSZAWIAKÓW W TATRY

Narciarka z pokolenia Kolumbów. Helena Marusarzówna (1918–1941)

Śnieżne szaleństwo na srebrnym ekranie. Film Adama Krzeptowskiego "Wiosna narciarzy"
Sport z potrzeby serca, czyli Bronisław Czech
Lodowy wojownik z Katowic. Jerzy Kukuczka – pierwszy polski zdobyw­ca Korony Himalajów i Karakorum

Trzeba tylko otworzyć oczy, a usta otworzą się same. Szkic do olbrzymiego obrazu "Panorama Tatr" z Muzeum Narodowego w Krakowie

 

Pasja aż do śmierci. „Mrówka” – Dobrosława Miodowicz-Wolf