Chwilowo zdawało się, że „rozbójnik Europy” (jak go nazywał Czarniecki) zginie z kretesem. On jednak arcydziełem szybkości i odwagi wyrwał się z matni i przebiegł po karkach Litwinów na północ z wojskiem do połowy zniszczonym, ale z chwałą niezwyciężonego wodza.
Wielki historyk Władysław Konopczyński nie poskąpił słów podziwu dla króla Szwecji Karola X Gustawa, który ocalił swe wojska przed nieuniknioną, jak się zdawało, katastrofą. Ten dramatyczny epizod „potopu” miał miejsce pod Sandomierzem wiosną 1656 roku. Miasto zostało zajęte przez Szwedów już w październiku 1655 roku. Okupanci gromadzili na tutejszym zamku obfite zapasy sprzętu wojskowego i prochu oraz zrabowane w okolicy łupy. Pod koniec roku Sandomierszczyzna stała się areną walk partyzanckich. Do oporu przeciwko najeźdźcom zachęcały wieści o powrocie ze Śląska do kraju króla Jana Kazimierza. W lutym do miasta wkroczyły oddziały Stefana Czarnieckiego, które jednak wkrótce zostały pokonane przez Szwedów w bitwie pod Gołębiem.
Broder Matthisen, Stefan Czarniecki, 1659, Zamek Królewski w Warszawie – Muzeum, licencja PD, źródło: katalog cyfrowy muzeum
W tym samym czasie Karol Gustaw próbował zdobywać Zamość i Przemyśl. Wobec fiaska swych planów szwedzki monarcha rozpoczął odwrót ku Sandomierzowi, gdzie zamierzał sforsować Wisłę. Stacjonujący w mieście żołnierze przystąpili do budowy mostu, mającego zapewnić głównym siłom bezpieczną przeprawę. Polscy dowódcy postanowili zatrzymać przeciwnika, okrążyć go i pokonać. W ślad za Szwedami podążał Czarniecki. Paweł Sapieha, na czele sił litewskich obsadził prawy brzeg Sanu. Jerzy Lubomirski przedostał się na lewy brzeg Wisły, zajął Sandomierz i uniemożliwił wrogom sforsowanie rzeki.
Szwedzi znaleźli się w potrzasku. Mimo tego Karol Gustaw podjął trud ewakuacji załogi sandomierskiego zamku, który wciąż jeszcze bronił się przed Polakami. Brawurowy plan został zrealizowany 3 kwietnia 1656 roku. Jedynie trzydziestoosobowa grupa obrońców nie zdołała umknąć. Nim polegli oni w walce, zaminowali wypełnione prochami zamkowe lochy. Wielki wybuch nastąpił, gdy do opuszczonej twierdzy wdarli się polscy żołnierze. Kilkuset znalazło śmierć w ruinach.
Bitwa o Sandomierz w 1656 roku, rycina według rysunku Erika Dahlbergha z dzieła Samuela Pufendorfa De Rebus a Carolo Gustavo [...], 1696, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona
Sytuacja wojsk Karola Gustawa była dramatyczna. Otoczone ze wszystkich stron, zepchnięte pomiędzy wody Wisły i Sanu, wydawały się skazane na klęskę. Gdy jednak 4 kwietnia oddziały Czarnieckiego i Lubomirskiego wyruszyły w kierunku Warki, by stawić czoło szwedzkiej odsieczy, „rozbójnik Europy” zaatakował broniących prawego brzegu Sanu Litwinów i przeprawił przez rzeką całą swoją armię. Opór Pawła Sapiehy był daremny. Szwedzi wydostali się z pułapki i rozpoczęli marsz ku Warszawie. Szansa na wielkie zwycięstwo nad najeźdźcami z północy została zaprzepaszczona.
Wysadzenie zamku w Sandomierzu przez Szwedów w 1656 roku, rycina według rysunku Erika Dahlbergha z dzieła Samuela Pufendorfa De Rebus a Carolo Gustavo [...], 1696, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona
Sandomierz poniósł ciężkie straty podczas walk o miasto. Spłonął kościół parafialny św. Piotra, spichrze, ratusz, część domów mieszczańskich. Pożar strawił dachy kolegiaty, naruszył jej mury i sklepienia, stopił dzwony i organy. Eksplozję na zamku przetrwało jedynie jego zachodnie skrzydło. Do prac nad odbudową zniszczonych budynków przystąpiono dopiero pod koniec XVII wieku. Gospodarcza i polityczna sytuacja Rzeczypospolitej nie sprzyjała powrotowi dawnej świetności miasta.
Ewa Olkuśnik
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU