Kiedy 13 marca 1945 roku bombowce radzieckie nadleciały nad Głogów, los miasta był przesądzony. Atak trwał nieprzerwanie od wczesnych godzin porannych do 18.00. Dopiero wówczas ryk silników, pocisków i wybuchających bomb ustał. Miasto przedstawiało straszny widok. Nie oszczędzono niczego. Starówka, wyspa kolegiacka i dzielnice mieszkalne legły w gruzach. A jednak, pośród ogólnego chaosu i zniszczenia, zdarzył się mały cud. By w pełni zrozumieć, na czym cud ów polegał, musimy odbyć podróż w czasie, do pierwszej połowy XIII wieku.
Kariera Konrada, syna Henryka Pobożnego, zapowiadała się obiecująco. Od początku przeznaczony do stanu duchownego, po studiach w Paryżu został biskupem passawskim. Każdy inny młody kapłan byłby zadowolony. Każdy, ale nie Konrad. Książę miał bowiem inne plany na przyszłość i nie uwzględniał w nich poświęcenia swego życia Kościołowi. W 1248 roku podział Śląska między jego dwóch starszych braci był już faktem. Jednak również on sam zażądał wydzielenia własnej dzielnicy. Jego najstarszy brat, Bolesław II Rogatka nie był skory do współpracy. Konrad poszukał zatem schronienia w Wielkopolsce, na dworze Przemysła I. Miał obawiać się pojmania, może nawet śmierci. Jako że Rogatka nie zaniechał pretensji do ziem Wielkopolski, Konrad był dla Przemysła I cennym sojusznikiem. Przemysł przyjął go zatem oficjalnie pod opiekę w celu osłabienia pozycji Bolesława. Po ich wspólnej wyprawie na Bytom nad Odrą i uwięzieniu Bolesława oddał także Konradowi za żonę swą siostrę Salomeę. Konrad i Salomea pobrali się pod koniec 1249 roku. Jan Długosz opisał ich wspaniałe wesele oraz ceremonię pasowania Konrada na rycerza w katedrze poznańskiej. Przyparty do muru Rogatka zobowiązał się wydzielić młodszemu bratu osobną dzielnicę.
Posąg Salomei Głogowskiej, rzeźbiarz z pracowni Mistrza Ołtarza Marburskiego, po 1290 r., Muzeum Narodowe we Wrocławiu (w depozycie w Muzeum Narodowym w Poznaniu), zdjęcie dzięki uprzejmości Muzeum Narodowego we Wrocławiu
Na temat samej Salomei informacji posiadamy niewiele. Przyszła na świat jako córka Władysława Odonica i Jadwigi (nieznanego pochodzenia). Konradowi urodziła sześcioro dzieci. Jak większość kobiet wywodzących się z rodów panujących Salomeę otaczał nimb świętości. Wspólnie z mężem ufundowała kolegiatę w Głogowie. Badania archeologiczne wykazały, że kościół ich fundacji był trzecią z kolei świątynią powstałą w miejscu wcześniejszych budowli. Został on poświęcony w dniu świętego Hieronima w 1262 roku, czego dowód stanowił łaciński napis, który przetrwał pod freskową podobizną Konrada na chórze kolegiaty aż do bombardowania w 1945 roku. Wskazywał on na księcia jako fundatora nowego kościoła. Jednak według legendy to Salomea była inicjatorką pomysłu jego budowy. Sama nie dożyła jej ukończenia. Zmarła prawdopodobnie w 1265 roku. Nie mogła też wiedzieć, że na jej pamiątkę powstał posąg, który niejako zapoczątkował drugie życie księżnej i który miał przetrwać siedemset lat zawieruchy dziejowej.
Kolegiata Wniebowzięcia Najświętszej Najświętszej Maryi Panny w Głogowie, dla której wykonano posągi księżnej Salomei i księcia Konrada, licencja PD, Wikimedia Commons
Posągi były dwa. Przedstawiały Konrada i Salomeę. Zostały ufundowane około 1290 roku przez kapitułę kolegiaty dla uczczenia pamięci jej dobrodziejów. Rzeźbę ukazującą księżną zamurowano w niszy ściany prezbiterium w końcu XVII wieku, rzeźba przedstawiająca księcia przepadła po 1841 roku. Z pewnością i po Salomei słuch zaginąłby, gdyby nie wspomniane bombardowanie Głogowa w marcu 1945 roku. Gdy potężne mury kolegiaty w większości ugięły się pod naporem bomb, ściana prezbiterium skrywająca posąg ocalała, odsłaniając swój bezcenny skarb. Rzeźba wyszła z ataku bez szwanku.
\
Pieczęć piesza Konrada I głogowskiego z 1253 roku, licencja PD, Wikimedia Commons
Badacze wysoko ocenili jej rangę artystyczną. Uznano ją za dzieło rzeźbiarza wykształconego w Marburgu, wzorującego się na dziełach kręgu naumburskiego. Można z niej było odczytać sporo z jej długiej i burzliwej historii: ślady po pożarze, który wybuchł w kolegiacie w XV wieku, po rozbiciu na skutek upadku i po sklejeniu, po demontażu i przestawieniu w inne miejsce, jak również ślady po kulach. Na powierzchni kamienia zachowały się warstwy malarskie pochodzące z różnych okresów. Badacze podkreślali doskonałą klasę wykonania oraz uznali ją za jedno z najlepszych przedstawień rzeźbiarskich tego czasu w Europie Środkowej. I pomyśleć, że mogła zginąć bezpowrotnie pod gruzami kolegiaty. Dziś Salomea Głogowska jest własnością Muzeum Narodowego we Wrocławiu, jednak znajduje się, jako depozyt, w Muzeum Narodowym w Poznaniu.
Katarzyna Ogrodnik-Fujcik
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU