Paryska konferencja pokojowa dała Polsce miejsce we wspólnocie międzynarodowej. Była jednocześnie debiutem polskiej dyplomacji na scenie europejskiej. Debiutem, od którego zależały nasze granice, los Polaków z trzech zaborów i podstawy materialne przyszłego państwa polskiego. Traf chciał, że w Paryżu i Wersalu reprezentował nas polityk roztropny, oddany bez reszty sprawie polskiej, a zarazem świetnie znający zasady rządzące światową polityką. Słowem – Roman Dmowski.
W 1918 r., kiedy I wojna światowa dobiegała końca, Polski nie było na mapie Europy. Jednak wobec chaosu na Wschodzie wśród przywódców zwycięskich mocarstw zachodnich sprawa polska zyskała na znaczeniu. W związku z tym, że prezydent USA Thomas Woodrow Wilson zapragnął ukształtować nowy porządek światowy na zasadzie samostanowienia narodów, potrzebny był reprezentant narodu polskiego, który wyraziłby jego polityczne oczekiwania.
Roman Dmowski,1919, Bilblioteka Kongresu w Waszyngtonie, licencja PD, Wikimedia Commons
Roman Dmowski był wówczas najbardziej znanym polskim politykiem na Zachodzie. Od roku 1916, kiedy opuścił słabnącą Rosję, kursował między Londynem, Paryżem i Waszyngtonem, pozyskując dla sprawy polskiej poparcie zachodnich polityków. Nic dziwnego zatem, że w styczniu 1919 r. to właśnie on stanął na czele polskiej delegacji na paryską konferencję pokojową. Jego wizja państwa polskiego była sprecyzowana już od dłuższego czasu.
Zgodnie z ideologią narodowej demokracji, której Dmowski był współtwórcą, Polacy mieli uzyskać wiodącą rolę w Europie Środkowo-Wschodniej. Naród polski miał wypełnić polityczną próżnię powstałą po upadku Rosji i Austro-Węgier. Dmowski zdawał sobie sprawę z trudności wynikających z obecności innych narodów na tym obszarze, a szczególnie z wrogości Niemiec. Zakładał jednak, że jeśli Polacy chcą być narodem wielkim, muszą podejmować wielkie wyzwania. Stąd propozycja tzw. linii Dmowskiego obejmującej obszar niemal pół miliona km2: od Górnego Śląska po Połock i od Pomorza Gdańskiego po Kamieniec Podolski. Była to propozycja propagandowa, będąca punktem wyjścia do przyszłych rozmów kongresowych. Zdradzała jednak wielkie nadzieje Polaków, a jeszcze bardziej ambicje jej autora.
Linia proponowanych granic Polski przedstawiana przez stronę polską na paryskiej konferencji pokojowej, tzw. linia Dmowskiego, licencja CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons
Dmowski miał poczucie misji, które dawało mu wielką pewność siebie i nieprzebrane zasoby energii. Jego tour de force było wystąpienie przed Radą Najwyższą konferencji 29 stycznia 1919 r. O tym, że ma przedstawić i uzasadnić polskie roszczenia terytorialne, dowiedział się dopiero po wejściu na salę. Następnie przez kilka godzin – bez notatek – przemawiał po angielsku i francusku, a następnie odpowiadał na pytania przywódców zwycięskich mocarstw. Większość zagadnień geograficznych i demograficznych dotyczących ziem polskich znał na pamięć i cierpliwie tłumaczył zgromadzonym politykom, których wiedza o tym obszarze Europy była bardzo ograniczona. Wrażenie, jakie wywarł na zgromadzonych politykach, było nie do przecenienia. Niezwykle logiczna i sugestywna argumentacja Dmowskiego, stała się punktem wyjścia do dalszych negocjacji w sprawie polskich granic. Można powiedzieć, że Dmowski przez całe życie przygotowywał się do tego właśnie przemówienia. Wystąpił wówczas w imieniu całego narodu polskiego, przywracając mu miejsce na politycznej mapie Europy.
Konferencja pokojowa w Paryżu, w pierwszym rzędzie w środku Roman Dmowski, licencja PD, Wikimedia Commons
28 czerwca 1919 r. podpisany został traktat wersalski. W imieniu Polski podpisali go Ignacy Paderewski (nasz ówczesny premier) i Roman Dmowski. Był to zenit jego kariery. Późniejsza faza zstępująca łączy się ze słabnącym zdrowiem i niemożnością znalezienia sobie miejsca na politycznym firmamencie II RP. Zmarł w 1939 r., kilka miesięcy przed upadkiem państwa, które współtworzył.
Michał Zarychta
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU