Studiował prawo, ale nie pracował w zawodzie. Żył literaturą i poezją, ale obie porzucił. Nie był historykiem, ale opisał dzieje powstania listopadowego i wojny z Rosją. Dawał koncerty fortepianowe i komponował. Oskarżany o słabość charakteru i zdradę, w godzinie próby walczył z bronią w ręku. Górnolotnie przyznawał: „Polska potężna i niepodległa była jedynym romansem mojej młodości”. Maurycy Mochnacki – człowiek skomplikowany i skonfliktowany.
Był podobno bardzo zdolny i pracowity, podczas kształcenia domowego świetnie przygotował się do dalszej edukacji. W 1821 roku rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Nie mógł ich tam dokończyć. Temperamentny młodzieniec, za obrazę komisarza policji, decyzją księcia Konstantego został relegowany z uczelni. Na tym nie skończyły się kłopoty Mochnackiego.
Maurycy Mochnacki, Stanisław Łukomski (grafika), Poznań 1862, licencja PD, źródło: POLONA
W Królestwie Polskim uaktywniło się pokolenie, które nie uczestniczyło w tragicznym odwrocie Napoleona spod Moskwy w 1812 roku, a potem w klęsce w „bitwie narodów” pod Lipskiem w 1813 roku. Wróciły marzenia o walce o niepodległość, ożyła pamięć o Konstytucji 3 maja, Tadeuszu Kościuszce, generale Janie Henryku Dąbrowskim czy księciu Józefie Poniatowskim. Wyobraźnię młodych ludzi pobudzały doniesienia o działalności karbonariuszy we Włoszech i ruchu studenckim na uniwersytetach w Niemczech. Nie bez znaczenia były świeże prądy filozoficzne i literackie. Niezadowolenie w Królestwie narastało wraz z jawnym lekceważeniem konstytucji przez cara Aleksandra I. Rozwijała się konspiracja. Maurycy Mochnacki w czasie swoich studiów na Uniwersytecie Warszawskim zaangażował się w tajny Związek Wolnych Polaków, którego szczytnym celem miało być doprowadzenie do odzyskania Polski niepodległej, liberalnej, zjednoczonej z trzech zaborów. Policja wpadła na trop organizacji przy okazji śledztwa prowadzonego w sprawie wileńskich filomatów. Mochnacki trafił w 1823 roku do więzienia zwanego karmelickim (znajdowało się w murach dawnego klasztoru). Tam, prawdopodobnie pod presją śledczych i rodziny martwiącej się o jego przyszłość, napisał memoriał obciążający system edukacji Królestwa Polskiego. Krytykował w nim liberalny stosunek nauczycieli do uczniów, sposób prowadzenia wykładów na uczelni i łatwy dostęp do „niebezpiecznych” lektur. Uderzył w ten sposób w swoich profesorów i kolegów: „Jaka jest młodzież Uniwersytetu? Wie rząd, wie i naród o nieszczęściach, które wypłynęły z tej świątyni i przybytku umiejętności. Jeżeli w szkołach kształciła się w teorii osnowa bezprawia politycznego i moralno-religijnego zgorszenia, to już w Uniwersytecie wynurza się w skutki; tu już myślą o wywróceniu istniejących rządów, o buntach, o spiskach i o tajnych towarzystwach. Skądże to pochodzi? Z jakiego źródła płynie to zło moralne i polityczne? Z tego samego co i w szkołach. Nauki, profesorowie, cała podstawa organizacji najwyższego instytutu umiejętności w narodzie podlega tej samej naganie”. „Pismo karmelickie” pomogło Mochnackiemu opuścić więzienie, ale stało się potem pretekstem do ataków i podejrzeń. Na poczet grzechów zapisywano też jego krótką pracę w aparacie cenzury.
Aleksander Kraushar, Z archiwum senatora Nowosilcowa: memoryał więzienny Maurycego Mochnackiego z r. 1824, nakład „Przeglądu Historycznego”, Warszawa 1906, licencja PD, źródło: POLONA
Mochnacki okazał się zdolnym dziennikarzem i publicystą. Wraz z Michałem Podczaszyńskim założył „Dziennik Warszawski” (1825), pisał między innymi do „Gazety Polskiej” i „Kuriera Polskiego”. Pozostawił po sobie artykuły, rozprawy krytycznoliterackie, felietony, recenzje. Interesował się literaturą, filozofią, muzyką, operą, teatrem. Uważany był za znawcę poezji, sam jednak jej nie tworzył. Jak podaje Zbigniew Przychodniak, Mochnacki „kategorycznie odrzucał sprowadzanie poezji do poziomu rozrywki”. Literaturze stawiał zadania bardzo wzniosłe. Widział ją jako narzędzie kształtujące rzeczywistość, a literaturę romantyczną uważał za najwybitniejsze osiągnięcie narodu na drodze do samowiedzy. Gorliwy romantyk, chętnie poddawał analizie takie dzieła, jak Maria Antoniego Malczewskiego, Grażyna Adama Mickiewicza czy Zamek kaniowski Seweryna Goszczyńskiego.
Marcin Zaleski, Wzięcie Arsenału, 1831, zbiory Muzeum Narodowego w Warszawie, licencja PD, źródło: cyfrowe zbiory MNW
W listopadzie 1830 roku działał w sprzysiężeniu Piotra Wysockiego. Znany był z zapalczywości i manifestowanych już wcześniej radykalnych przekonań. Wiele razy dawano mu do zrozumienia, że ciąży nad nim sprawa „pisma karmelickiego” i pracy w cenzurze. Nie darzono go pełnym zaufaniem.
Po wybuchu powstania cywilni członkowie sprzysiężenia, rozczarowani konserwatywnym rządem i brakiem bardziej stanowczych działań, doprowadzili 1 grudnia 1830 roku do powołania Towarzystwa Patriotycznego. Na czele tego klubu stanął Joachim Lelewel, wspierany właśnie przez Mochnackiego. Ten ostatni śmiało pobudzał do odważnych kroków, z atakiem na księcia Konstantego włącznie. Stał się też ostrym krytykiem dzierżącego dyktatorską władzę generała Józefa Chłopickiego. W czasie wojny polsko-rosyjskiej walczył między innymi pod Olszynką Grochowską, nad Liwcem, był ranny, otrzymał Order Virtuti Militari. Mimo zaangażowania Mochnackiego w sprawę przywódcom powstania nie zawsze podobała się jego bezkompromisowość.
Pomnik Maurycego Mochnackiego w warszawskich Łazienkach, fot. Witold Pietrusiewicz, licencja CC BY – SA 3.0, Wikimedia Commons
Ostatnie lata życia (1831–1834) Mochnacki spędził na emigracji we Francji. Poświęcił je między innymi na pisanie monografii Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831. Dawał też koncerty fortepianowe. Jeden z nich (w Metzu w 1832 roku) stał się po latach inspiracją dla Jana Lechonia. W zakończeniu wiersza Mochnacki czytamy:
„A on, blady jak ściana, plącze zrywa tony,
I kolor spod klawiszy wypruwa czerwony,
Aż wreszcie wstał i z hukiem rzucił czarne wieko
I spojrzał – taką straszną, otwartą powieką,
Aż spazm ryknął, strach podły, i z miejsc się porwali:
«Citoyens! Uciekać! Krew pachnie w tej Sali!!!»”
Ewa Olkuśnik
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU