„Pozostaje dziś we władaniu naszem mały skrawek wybrzeża, reprezentujący już tylko około 3% naszej granicy państwowej. Ale wielkość »jakościowa« tej granicy morskiej tylko od nas samych zależy, od sumy pracy, wiedzy i wytrwałości, którą nad Bałtyk przyniesiemy”.*
Odrodzona w 1918 roku Polska – choć mogła cieszyć się dostępem do morza – stanęła przed poważnym problemem, jakim był brak prawdziwego portu morskiego. Władze znajdującego się pod kuratelą Ligi Narodów Wolnego Miasta Gdańska nie były przychylnie nastawione do Polski, co poważnie utrudniało korzystanie z gdańskiego portu.
Eugeniusz Kwiatkowski, 1925, Narodowe Archwium Cyfrowe
Już u zarania niepodległości zastanawiano się nad możliwością stworzenia własnego ośrodka portowego. Pod uwagę brano różne lokalizacje w Zatoce Puckiej, na Helu lub nawet w Tczewie. Ostatecznie wybrano maleńką wioskę rybacką – Gdynię. Na początku 1920 roku zapadła decyzja o budowie. Projekt opracował inżynier Tadeusz Wenda. 29 kwietnia 1923 roku uroczyście otwarto Tymczasowy Port Morski i Schronisko dla Rybaków. Kontynuowanie inwestycji przebiegało powoli z powodu znacznych trudności finansowych. Prace prowadziła spółka francusko-polska.
Roman Morawski, Montaż pierwszych dźwigów na nabrzeżu Szwedzkim, 1920-1929, licencja CC BY-NC-ND 3.0 PL, Muzeum Miasta Gdyni, źródło: Archiwum Cyfrowe, Gdynia w sieci
Do przyśpieszenia rozwoju Gdyni w zasadniczy sposób przyczynił się inżynier Eugeniusz Kwiatkowski. Od czerwca 1926 roku do grudnia 1930 roku pełnił on funkcję ministra przemysłu i handlu, a od października 1935 roku – wicepremiera i ministra skarbu. Był nie tylko politykiem – wcześniej dał się poznać jako znakomity dyrektor do spraw technicznych w Państwowej Fabryce Związków Azotowych w Chorzowie (z wykształcenia był chemikiem). Eugeniusz Kwiatkowski uważał, że szansą dla Polski jest industrializacja i handel zagraniczny. Twierdził, że uprzemysłowienie kraju zwiększy popyt na towary rolnicze na rynku wewnętrznym, zapobiegnie bezrobociu i pozwoli racjonalnie wykorzystać surowce naturalne. Uważał, że jest to odpowiednia droga „do ożywienia i rozwoju międzynarodowej wymiany towarowej, do wzrostu importu oraz powiększenia eksportu”.
Obchody Święta Morza w Gdyni. Widoczni od lewej: komisarz Rządu w Gdyni Stefan Sokół, wicepremier i minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski, wojewoda pomorski Władysław Raczkiewicz, 1937, źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
W koncepcji Kwiatkowskiego bardzo istotne miejsce zajmowała Gdynia. Wytrawny ekonomista podkreślał: „Bez swobodnego wyjścia na morze i przez morze udusilibyśmy się gospodarczo i politycznie”. Możliwość korzystania z własnego portu miała uniezależnić Polskę od pośredników i zwiększyć konkurencyjność polskich towarów. Dalekowzroczny plan zakładał także konieczność rozbudowy sieci komunikacyjnej, zapewniającej łączność Wybrzeża z całym krajem „aż po Śląsk polski, po podnóża Karpat, po dalekie ziemie Wołynia i Wilna”. Eugeniusz Kwiatkowski dostrzegał znaczenie komunikacji morskiej dla Polaków żyjących na obczyźnie i był gorącym zwolennikiem rozwoju polskiej floty. Uważał, że odpowiednia polityka „musi stworzyć współdziałanie całego Państwa z akcją wyzyskania walorów portu w Gdyni”.
M/S Piłsudski przy Dworcu Morskim w Gdyni, przed 1938, licencja PD, Wikimedia Commons
W latach trzydziestych Gdynia stała się największym portem nad Bałtykiem i jednocześnie najnowocześniejszym w Europie. II wojna światowa zahamowała jej rozwój. Po wojnie komunistyczne władze uniemożliwiły inżynierowi Kwiatkowskiemu pracę nad przywracaniem Gdyni jej dawnego znaczenia. Były wicepremier zajął się działalnością naukową. Zmarł w 1974 roku.
*Z rozprawy Eugeniusza Kwiatkowskiego, Powrót Polski nad Bałtyk, 1930 r.
Marek Olkuśnik
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU