Jerzy Łopuszański

życiorys zamknięty w rzeźbie

Był cenionym rzeźbiarzem, choć posługiwał się tylko jedną ręką. Pracowity, lecz przetrwało zaledwie kilka jego prac. Poświęcił życie dla ratowania jednej z najpiękniejszych kamienic w Kazimierzu Dolnym, a po latach jego dzieło skuto. Tak można streścić życiorys rzeźbiarza Jerzego Łopuszańskiego.

 

Jego opus magnum miały być prace konserwatorskie Kamienicy Celejowskiej w Kazimierzu Dolnym. Do udziału w nich jednorękiego rzeźbiarza zaprosił architekt Jan Koszczyc-Witkiewicz. Remont rozpoczęto w 1930 roku. Mimo posiadanych rycin oraz fotografii Witkiewicz postanowił zrealizować własną wizję restauracji budynku i nadać obiektowi „rys stylistyki renesansu”.

Leon Wyczółkowski, Kamienica Celejowska w Kazimierzu nad Wisłą, 1918, Muzeum Narodwe w Warszawie, licencja PD, źródło: cyfrowe MNW

Kamienicę Celejowską – uważaną dziś za najpiękniejszą w Kazimierzu Dolnym – charakteryzują bogato zrobiona fasada oraz oryginalna, wysoka attyka. W czasie I wojny światowej (zniszczenia i pożary) powstało tak wiele ubytków, że konieczna okazała się pomoc doświadczonego rzeźbiarza. Wybór padł na Łopuszańskiego. Artysta znał Kazimierz i jego zabudowę. Do prac konserwatorskich przygotował się także teoretycznie: studiował książki o sztuce renesansowej, wykonywał autorskie rzeźby inspirowane sztuką odrodzenia. Jeden z gargulców trafił nawet na wystawę do warszawskiej Zachęty. „Po rusztowaniach chodził jak kot” – pisał o Łopuszańskim jego kolega, malarz Włodzimierz Bartoszewicz w książce Buda na Powiślu, opowiadającej historię przedwojennej Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie i jej absolwentów. Rzeźbiarz zdecydował się nadbudować fasadę Kamienicy Celejowskiej pełnoplastycznymi głowami zwierząt i gryfów. Pomysł zaakceptował Witkiewicz. Rzeźby wykonano, ale trud rzeźbiarza poszedł na marne. W latach siedemdziesiątych XX wieku autorom przedwojennej konserwacji zarzucono „nieumyślne fałszerstwo architektoniczne”. Znaczna część rzeźb Łopuszańskiego została usunięta z frontonu i attyki Kamienicy Celejowskiej.

Kamienica Celejowska w rusztowaniu, pocztówka, 1935, licencja PD, Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Lublinie, licencja PD, źródło: Biblioteka Cyfrowa

Decyzja konserwatorów podzieliła artystów i mieszkańców Kazimierza Dolnego. Obrońcy prac Łopuszańskiego uważali, że należało je zostawić, bo były świadectwem jego twórczości i zaangażowania w odnawianie kazimierskich zabytków. Niestety, gargulce rzeźbiarza przetrwały jedynie na zdjęciach z tamtego okresu. Te fotografie, a także z katalogów przedwojennych salonów sztuki warszawskiej Zachęty to niemal jedyny dowód talentu Łopuszańskiego.

Jerzy Łopuszański, gargulec z Kamienicy Celejowskiej w Kazimierzu Dolnym,fot. Edward Hartwig, licencja PD, Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym

Trzy nietypowe realizacje rzeźbiarskie znajdują się w Kazimierzu Dolnym.To pomnik Matki Boskiej na dziedzińcu klasztoru Franciszkanów oraz dwa nagrobki na miejscowym cmentarzu. Najciekawszy jest grób Walentyny z Szymanowskich Dębskiej i jej syna. Kobieta prawdopodobnie zabiła ciężko chore dziecko, a następnie popełniła samobójstwo. Rzeźba Dwa orły, wykonana z cementu, przedstawia umierającą orlicę chroniącą swoje pisklę. Na boku postumentu Łopuszański umieścił swoją sygnaturę nawiązującą do średniowiecznych gmerków kamieniarskich.

Kamienica Celejowska w Kazimierzu Dolnym, 1942-1943, Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Lublinie, licencja PD, źródło: Biblioteka Cyfrowa

Życiorys rzeźbiarza to świadectwo determinacji oraz głębokiej wiary, że dla sztuki warto pokonać wszystkie przeciwności losu. Urodził się 4 marca 1898 roku w Warszawie. W gimnazjum był przeciętnym uczniem, choć wyróżniał się na zajęciach z rysunku u profesora Miłosza Kotarbińskiego. Edukację artystyczną przerwał wybuch I wojny światowej. Łopuszański służył w Legionach Polskich, a w 1915 roku został ciężko ranny. Obrażenia spowodowały częściową utratę słuchu, wzroku i zmysłu równowagi. Pełnej sprawności artysta nie odzyskał już nigdy.

Jerzy Łopuszański, Dwa orły, rzeźba na cmentarzu Świętego Jana w Kazimierzu Dolnym, licencja PD, Dom Kuncewiczów, oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym, fot. M. Januszek-Surdacka

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Łopuszański studiował rzeźbę w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie. Kiedy wybuchła wojna polsko-bolszewicka, pomimo inwalidztwa znów ruszył do walki. Został ranny pod Warszawą i stracił czucie w lewej ręce. Mimo poważnego uszczerbku na zdrowiu skończył studia, a jedna z jego prac zdobiła hol warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych.

Jednoręki rzeźbiarz wykonywał duże formy przestrzenne z kamienia i drewna. Jak udawało mu się obrabiać materiał? Ze wspomnień kolegów wynika, że posługiwał się zawieszoną na szyi podkładką, na której mocował dłuta. Za pomocą takiej konstrukcji jedną ręką, a nierzadko i brodą podtrzymywał narzędzia rzeźbiarskie.

Fragment elewacji Kamienicy Celejowskiej w Kazimierzu Dolnym, licencja PD, Dom Kuncewiczów, oddział Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym, fot. M. Januszek-Surdacka

Nie zachowała się żadna fotografia Łopuszańskiego. Dysponujemy jedynie jego literackim portretem stworzonym w Budzie na Powiślu przez Bartoszewicza: „przystojny brunet o rasowej, suchej twarzy okolonej czarną brodą. Zawsze milczący, skupiony w sobie. Spod ściągniętych brwi patrzyły zamyślone, smutne oczy”. Opis dopełniła seria artykułów w międzywojennej prasie. Niestety, nie odnosiły się one do kolejnych sukcesów artystycznych, ale tragicznej śmierci Łopuszańskiego. 24 grudnia 1934 r. artysta targnął się na życie. „Powiesił się w wigilijną noc”, „Samobójstwo malarza-inwalidy”, „Cierpiał na apatię, czuł się gorzej niż zazwyczaj – żona znalazła wisielca!” – to tylko niektóre wyimki z gazet. Jerzy Łopuszański został pochowany na warszawskich Powązkach. Miał 37 lat.

Monika Januszek-Surdacka

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook