Studnia w Kazimierzu Dolnym jest powszechnie znanym obiektem. Każdy (no, prawie każdy) turysta przyjeżdżający do miasteczka robi sobie przy niej zdjęcie. Wielu zabiera na pamiątkę wizerunek studni kazimierskiej na obrazach, kubkach czy magnesach. Niewielu wie, że motyw nosiwody przy studni spopularyzował syn szewca z Kazimierza, Chaim Goldberg.
Chaim (1917–2004) był jednym z jedenaściorga dzieci Ity i Summera Goldbergów. Jego ojciec prowadził warsztat szewski w Kazimierzu. Chłopiec potrafił rzeźbić i rysować. Rodzice, dumni z talentu syna, wieszali jego obrazki w warsztacie. To tu zobaczył je pierwszy mecenas Chaima, Saul Silberstein, uczeń Zygmunta Freuda. Zaopiekował się chłopcem, zapewniając mu dalszą edukację. Inna kazimierska legenda głosi, że odkrywcą talentu Goldberga był aptekarz kazimierski Stanisław Lichtson. Miał on pokazać prace Chaima rektorowi warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych – profesorowi Tadeuszowi Pruszkowskiemu.
Chaim Goldberg przed domem w Kazimierzu Dolnym, ok 1931, fot. CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons
, licencjaNa stypendium artystyczne, zapewniające Goldbergowi naukę w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych imienia Ludwiki Mehofferowej, złożyli się adwokat Feliks Kronhstein i rzeźbiarz Henryk Kuna. Czternastolatek z malarza pokojowego stał się artystą. Podobno był niepokorny i buntował się przeciwko szkolnym wprawkom. W Krakowie między innymi nawiązał kontakt ze Zbigniewem Pronaszką. Goldberg kontynuował naukę w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie, pod okiem dobrego znajomego z Kazimierza Dolnego, Pruszkowskiego. Serdeczne stosunki z profesorem pomogły mu w uzyskaniu ulg finansowych za czesne w szkole. W archiwach warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych zachowały się świadectwa moralności Goldberga, bo dobry artysta musiał być przyzwoitym człowiekiem. W 1938 roku Chaim ożenił się z Rachelą Diament. Jego wybranka pochodziła, oczywiście, z Kazimierza.
Chaim Goldberg, Nosiwoda kazimierski, fot. M. Januszek-Surdacka, licencja PD, Dom Kuncewiczów, oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym
Kiedy wybuchła II wojna światowa, Goldberg zgłosił się do wojska. Trafił do niewoli, ale uciekł z obozu jenieckiego i przyjechał do rodziców do Kazimierza. Nie chcieli oni jednak słuchać próśb syna o wyjeździe z miasteczka. Za swoją decyzję zapłacili śmiercią. Chaim z żoną i jej rodziną uciekli na Wschód. Dotarli do Nowosybirska, gdzie przetrwali wojnę. Po jej zakończeniu wrócili do Polski, do Szczecina, a następnie na warszawską Pragę. Do Kazimierza już nie, bo w miasteczku nie było Żydów. Mimo że Goldberg nie narzekał na brak zleceń, a przychodziły one nawet od władz miejskich (na przykład z Polanicy), w 1955 roku wyjechał wraz z rodziną do Izraela.
Chaim Goldberg, Kamienica biała, fot. P. Jaworek, licencja PD, Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym
Pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku Goldbergowie przeprowadzili się na stałe do USA. Chaim stał się malarzem cenionym wśród społeczności żydowskiej. Wstęp do katalogu jednej z jego wystaw napisał sam Isaac Singer. Czytamy w nim między innymi: „Chaim Goldberg ze sztetla wyszedł i pamięta każdy jego szczegół. Nigdy nie odchodzi od prawdy rzeczy i ich boskiego porządku. Jego praca wzbogaca żydowską sztukę i wizerunek naszej tradycji”. Krytycy podkreślali, że Goldberg uczynił z Kazimierza Dolnego swoiste uniwersum, w którym wypełniał się los żydowski. Jego prace są wyobrażeniem miasteczka, ludzi i ich codzienności. Artysta zmarł w 2004 roku na Florydzie. W 2013 roku w Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym została zorganizowana retrospektywna wystawa prac Chaima Goldberga. Wywołała poruszenie, bo nie wszystkim spodobało się to, w jaki sposób artysta zapamiętał Kazimierz Dolny i jego mieszkańców.
Chaim Goldberg, fot. Shalom Goldberg, fot. licencja PD, Wikimedia Commons
Niekontrowersyjną, na szczęście, grafikę z nosiwodą, którą posiada w zbiorach Dom Kuncewiczów, opisała Maria Kuncewiczowa w Fantomach: „W Kazimierzu słońce. Józefowa wygrzewa się na leżaku pod wierzbą. Zaraz wstanie, przyjdzie na górę po mleko i zagapi się na drzeworyt przedstawiający Chaima-nosiwodę. Ze wszystkich obrazów ten ją najbardziej zastanawia. Śmieje się, wzrusza ramionami. Od czasu Krwawej Środy Żydów w Kazimierzu nie ma. Józefowa nie jest pewna, czy kiedyś znała Chaima, czy też malarz go sobie wymyślił. Spogląda na mnie ubawiona, trochę jakby zawstydzona «O jak to Żydzina dźwiga te wode i dźwiga – mówi – Aze mu kark napęczniał. Pokiz on tak te wode będzie nosił? I komu to? I na co?»”.
Monika Januszek-Surdacka
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU