Badania rentgenowskie obrazu wykazały, że pierwotnie Józef Simmler sportretował swoją żonę w antycznym stroju. Dlaczego więc na obrazie widzimy ją w żałobnej sukni i z czarnym kapeluszem na głowie?
W 1863 roku spod pędzla uznanego już malarza wyszedł portret żony Julii. Ze wspomnień Stefana Spiessa (wnuka Simmlerów) wynikało, że pierwsza wersja dzieła znacząco różniła się od obecnej. Początkowo obraz nosił tytuł Safona na szczycie Leukatei i przedstawiał modelkę upozowaną na słynną grecką poetkę. Simmlerowa miała na sobie antyczną szatę i opierała dłoń o harfę. Przy okazji wystawy obrazów Simmlera w warszawskim Muzeum Narodowym w 1980 roku postanowiono zweryfikować tę historię. Zdjęcia rentgenowskie ujawniły wcześniejszą kompozycję, potwierdzając tym rodzinną opowieść.
Artysta zamalował barwne szaty, by ostatecznie ukazać żonę w czarnej sukni z białym kołnierzykiem. Ufryzowane włosy skrył pod czarnym kapeluszem z woalką. Z obrazu zniknęła także harfa ― teraz Julia w prawej dłoni trzyma rękawiczkę, a lewe ramię opiera o skałę. Jasny pejzaż w tle zastąpiono dramatycznym, ciemnym krajobrazem. Dlaczego Simmler zdecydował się tak istotnie zmienić ukończone już płótno?
Józef Simmler, Portret Julii z Hoeggenstallerów Simmlerowej, 1863, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja CC-BY, źródło: Cyfrowe MNW
Zarówno zmodyfikowanie stroju żony, jak i przemalowanie tła ściśle wiązały się z wydarzeniami 1863 roku. Klęska powstania styczniowego skłoniła malarza do „uaktualnienia” swojego dzieła. Wzburzone morze, kłębiące się burzowe chmury czy ostre skały w symboliczny sposób pokazywały tragiczne losy Polaków walczących o niepodległość. Noszenie czarnej sukni stało się zaś w tym czasie gestem politycznym.
W ostatnich dniach lutego 1861 roku rosyjskie wojsko brutalnie rozpędziło w Warszawie manifestacje patriotyczne, zabijając pięciu uczestników. Niedługo po tych wydarzeniach ogłoszono w kościołach żałobę narodową i to właśnie na jej znak Polki zaczęły nosić skromne czarne suknie. Żałobny strój dopełniała biżuteria patriotyczna, także często wykonana z czarnego tworzywa. Mógł to być prosty krzyżyk na czarnej wstążce, naszyjnik przypominający masywny łańcuch (kojarzący się z niewolą) czy broszka z krzyżem, kotwicą i sercem (symbolami wiary, nadziei i miłości).
Komplet biżuterii patriotycznej - naszyjnik z krzyżykiem i bransoleta z sercem i kotwicą, 1861 r., Muzeum Warszawy, fot. A.Czechowski, dzięki uprzejmości muzuem
Włożenie czarnej sukni może być zwyczajnym odruchem, może też w pewnych okolicznościach mieć znaczenie symboliczne. Może też, jak w tamtym czasie, być manifestacją poglądów i wyrażać protest wobec carskich rządów. Rosyjskie władze widziały w tym zagrożenie i starały się walczyć z tą specyficzną patriotyczną „modą” ― w 1863 roku za noszenie żałobnego stroju groziły kary pieniężne, a nawet więzienie!
Julia Hoeggenstaller zapewne pozowała mężowi także do jego najsłynniejszego dzieła ― Śmierci Barbary Radziwiłłówny. W podobny sposób miała się też zacząć ich bliższa znajomość. Simmler poznał ponoć przyszłą żonę w domu jednego ze swoich monachijskich profesorów. Artysta był z natury nieśmiały, ale szczęśliwie Julia zaproponowała, że może mu pozować do obrazu przedstawiającego św. Cecylię. Wydaje się, że byli dobrym małżeństwem, a artysta znalazł w Julii oddaną i wspierającą go partnerkę życiową.
„Rzeczywiście ― pisał w 1915 roku autor jednego z pierwszych szkiców o malarzu ― żona Simmlera była kobietą niepospolitego umysłu; wysokich przymiotów charakteru, o smaku wytwornym, wykształconym przez staranne, pańskie wychowanie […]. Ona też istotnie była dobrym duchem, gwiazdą przewodnią w karierze malarza, ona to wytwarzała dokoła niego tę atmosferę, w której talent może rozwinąć skrzydła do lotów najwyższych”.
Karolina Dzimira-Zarzycka
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU