Liliowa królowa elfów

Akwarele Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej z kolekcji Muzeum Literatury w Warszawie

„Owszem, podobają mu się jej akwarelki o fantastycznej tematyce – ale czy nie lepiej, żeby malowała koniki, tak jak jej dziadek, ojciec i brat Jerzy. To są obrazki, a nie tam jakieś kwiaty o kobiecych twarzyczkach” – mówi ponoć pierwszy mąż Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej (1891–1845), jak zapamięta siostra poetki.

 

Podczas I wojny światowej krakowskie Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych nie rezygnuje z organizacji wystaw. W grudniu 1916 roku w Pałacu Sztuki można zobaczyć dzieła artystów-legionistów, którzy na bieżąco utrwalają sceny z żołnierskiego życia. Swoje prace pokazują także młode malarki. Pewien „udatny debiut” zauważa dziennikarz „Nowej Reformy”: „P. Kossakówna w dwóch subtelnie w stylu rococo malowanych akwarelach przypomina łudząco styl nieodżałowanego Wojtkiewicza. Jest tam dużo humoru i zdrowa linia rysunku, przechodząca zręcznie w karykaturę”.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Ilustracja do bajki, 1914, Muzeum Literatury imienia Adama Mickiewicza w Warszawie, licencja PD, źródło: strona wystawy Young Poland: The Polish Arts & Crafts Movement, 1890–1918

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Ilustracja do bajki, 1914, Muzeum Literatury imienia Adama Mickiewicza w Warszawie, licencja PD, źródło: strona wystawy Young Poland: The Polish Arts & Crafts Movement, 1890–1918

Na tej samej wystawie obrazy pokazuje Jadwiga Tetmajerówna, córka malarza Włodzimierza Tetmajera. Kossakówna też kontynuuje tradycję rodzinną. Malował dziadek (Juliusz Kossak), maluje ojciec (Wojciech Kossak), zaczyna malować brat (Jerzy Kossak) i kuzyn (Karol Kossak). W jej pracach próżno szukać koni w galopie i postawnych ułanów, ale talent i wrażliwość silnie ukształtowało wychowanie w przesiąkniętym artystyczną atmosferą krakowskim dworku zwanym Kossakówką.

Witold Wojtkiewicz, Orszak z cyklu Z dziecięcych póz, 1908, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Gdy Kossakówna wystawia w Pałacu Sztuki akwarele, ma 25 lat i od niedawna nazywa się Kossak-Bzowska. Na imię ma Maria, ale nikt tak do niej nie mówi. „Z «Marylki» sama siebie nazwała «Lilką», «Lilą», co niesłychanie do niej pasowało, ponieważ ulubionym jej kolorem był kolor lila, a gdy dorosła, zawsze sprawiała sobie liliowe suknie i szale” – napisze we wspomnieniach Zalotnica niebieska jej siostra Magdalena, satyryczka publikująca pod pseudonimem Samozwaniec.

Edmund Dulac, ilustracja do Baśni Hansa Christiana Andersena, Stories from Hans Andersen, London 1911, licencja PD, źródło: Library od Congress

Edmund Dulac, ilustracja do Baśni Hansa Christiana Andersena, Stories from Hans Andersen, London 1911, licencja PD, źródło: Library od Congress

Niedobrane małżeństwo szybko się rozpadnie, a Lilka stanie na ślubnym kobiercu z Janem Gwalbertem Pawlikowskim. On będzie „wyglądał jak renesansowy młodzieniaszek pasowany na rycerza. Lilka w jakichś fiołkowo-liliowych gazach, drobna i pastelowa – jak mała księżniczka z ilustracji do bajek Andersena, pędzla Dulaca”. Na ślubie pojawią się też jej koledzy z pracowni Wojciecha Weissa. Pawlikowska przez kilka miesięcy, prawdopodobnie na przełomie 1918 i 1919 roku, uczęszczała na jego zajęcia na Akademii Sztuk Pięknych. Choć zdaje się, że całkiem poważnie rozważała karierę malarską, jej życie potoczy się inaczej. „Lilka, która dotychczas zarabiała nieźle sprzedając swoje akwarelki, a której po ślubie Jaś stanowczo zabronił «kupczyć sztuką», chodziła bez grosza”.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Autoportret z elfem na dłoni, około 1920, Muzeum Literatury imienia Adama Mickiewicza w Warszawie, licencja PD, źródło: strona wystawy Young Poland: The Polish Arts & Crafts Movement, 1890–1918

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Autoportret z elfem na dłoni, około 1920, Muzeum Literatury imienia Adama Mickiewicza w Warszawie, licencja PD, źródło: strona wystawy Young Poland: The Polish Arts & Crafts Movement, 1890–1918

A jednak wciąż coś maluje. Delikatne akwarele zapełniają fantastyczne postaci, piękne wróżki, skrzydlate elfy. Płynna, dekoracyjna linia ma w sobie wiele z secesyjnej estetyki. W recenzji z 1916 roku nie bez powodu przywołano także skojarzenie z onirycznymi obrazami Witolda Wojtkiewicza, przechodzącymi niekiedy w karykaturę i groteskę. Akwarele Pawlikowskiej są przy tym mniej malarskie, bardziej płaskie, przypominając raczej eleganckie ilustracje książkowe Edmunda Dulaca.

Ilustracja z tomiku poetyckiego Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej Różowa magia, zaprojektowana przez autorkę, 1924, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona

Ilustracja z tomiku poetyckiego Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej Różowa magia, zaprojektowana przez autorkę, 1924, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona

„Często powtarzał się w nich motyw kwiatów o twarzach pięknych kobiet, które mdlały i więdły w dusznej atmosferze” – pisała Magdalena Samozwaniec. „Umierająca kobieta-kwiat” lub „kobieta-motyl” miały odzwierciedlać toksyczną relację z Bzowskim. Po ślubie z Pawlikowskim symbolika się zmienia: „przedstawia swojego drugiego męża jako jakiegoś wielkiego boga w gwieździstej todze, trzymającego na dłoni drobnego motyla-kobietę z twarzą jej samej”. Artystka nadal nie znajduje w mężu partnera.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska w swoim mieszkaniu, dwudziestolecie międzywojenne, licencja PD, źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska w swoim mieszkaniu, dwudziestolecie międzywojenne, licencja PD, źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

W tym czasie Lilka coraz więcej pisze. W poezji równie często sięga po motywy ze świata czarów, bajek i snów. W debiutanckim zbiorze Niebieskie migdały (1922) pojawia się na przykład wiersz Pantofelki szklane, a w nim opis bucików ofiarowanych „z rąk przemądrej, doświadczonej wróżki”. Kolejny tomik autorka nazywa Różowa magia (1924); sama projektuje okładkę i ilustracje. W Ciszy leśnej (1928) miłość przychodzi zaś „jak jednorożec z bajki”. Czasem do tego królestwa skrzydlatych nimf, kolibrów, ciem i ważek zagląda współczesność, na przykład w postaci aeroplanu. „Motyl leci w dalekie strony. / Mija różę gorącą i ciemną. / Lotnik ślepy, lotnik szalony / przelatuje nade mną” – napisze poetka w zbiorze Wachlarz (1927).

Wiersz okaże się proroczy, bo w 1931 roku Lilka poślubi oficera lotnictwa Stefana Jasnorzewskiego. Po wybuchu wojny uda im się uciec za granicę. W poezji Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej znów pojawi się wtedy przybysz ze świata wyobraźni, ale będzie to przeraźliwie gorzki powrót: „Król elfów, światem zatruty, / Wichrem z daleka przywiany, / Klęczy i płacze. Gdzie spojrzy, / Kolczaste druty…”

Karolina Dzimira-Zarzycka

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
„Coś przyjdzie: miłość lub wojna”. Fenomenalna Zuzanna Ginczanka

Słodkie śledzie, pół czarnej i literacka "górka". Warszawska kawiarnia Mała Ziemiańska

 

Żarty poetów, czyli specyficzne poczucie humoru Wisławy Szymborskiej i… Zbigniewa Herberta

Niedorzeczne ogłoszenia i absurdalne porady. Primaaprilisowe wydawnictwa Juliana Tuwima i Antoniego Słonimskiego

Jelonek w strasznych czasach. Akwarele Krzysztofa Kamila Baczyńskiego ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego