„Sztuce, z większą niż ktokolwiek pilnością i z dużymi rezultatami, bardziej niż jakakolwiek niewiasta naszych czasów, poświęciła się panna Sofonisba z Cremony […]. Umiała nie tylko rysować, malować, portretować z natury i sporządzać kopie, ale niezależnie od innych wykonywała obrazy niezwykłe i piękne”.
Tak o Sofonisbie Anguissoli (1532–1625) pisał Giorgio Vasari w Żywotach najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów, niezastąpionym źródle wiedzy o artystach włoskiego renesansu. Malarka zyskała sławę i uznanie jako portrecistka na hiszpańskim dworze królewskim. „Z przechowywanych wiadomości współczesnych pokazuje się, że Sofonisba była niezwykłą, genialną kobietą, że posiadała wielostronne, obszerne wykształcenie, dowcip, zamiłowanie prawdziwe do sztuk plastycznych i poezji” – czytamy w dziewiętnastowiecznym opracowaniu Kobieta w historii sztuki.
Sofonisba Anguissola, Autoportret przy sztaludze, około 1556, Muzeum – Zamek w Łańcucie, licencja PD, źródło: Wikimedia Commons
Ślady szerokich zainteresowań malarki znajdziemy na licznych autoportretach. „Jej własnych portretów np. znamy już osiem do dziesięciu, rozproszonych po różnych muzeach i galeriach europejskich. Pełen surowej prostoty jest portret jej z książką, znajdujący się w Muzeum cesarskim w Wiedniu, dalej portret przepyszny w Neapolu, to Sofonisba przy fortepianie [w rzeczywistości przy szpinecie, rodzaju klawesynu – K.D.Z.]. Replika jednego z nich albo współczesna doskonała kopia znajduje się w zbiorach hr. Potockich w Łańcucie” – czytamy w Albumie wystawy mistrzów dawnych wydanym w 1911 roku przez Mieczysława Tretera.
Sofonisba Anguissola, Autoportret przy szpinecie, 1555, Museo di Capodimonte w Neapolu, licencja PD, źródło: Wikimedia Commons
Replika lub kopia? Oryginał! W Muzeum – Zamku w Łańcucie znajduje się doskonały Autoportret przy sztaludze pędzla samej Anguissoli. Zaskakująco niewiele wiemy jednak o jego losach. Do łańcuckiej rezydencji trafił prawdopodobnie dzięki Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej, która zgromadziła bogate zbiory malarstwa i rzeźby podczas swoich podróży (także po Italii). Zapewne przez lata cieszył oko kolekcjonerki i jej spadkobierców, ale nie był szerzej znany badaczom sztuki, dlatego Treter mógł nie wiedzieć, że to prawdziwe dzieło Sofonisby.
Sofonisba Anguissola, Autoportret, 1554, Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu, licencja PD, źródło: katalog cyfrowy muzeum
Malarka siedzi przy sztaludze z pędzlem w dłoni. Podobnie jak na innych autoportretach, zwracają uwagę jej poważny wyraz twarzy i przenikliwy wzrok zwrócony w stronę widza. Ma ciasno splecione włosy i skromną czarną suknię. Czyste dłonie i nienaganny strój bez ani jednej plamki podpowiadają, że to portret reprezentacyjny.
Dokładnie odtworzone detale pozwalają nam zajrzeć do warsztatu Anguissoli. W prawej dłoni artystka trzyma pędzel, w lewej – laskę malarską opartą na krosnach. Do czego służyła ta drewniana pałeczka? Podpierała nadgarstek, co pomagało w zachowaniu precyzji oraz odciążeniu pracującej ręki. Dostrzeżemy też paletę z plamami farby i drugi pędzel, leżący w gotowości pod płótnem. Obok, w półcieniu, widać fragment szpachli malarskiej, czyli narzędzia przypominającego szeroki nóż lub podłużną łopatkę, używanego do nakładania i wygładzania farby.
Sofonisba Anguissola, Bernardino Campi malujący Sofonisbę Anguissolę, około 1559, Pinakoteka Narodowa w Sienie, licencja PD, źródło: Frieze
Czarny ubiór Sofonisby wtapia się w ciemne tło. Najważniejsze partie kompozycji są jednak doskonale oświetlone i skupiają uwagę odbiorcy – to twarz artystki oraz jej dzieło. Na sztaludze stoi obraz przedstawiający Madonnę z Dzieciątkiem, przytulonych w pełnym czułości geście. Artystka pokazuje, że nieobce jest jej malarstwo religijne, dyskretnie podkreśla własną pobożność, ale przy okazji wykorzystuje motyw obrazu w obrazie. W najbardziej zaskakujący sposób zastosowała ten zabieg w dziele Bernardino Campi malujący Sofonisbę Anguissolę. Nie ma tu pomyłki – przedstawiła swojego nauczyciela podczas malowania jej własnego portretu!
Sofonisba Anguissola, Gra w szachy, 1555, Muzeum Narodowe w Poznaniu, licencja PD, źródło: Wikimedia Commons
O historii Autoportretu przy sztaludze nie wiemy tak wiele, jak o losach Gry w szachy z Muzeum Narodowego w Poznaniu. Obraz był ozdobą galerii malarstwa europejskiego, którą Atanazy Raczyński otworzył w Berlinie. Kolekcjoner cenił szczególnie mistrzów włoskiego renesansu. Właśnie tą kompozycją zachwycał się Vasari: „w tym roku w Cremonie widziałem w domu jej ojca obraz jej ręki, wykonany z wielką umiejętnością, będący portretem jej trzech sióstr [Łucji, Europy i Minerwy] podczas gry w szachy, a z nimi starej piastunki, co wszystko wymalowane jest z taką starannością i podobieństwem, że wydają się żywe i nie brak im nic, tylko mowy”.
Lavinia Fontana, Judyta z głową Holofernesa, około 1590–1595, Muzeum Narodowe w Krakowie, licencja PD, źródło: Zbiory Cyfrowe MNK
Cztery siostry Sofonisby także zajmowały się malarstwem. Zamożna rodzina Anguissolów zapewniła dziewczętom szerokie wykształcenie, a talenty dzieci od początku wspierał ojciec. To ciekawa sytuacja, bo w tym okresie malarkami częściej zostawały córki artystów. Mogły uczyć się w warsztacie rodzica i pod jego okiem rozpocząć karierę. Tak zaczynały na przykład Barbara Longhi (1552–1638), Lavinia Fontana (1552–1614) czy Artemisia Gentileschi (1593–1654).
Karolina Dzimira-Zarzycka
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU