Ptaki w śnieżnej bieli

"Kuropatwy" Józefa Chełmońskiego z Muzeum Narodowego w Warszawie

„Przemysłowiec, szczęśliwy nabywca arcydzieła podpisanego przez Chełmońskiego, wyliczył, ile go kosztowała jedna kuropatwa, i każe zgadywać liczbę wszystkim zwiedzającym” – pisał Feliks „Manggha” Jasieński.

 

„Przy takich mecenasach sztuce w żadnym wypadku nie grozi upadek” – ironizował kolekcjoner w szkicu Promenades á travers les mondes, l’art et les idées (Wędrówki po świecie, sztuce i ideach, przełożyła Maria Cieśla-Korytowska), wydanym w 1901 roku. Szczerze zachwycał się natomiast samym dziełem: „Wspaniały obraz Chełmońskiego, pełen intensywnej i melancholijnej poezji, subtelnej obserwacji: Kuropatwy. Kuropatwy, w różnych pozach, o różnych – ośmielę się rzec – fizjonomiach, przechadzają się po okrytej śniegiem równinie, wzbijają delikatny biały pył, pod ciężkim, szarym niebem”.

Józef Chełmoński, Kuropatwy (Kuropatwy na śniegu), 1891, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Zenon Przesmycki, poeta znany pod pseudonimem „Miriam”, dodawał na łamach młodopolskiej „Chimery”: „Biała równina śnieżna i na pierwszym planie stadko przemykających się cicho, zatroskanych kuropatw – nic więcej! A jednak cóż za zdumiewające i nagłe przeniesienie widza w sam środek natury! Określić wprost niepodobna, co tak niesłychanie działa na człowieka z tego obrazu”.

Józef Chełmoński, Kuropatwy. Studium do obrazu, ilustracja artykułu Ze studiów nad twórczością Józefa Chełmońskiego: trzy nieznane szkicowniki Kazimierza Molendzińskiego, odbitka z „Nike. Czasopisma poświęconego polskiej kulturze plastycznej”, 1937, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona

Józef Chełmoński namalował Kuropatwy w 1891 roku. Kilka lat wcześniej artysta, po okresie spędzonym w Monachium i Paryżu, zamieszkał w skromnym dworku w Kuklówce. Na mazowieckiej prowincji znalazł niewyczerpalne źródło inspiracji. To tam, ubrany w gruby kożuch, miał studiować kuropatwy drepczące po śniegu.

Józef Chełmoński, Żurawie, 1870, Muzeum Narodowe w Krakowie, licencja PD, źródło: Zbiory Cyfrowe MNK

Obraz pokazywany był między innymi na Międzynarodowej Wystawie Sztuki w Berlinie, gdzie artysta otrzymał najwyższe odznaczenie. Kompozycję chwaliło zarówno starsze, bardziej konserwatywne pokolenie, jak i entuzjaści nowych kierunków w sztuce. Skąd ta zgodność opinii?

Z jednej strony był to temat typowy dla twórczości Chełmońskiego. Artysta od początku uczynił swoim znakiem rozpoznawczym motywy zaczerpnięte z polskiej wsi. Obok scen rodzajowych i rumaków w galopie znajdziemy w jego dorobku na przykład nastrojowe Żurawie (powstałe już w 1870 roku, a więc dwie dekady wcześniej niż Kuropatwy).

Józef Chełmoński, Sójka, 1892, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Z drugiej strony malarstwo Chełmońskiego w tym czasie uległo pewnym zmianom. Masowo wręcz malowane konie na targu i polowania z psami podobały się paryskim klientom, ale artysta popadał w coraz większą schematyczność. W Kuklówce powrócił do natury. Na jego obrazach zaczął dominować czysty pejzaż – dzika przyroda obserwowana z bliskiej perspektywy, bez zbędnego sztafażu.

Józef Chełmoński, Kurka wodna, 1894, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Kuropatwy wyróżniały się jednak na tle innych „ptasich” krajobrazów Chełmońskiego. Asymetryczna kompozycja, biel szczelnie wypełniająca obraz i syntetyczne potraktowanie tematu zachwycało świeżością. Choć artysta odżegnywał się od szufladkowania i nieco drwił z górnolotnych haseł Młodej Polski, w dziele dostrzegano pewne pokrewieństwo z nowymi tendencjami w sztuce. „Nie masz tu nic z realizmu, z kopiowania natury” – pisał Przesmycki, bo to „nie podpatrywanie jakieś na gorącym uczynku, lecz cudowna intuicja, która nie potrzebuje świadectwa zmysłów”. Połacie śniegu o różnych odcieniach bieli, zlewające się miękko z linią horyzontu, przypominają choćby kolorystyczne poszukiwania impresjonistów.

Hiroshige Utagawa, Białe czaple nad rzeką Sakasai, plansza 58 z serii Sto słynnych widoków, 1857, Muzeum Narodowe w Krakowie, licencja PD, źródło: Zbiory Cyfrowe MNK

Graficzność kompozycji kojarzono natomiast z estetyką japońskiego drzeworytu „odkrywanego” w tym czasie przez europejskich artystów. Choć Jasieński zaznaczał, że Chełmoński „nigdy sztuki japońskiej nie studiował”, to także przywoływał jego nazwisko w kontekście mistrzów drzeworytu. Wskazywał uniwersalne „podobieństwo uzdolnień i temperamentów”, a co za tym idzie – wybieranych tematów i rozwiązań artystycznych.

Józef Chełmoński, Dropie, 1886, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Samotne stadko ptaków mogło też mieć dla Chełmońskiego bardziej osobisty wyraz. Maria Gerson-Dąbrowska przytaczała w książce Polscy artyści. Ich życie i dzieła fragment listu malarza, pisanego z Monachium do dawnego nauczyciela, Wojciecha Gersona: „Kuropatwy swoim odezwaniem się o zmroku raz za miastem obudziły we mnie całą moc tych pragnień, kiedy wrócić będzie można do kraju? Bo u nas inaczej, inaczej, inaczej!”. Autorka widziała w obrazie wspomnienie odczuwanej przez lata tęsknoty.

Józef Chełmoński, Studium dropia, około 1886, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Ta interpretacja nie wyda się zbyt śmiała, gdy zestawimy Kuropatwy z pięć lat wcześniejszymi Dropiami. Maciej Masłowski przywoływał w biografii artysty takie wspomnienie jego córki: „Pod koniec pobytu w Paryżu Chełmoński coraz silniej odczuwa tęsknotę za krajem. Próbuje szukać »materiału pejzażowego« polskiego na miejscu. Wtedy pierwsze powstały nad ranem podpatrzone Dropie w oziminie operlonej rosą – a to było schwycone na żywo pod Mendou”.

Karolina Dzimira-Zarzycka

 

 

Ilustracje:

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Czy artysta nie miał okularów? Targ na kwiaty przed kościołem św. Magdaleny w Paryżu Józefa Pankiewicza z Muzeum Narodowego w Poznaniu

Trzeba tylko otworzyć oczy, a usta otworzą się same. Szkic do olbrzymiego obrazu "Panorama Tatr" z Muzeum Narodowego w Krakowie

 

"Psycholog pejzażu". "Stare jabłonie" Ferdynanda Ruszczyca z Muzeum Narodowego w Warszawie

Góry Olbrzymie w fabrycznej hali. Panorama Karkonoszy Adolfa Dresslera ze zbiorów Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze

Poplątane losy Chłopca w słońcu Aleksandra Gierymskiego z kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu