Westalki znad Wisły

"Portret pani Chreptowiczowej" Józefa Peszki z Muzeum Okręgowego w Toruniu

Młoda kobieta w jasnej szacie opiera się swobodnie o fragment kolumny, za którym przystanął kupidyn. Jej głowę okrywa długi welon narzucony na wieniec laurowy. Unosi złotą paterę nad ogniem tlącym się na ołtarzu. Wbrew pozorom nie oglądamy Rzymianki. To pani Chreptowiczowa sportretowana przez Józefa Peszkę.

 

Na przełomie XVIII i XIX wieku w polskim malarstwie zaroiło się od antycznych bogiń, muz i kupidynów. Mitologie grecka i rzymska zawładnęły wyobraźnią artystów, a także ich zleceniodawców, którzy zamarzyli o nastrojowych wizerunkach rodem z dawnego, podziwianego świata. Fascynację kulturą starożytną podsycały kolejne odkrycia archeologiczne, na czele z badaniami prowadzonymi w Pompejach i Herkulanum.

Józef Peszka, Portret pani Chreptowiczowej, XVIII/XIX wiek, Muzeum Okręgowe w Toruniu, licencja PD, dzięki uprzejmości muzeum

Wiele elementów takich „antycznych” portretów było dość umownych. Czasem wystarczyły zwiewna suknia i wieniec laurowy, by przemienić szlachciankę w nimfę. Scena na obrazie Peszki została bardziej rozbudowana. Błękitne niebo i strzeliste pinie sugerują śródziemnomorski krajobraz. U bosych stóp modelki stoją dzban i skrzyneczka, zapewne wypełniona kadzidłem. Więcej pytań rodzi spowity dymem posąg kobiety trzymającej wieniec laurowy i szklaną kulę.

Franciszek Smuglewicz, Ofiara westalki (Portret Heleny Potockiej, Portret Heleny z Massalskich Wincentowej Potockiej), około 1785–1786, Muzeum Narodowe w Krakowie, licencja PD, źródło: Zbiory Cyfrowe MNK

Nie mamy natomiast wątpliwości, w jaką postać wciela się portretowana Chreptowiczowa. Została ucharakteryzowana na westalkę, czyli kapłankę Westy (greckiej Hestii), bogini ogniska domowego. Peszka zadbał o najbardziej charakterystyczne atrybuty: wszak kapłanki podtrzymywały wieczny ogień na ołtarzu Westy, nosiły białe szaty i osłaniały włosy welonem podczas odprawiania rytuałów.

Angelika Kauffmann, Portret Heleny ze Stadnickich Męcińskiej jako Westalki, około 1791, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Wikimedia Commons

Westalki pojawiały się w malarstwie tego okresu stosunkowo często. Helenę z Massalskich Potocką ukazał w ten sposób Franciszek Smuglewicz – nauczyciel i przyjaciel Peszki, który spędził w Rzymie 20 lat. Damy podobne do starożytnych kapłanek znajdziemy na wielu portretach pędzla Angeliki Kauffmann. Czasem stylizacja ograniczała się do zarzucenia białego tiulu na włosy modelki.

Jan Chrzciciel Lampi (?), Aniela z Radziwiłłów Czartoryska en Vestale, 1800, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Skąd ta popularność rzymskich kapłanek? Westalki zachowywały śluby czystości, dlatego kojarzono je ze skromnością i szlachetnością. Co więcej, w starożytności cieszyły się szacunkiem, wysokim statusem społecznym oraz swobodami politycznymi. „Westalką narodowego ogniska”, ze względu na swoje patriotyczne zaangażowanie, nazywano Izabelę Czartoryską. Jej puławska Świątynia Sybilli była wzorowana na Świątyni Westy w podrzymskim Tivoli.

Józef Peszka, Trzy muzy – Mazarakowa, Lekczyńska, Wendowa, około 1800, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Nie wiemy, czy ta symbolika miała duże znaczenie dla Chreptowiczowej, ponieważ zagadką pozostaje dokładna tożsamość modelki. Niewykluczone, że była to osoba z kręgu kanclerza wielkiego koronnego Joachima Chreptowicza. Jego żonę – także w stroju westalki! – ponoć sportretował Marcello Bacciarelli (obraz zaginął w czasie II wojny światowej). Wiadomo, że Chreptowicz kolekcjonował sztukę w majątku w Szczorsach, położonym między Grodnem a Mińskiem, a Peszko w latach 1793–1812 realizował na tamtych terenach wiele zleceń. Konstancja z Przezdzieckich Chreptowiczowa zmarła jednak wcześniej, w 1787 roku. Może oglądamy więc inną damę z tej rodziny, na przykład synową Chreptowicza, Karolinę z domu von Rönne.

Jan Rustem, Portret Marii Mirskiej, Barbary Szumskiej i Adama Napoleona Mirskiego, około 1808, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Do zamówienia portretu mogła też skłonić Chreptowiczową po prostu moda. Pisarka Gabriela Puzynina uchwyciła w pamiętnikach ten szczególny klimat, opisując szczegóły powstania Portretu Marii Mirskiej, Barbary Szumskiej i Adama Napoleona Mirskiego Jana Rustema: „[…] ładna i szczupła Marysia na pierwszym figurowała planie, a przysadzista Basia na boku i w cieniu przygrywała jej na lirze, jako muza harmonii, Marysia zaś była w stroju i pozie Terpsychory, a że wówczas nikt pod swoją postacią malować się nie chciał, nawet i młody Napoleonek figurował w tym obrazie jako Kupidyn ze skrzydłami, łukiem i pochodnią”.

Józef Peszka, Portret Teofili Radziwiłłowej jako Hebe, 1802–1806, Muzeum Narodowe w Krakowie, licencja PD, źródło: Zbiory Cyfrowe MNK

Sceny mitologiczne miały jeszcze jedną zaletę. Półprzezroczyste, luźne stroje pozwalały pokazać więcej wdzięków, a rola bogini dawała pretekst do przybrania zmysłowej pozy. Suknia Chreptowiczowej zalotnie zsuwa się z ramienia. Jeszcze dalej posunęła się słynąca z urody Teofila z Morawskich Radziwiłłowa, która zapozowała Peszce jako bogini młodości Hebe, odsłaniając pierś.

Karolina Dzimira-Zarzycka

Powrót
drukuj wyślij facebook
Piękną nigdy nie byłam, ale często bywałam ładną. Portret Izabeli Czartoryskiej w Muzuem Narodowym w Krakowie

Kapłanka przeszłości. Izabela Czartoryska i Świątynia Sybilli w Puławach

Chłopczyce na koniach? Portrety amazonek z kręgu Augusta II Mocnego

Polska dama, włoski malarz i francuski szyk. "Portret Izabeli z Poniatowskich Branickiej" Marcella Bacciarellego z Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Suchar Napoleona. Zaskakujące skarby Izabeli Czartoryskiej z Domu Gotyckiego w Puławach