Zwyczajna scenka batalistyczna namalowana olejem na płótnie. Kilku zmierzających dokądś piechurów i jeźdźców, a w tle drewniana zabudowa jakiegoś przedmieścia. Szczegóły są rozmyte i niełatwo odgadnąć, z jakimi wojskami mamy do czynienia… Bez znajomości kontekstu trudno się tym obrazem zainteresować. Dopiero gdy uzmysłowimy sobie, że to jedynie fragment monumentalnego dzieła przedstawiającego epizod z powstania węgierskiego 1848–1849, zaczyna on nas intrygować.
Całość była imponująca. Obraz powstał w 1897 roku w okresie szczytowego rozwoju i zarazem największej popularności malarstwa panoramowego. Miał sto kilkadziesiąt metrów długości oraz kilkanaście wysokości. Wybór Jana Styki jako głównego wykonawcy nie był przypadkowy. W latach 1896–1897 w Budapeszcie gościła przywieziona ze Lwowa Panorama Racławicka – zaprojektowane przez Polaka i namalowane z innymi wybitnymi artystami monumentalne dzieło batalistyczne przedstawiające bitwę z powstania kościuszkowskiego 1794 roku. Pokaz był jedną z atrakcji związanych z obchodami tysiąclecia państwa węgierskiego i organizowaną w stolicy międzynarodową wystawą sławiącą techniczne i gospodarcze osiągnięcia Madziarów, pozostających od 1867 roku w dualistycznej monarchii Austro-Węgier. Obraz zaprezentowano w rotundzie wzniesionej w parku miejskim Városliget. Panorama Racławicka wywarła na Węgrach tak duże wrażenie, że zapragnęli mieć podobną, nawiązującą tematycznie do powstania sprzed pół wieku.
Jan Styka, fragment Panoramy Siedmiogrodzkiej, Muzeum Wojska Polskiego, fot. Pracownia Fotograficzna MWP
Według niektórych szacunków w wolnościowym zrywie Węgrów z lat 1848–1849 uczestniczyło nawet cztery tysiące naszych rodaków. Większość walczyła w szeregach legionu dowodzonego przez generała Józefa Wysockiego, ale legendarną sławę zyskał Józef Bem – wódz armii siedmiogrodzkiej, który trafił do panteonu węgierskich bohaterów narodowych. Nie było więc dla nikogo zaskoczeniem, że właśnie epizod z kampanii siedmiogrodzkiej został wybrany przez Stykę. Bitwa o Sybin (węgierskie Nagyszeben), stoczona 11 marca 1849 roku, stanowiła jedno z ostatnich wydarzeń podczas zimowo-wiosennych zmagań, które doprowadziły do odzyskania przez Węgrów Siedmiogrodu. Dzięki błyskotliwemu manewrowi udało się zaskoczyć oddziały strzegące strategicznego miasta bronionego przez wojska rosyjsko-austriackie. Po bitwie na przedpolu i odrzuceniu przeciwnika za mury miasto wzięto szturmem. „Panie Prezydencie! – meldował Bem [Lajosowi] Kossuthowi, przywódcy powstania – Dziś mieliśmy dzień pobłogosławiony przez Boga, albowiem miałem szczęście wziąć wreszcie Nagyszeben szturmem […]. Szańce miasta musiały być zdobywane w walce na bagnety. Zabrałem nieprzyjacielowi wiele dział, wozów amunicyjnych i wiele setek karabinów”.
Uliczka na Starym Mieście w rumuńskim Sybinie (dawne węgierskie Nagyszeben). W 1849 roku w tym siedmiogrodzkim mieście toczyły się walki pomiędzy Węgrami dowodzonymi przez Józefa Bema oraz Austriakami i Rosjanami, fot. Michał Mackiewicz
Styka uchwycił najważniejszy moment starcia, czyli generalny atak węgierskiej piechoty i kawalerii na broniącego się na przedmieściu wroga. Wiele scen było niewątpliwie inspirowanych Panoramą Racławicką. Prowadzone z furią natarcie uzbrojonych w kosy Szeklerów na most nad potokiem Krumm przypomina wzięcie rosyjskich baterii przez kościuszkowskich kosynierów, a zdążający do boju w kłębach prochowego dymu Honwedzi przywodzą na myśl piechurów z regimentu Wodzickiego.
Węgierska szabla oficera piechoty z okresu powstania 1848–1849, Muzeum Wojska Polskiego, fot. Pracownia Fotograficzna MWP
Szczegóły na pierwszym planie wyobrażono z wielkim pietyzmem. Styka nie tylko gruntownie przestudiował topografię terenu, ale zadbał także o realia tyczące się uzbrojenia i umundurowania. Szczególnie efektownie zaprezentował huzarów – najbarwniejszą kawalerię epoki. Wierny detalom, świadomie umieścił na obrazie akcenty symboliczne, ale niezgodne z faktami. Jak choćby węgierskiego wieszcza narodowego, poetę Sándora Petőfiego, którego pod Sybinem nie było, czy polskich ułanów, także wówczas nieobecnych. Panorama Siedmiogrodzka zachwycała rozmachem i robiła kolosalne wrażenie. Niestety, po raz ostatni można ją było zobaczyć w całości w 1907 roku w Warszawie przy ulicy Karowej. Ponieważ Węgrzy nie dotrzymali warunków umowy, a narodziny kina położyły kres modzie na panoramy, Styka zdecydował się pociąć gigantyczne dzieło i sprzedając je po kawałku, odzyskać poniesione koszty. Dzisiaj, wycięte z całości, nabite na blejtramy i oprawione fragmenty Panoramy Siedmiogrodzkiej są rozrzucone po wielu muzeach i kolekcjach prywatnych. Najwięcej – 16 zgromadziło Muzeum Okręgowe w Tarnowie, rodzinnym mieście Bema. Obraz z Muzeum Wojska Polskiego nie jest efektowny. Wyobrażona scena rozgrywała się na dalekim planie i postaci żołnierzy słabo widać. To Kozacy i rosyjscy piechurzy spieszący z odsieczą obrońcom mostu. Uwagę zwracają wysokie czarne pikielhauby używane wówczas w carskiej infanterii (piechocie) oraz długie kozackie spisy. Identyfikacja tego urywku, jak również wszystkich innych była możliwa dzięki dokładnym fotografiom Panoramy Siedmiogrodzkiej, wykonanym w 1898 roku w Budapeszcie.
Attyla (kurtka węgierska) z szarfą w barwach narodowych oraz czako porucznika narodowej armii węgierskiej (Honvédu) z lat 1848–1849, Muzeum Historii Wojskowości w Budapeszcie, fot. Michał Mackiewicz
Chociaż opisywany przez nas fragment to tylko wspomnienie monumentalnego i bez mała genialnego ongiś dzieła, stanowi ciekawą pamiątkę dziejów polsko-węgierskich. Nie tylko militarnych, ale i handlowych…
Michał Mackiewicz
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU