Sylwetka tego czołgu została utrwalona w polskiej świadomości dzięki słynnej fotografii ukazującej Bramę Litewską twierdzy Brzeskiej tuż po jej zdobyciu przez Niemców we wrześniu 1939 roku. Wrota zatarasowano kilkoma Renault FT, które pod koniec lat trzydziestych bardziej nadawały się do budowy barykad niźli służby w polu. Zaledwie 20 lat wcześniej były jednak szczytem nowoczesności i okazały się kamieniem milowym w dziedzinie projektowania czołgów. Od niedawna jeden oryginalny egzemplarz można oglądać w Polsce.
Czołg był jednym z wielu wynalazków mających przełamać impas wojny pozycyjnej toczonej w latach 1914–1918. Każdy atak kończył się masakrą piechoty pozbawionej bezpośredniego wsparcia artylerii i ciężkich karabinów maszynowych. Ponieważ transport z wykorzystaniem konnych zaprzęgów był praktycznie niewykonalny na zrytym lejami i pokrytym siatką transzei pobojowisku, pojawił się pomysł, aby armaty i cekaemy okryć pancerzem, a następnie zamontować na samojezdnym gąsienicowym podwoziu umożliwiającym poruszanie się w trudnym terenie. Dzięki temu piechota zyskiwała stałe wsparcie ogniowe na każdym etapie natarcia. Pierwsze czołgi pojawiły się we wrześniu 1916 roku nad Sommą (brytyjski Mark I), jednak z uwagi na pionierski charakter były obarczone szeregiem wad. Dopiero francuski Renault FT, którego chrzest bojowy miał miejsce w maju 1918 roku, zasłużył na miano rewolucyjnego pojazdu.
Polski Renault podczas walk na Ukrainie w 1920 roku, fot. ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego
Idea narodziła się w 1916 roku, a zadanie zrealizowania projektu powierzono słynnemu konstruktorowi samochodów Louisowi Renaultowi. Nowy lekki czołg (Char léger) Renault FT Modele 1917 przeznaczono do bezpośredniego wsparcia piechoty. Pojazd gotowy był w 1917 roku. W porównaniu z przysadzistymi, romboidalnymi angielskimi Markami niespełna siedmiotonowy Renault wyróżniał się zgrabną sylwetką, a jego uzbrojenie umieszczono w obrotowej wieży, zapewniając 360-stopniowe pole ostrzału.
Czołgów Renault użyto także w Warszawie w 1926 roku w trakcie tak zwanego przewrotu majowego, fot. ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego
Pancerz zbudowano ze stalowych płyt o grubości sięgającej od 6 do 16 milimetrów, co zapewniało odporność na ostrzał broni strzeleckiej. Uzbrojenie stanowił karabin maszynowy kaliber (kal.) 8 milimetrów lub działko kal. 37 milimetrów wyposażone w zamek półautomatyczny. Gaźnikowy chłodzony cieczą silnik umieszczono z tyłu kadłuba, z przodu znajdował się przedział bojowy dla załogi: kierowcy i dowódcy-strzelca. Zawieszenie składało się z czterech wózków jezdnych (po obu stronach) połączonych wzdłużną belką amortyzowaną piórowym resorem. Koła napędowe znajdowały się z tyłu, natomiast duże koła napinające umieszczono z przodu, co wpłynęło na lepsze właściwości trakcyjne w trudnym terenie. Układ konstrukcyjny Renault FT do dnia dzisiejszego uznaje się za klasyczny.
Z wysłużonymi „renówkami” polscy pancerniacy zetknęli się raz jeszcze – w 1940 roku we Francji. Na szczęście służyły tylko do szkolenia i nikt już nie zamierzał rzucać ich w bój. Na front nasi czołgiści ruszyli uzbrojeni w znacznie nowocześniejsze Renault 35, fot. ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego
Pojazdy, które oddały aliantom nieocenione zasługi w walkach z Niemcami, trafiły do Polski w 1919 roku wraz z przybyłą z Francji Błękitną Armią generała Józefa Hallera. W skład tej formacji wchodził 1 Pułk Czołgów dysponujący 120 renaultami. Polskie „renówki” przeszły chrzest bojowy w walkach o Bobrujsk w końcu sierpnia 1919 roku – jedna kompania wspierała pułki wielkopolskie w udanym ataku na miasto. W toku wojny wykorzystywano je jeszcze wielokrotnie, rzucając do walki zazwyczaj w sile plutonu lub kompanii i rzadko kiedy decydując się na tworzenie większych zgrupowań, jak choćby pod Warszawą w sierpniu 1920 roku.
Renault FT – jeszcze w Afganistanie, fot. ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego
Ich efektywnemu użyciu nie sprzyjał charakter prowadzonych walk. Czołgi opracowano na potrzeby wojny statycznej, do wspierania piechoty w przełamywaniu rozbudowanych umocnień polowych. Mała prędkość i niewielki promień działania istotnie ograniczały możliwości ich użycia w manewrowej wojnie przeciwko Rosji Radzieckiej. Pojazdy pozostały na uzbrojeniu Wojska Polskiego do wybuchu II wojny światowej. Choć ich wartość bojowa była iluzoryczna, w walkach udział wzięły trzy samodzielne kompanie, a pozostałe czołgi osadzono na specjalnych drezynach (niewielkich pojazdach szynowych napędzanych przez silniki czołgów) i włączono w skład dywizjonów pociągów pancernych.
Czołg z Muzeum Wojska Polskiego prezentowany w plenerze, tuż po pracach rekonstrukcyjnych i konserwatorskich, fot. ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego
Na świecie zachowało się kilkadziesiąt oryginalnych maszyn Renault FT, ale w Polsce nie było do niedawna ani jednej. Dzięki zaangażowaniu wojska, naszej dyplomacji oraz ówczesnego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego w 2012 roku udało się sprowadzić do kraju oryginalny egzemplarz z Afganistanu. Był to jeden z kilku pojazdów sprzedanych w latach dwudziestych ubiegłego wieku przez Francuzów królewskiej armii afgańskiej. Zabytek wymagał bardzo żmudnego i kosztownego remontu oraz uzupełnienia szeregu elementów. Dzięki współpracy Muzeum Wojska Polskiego z Zakładami Mechanicznymi „Bumar-Łabędy” dokonano tego, a czołg symbolizujący początki polskiej broni pancernej stanowi dziś ozdobę muzealnej kolekcji broni ciężkiej.
Michał Mackiewicz
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU