Ta pozornie banalna miniatura portretowa kryje w sobie tajemnicę, którą tylko wprawne oko jest w stanie rozszyfrować. Jest nią nie tyle tożsamość modela, co wyjątkowa technika, w jakiej został ukazany.
W złoconej ramie ozdobionej gałązkami liści laurowych znajduje się portret Juliusza Kossaka (1824-1899), wybitnego polskiego malarza i rysownika, znanego przede wszystkim z przedstawień scen bitewnych i wizerunków jeźdźców. Uważany jest za ojca polskiej batalistyki, czyli obrazów o tematyce wojennej. Tutaj sportretowany w młodym wieku, stojący na tle zielonej kotary. Prawą rękę nonszalancko włożył w kieszeni, natomiast lewą, trzymającą papieros, opiera na czerwonej tece. Jest ubrany w elegancki surdut i kamizelkę, ma zaczesane do tyłu włosy i modny zarost. Przyjęta przez niego poza oraz wygląd wskazują na artystę pewnego swojej wartości. Nie bez powodu – Kossak miał już za sobą pierwsze sukcesy.
Juliusz Kossak, Autoportret, 1858-1860, Muzeum Narodowe w Warszawie, źródło: cyfrowe MNW
Wizerunek ten pozornie nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród innych miniatur portretowych wykonanych w połowie XIX w. Dopiero uważne przyjrzenie się mu podsuwa pewne wątpliwości. Zadziwia przede wszystkim doskonałość w oddaniu rysów twarzy modela. Zastanawia też, czemu mężczyzna nie patrzy wprost na widza, jak jest w większości tego typu przedstawień malarskich, lecz jego spojrzenie jest skierowane w bok i wychodzi poza kadr. Tajemnica tkwi w tym, że mamy do czynienia z fotografią, która następnie została pokryta warstwą malarską. Fotografia ta powstała pod koniec lat pięćdziesiątych XIX w. Poziom rozwoju techniki w tamtych czasach nie pozwalał na uzyskanie kolorów, choć podejmowano takie próby. Fotografowie, chcąc odpowiedzieć na oczekiwania klientów i krytyków, podkolorowywali niektóre odbitki farbami wodnymi – akwarelą lub gwaszem. To, co dziś z łatwością możemy uzyskać kilkoma ruchami myszki i kliknięciami w Photoshopie, w tamtej epoce było domeną wyspecjalizowanych pracowników zakładów fotograficznych, zwanych retuszerami. Niekiedy, jak w tym przypadku, fotografię całkowicie pomalowano, tak że do złudzenia przypominała miniaturę malarską lub obraz. Tutaj pokolorowania zdjęcia podjął się nie retuszer, lecz sam model – malarz Juliusz Kossak. Sportretowanie go z teką, która prawdopodobnie zawierała rysunki, nawiązuje do jego nominacji na dyrektora artystycznego „Tygodnika Ilustrowanego”, pierwszej ilustrowanej gazety polskiej. Ten niewątpliwy sukces w karierze, gwarantowały mu nie tylko stałe dochody, ale także udział w kształtowaniu światopoglądu tysięcy Polaków.
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU