Największy skarb kolegiaty w Wiślicy znajduje się w jej podziemiu. Na posadzce sześciu modlących się pragnie być deptanych, aby dostać się do nieba. Otoczeni przez lwy, gryfy i smoki kierują oczy ku górze. Odkryta przez archeologów „płyta orantów” to jeden z najcenniejszych zabytków polskiej sztuki romańskiej.
Bolesław Krzywousty w testamencie z 1138 roku podzielił terytorium Polski pomiędzy swych synów. Każdy otrzymał jedną dzielnicę, a władza zwierzchnia nad wszystkimi była w rękach princepsa. W 1146 roku rządy nad zapisaną mu ziemią sandomierską i Wiślicą objął Henryk Sandomierski (w chwili śmierci Bolesława Krzywoustego miał osiem lat).
Kolegiata w Wiślicy, ok. 1890-1900, Muzeum Narodowe w Krakowie, licencja PD, źródło: Zbiory Cyfrowe MNK
Pierwszą fundacją Henryka Sandomierskiego była kolegiata pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny w Wiślicy. Niewielka, jednonawowa budowla została ukończona w drugiej połowie XII wieku za panowania Kazimierza Sprawiedliwego, następcy Henryka. Jak donosi Wincenty Kadłubek książę Henryk zginął w 1166 roku podczas wyprawy na Prusów, zorganizowanej przez Bolesława Kędzierzawego.
Wykopaliska archeologiczne w Wiślicy, ok. 1950, Polska Akademia Umiejętności, źródło: PAUart
Henryk Sandomierski został pochowany w krypcie wiślickiej kolegiaty. Około 1175 roku Kazimierz Sprawiedliwy kazał pokryć posadzkę krypty dekoracją. Nieznani dziś z imienia artyści w wykonanej z masy gipsowej powierzchni o wymiarach 4×2,5 m. wyryli kontury postaci, zwierząt i roślin. Wyżłobienia zostały wypełnione zabarwioną na czarno (smołą lub węglem) masą gipsową. Tak powstała „płyta orantów”.
Nazwa zabytku pochodzi od przedstawionych na niej modlących się postaci – orantów. Sceny figuralne, górną i dolną, oddziela od siebie i otacza z zewnątrz bordiura, czyli dekoracyjne obramowanie. W części oddzielającej scenę górną od dolnej została przedstawiona wić roślinna. W pozostałych zachowanych fragmentach w dekorację roślinną zostały wplecione zwierzęta fantastyczne. Na przykład w bordiurze znajdującej się po lewej stronie dolnej sceny odnaleźć można gryfa, kobietę–centaura, lwa oraz jeszcze jedno, niezidentyfikowane zwierzę. Każde z nich zostało wpisane w koło o podwójnym zarysie. Wygląda to tak, jakby stworzenie było zamknięte w dwóch bańkach mydlanych na raz.
Posadzka z płytą orantów w wiślickiej kolegiacie, fot. K. Plebankiewicz, licencja CC BY-SA 3.0 pl, Wikimedia Commons
Powyżej sceny górnej znajduje się oddzielone jedynie cienką linią przedstawienie dwóchsiedzących pomiędzy „drzewem życia” lwów. Poniżej można przeczytać po łacinie: „HI CONCULCARI QUAER[un]T UT IN ASTRA LEVARI POSSINT ET PARITER VE…”, czyli „Ci chcą być podeptani, aby mogli być wzniesieni do gwiazd...”.
W scenie górnej „chcą być podeptani”: dziecko, kapłan oraz brodaty mężczyzna. U dołu: młodzieniec, dorosły mężczyzna oraz kobieta. Postaci ze sceny górnej to najprawdopodobniej pierworodny syn Kazimierza Sprawiedliwego – Kazimierz (dziecko), nieznany nam duchowny (kapłan) oraz Henryk Sandomierski (brodaty mężczyzna). Kazimierz i Henryk zostali tu przedstawieni pośmiertnie. W scenie dolnej najpewniej uwieczniono Kazimierza Sprawiedliwego (dorosły mężczyzna) z żoną Heleną Znojemską (kobieta) oraz synem Bolesławem (młodzieniec).
Fragment płyty orantów z kolegiaty w Wiślicy, scena dolna, fot. Felis domestica, licencja CC BY-SA 3.0 pl, Wikimedia Commons
Ręce i wzrok modlących się skierowane są ku górze, wszyscy zdają się lekko unosić nad ziemią. Jest to przedstawienie wiecznej adoracji, w której uczestniczą zarówno żywi jak i umarli. Jak pisał historyk sztuki profesor Lech Kalinowski: Dla średniowiecznego bowiem człowieka świat pozagrobowy, życia wiecznego, był w równym stopniu rzeczywisty, jeśli nie więcej nawet niż świat materialny i występowanie żywych razem z umarłymi zgadzało się z wiarą w więź obcowania świętych.
Anna Knapek
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU