Sam wykonasz, milej jeździć

Kurpiowskie łyżwy w zbiorach Muzeum Mazowieckiego w Płocku

Dziecięca wyobraźnia nie zna granic. Patyk może być rewolwerem, za fajerką ze starej kuchni miło pobiegać, a na zamarzniętej rzece szusować na łyżwach własnej roboty. Nasi dziadkowie, prababcie, rodzice, przyzwyczajeni do własnoręcznie wykonanych przedmiotów, potrzebowali tylko kilku elementów, by zrobić zimową zabawkę. Przykład wiekowych łyżew znajdziemy w Muzeum Mazowieckim w Płocku.

 

W 1914 roku Aleksander Maciesza, płocki okulista, prezes Towarzystwa Naukowego Płockiego (TNP), zapalony fotograf, miłośnik historii regionalnej, antropolog, wybrał się w podróż na Kurpie Zielone. Jako bazę wypadową i noclegową obrał wieś Jednorożec w powiecie przasnyskim. Przebywał tu wraz z żoną Marią. Macieszowie przywieźli do Płocka między innymi zakupione od Kurpiów przedmioty – naczynia, torby podróżne, czapeczki dziecięce, przyrządy gospodarcze (grzebień do lnu, czółenko tkackie, krosna tabliczkowe…).

Łyżwy z Kurpi, Muzeum Mazowieckie w Płocku, dzięki uprzejmości muzeum

Możliwe, że przechowywane w zbiorach Muzeum Mazowieckiego w Płocku łyżwy, prezentowane kilka lat temu na wystawie z podpisem „Łyżwy, Kurpie”, trafiły do tego miasta z jednej z kurpiowskich wsi odwiedzonych przez Macieszów. Ewentualnie przywiózł je do Płocka ksiądz Władysław Skierkowski, który współpracując z TNP, zbierał eksponaty w regionie. Po wojnie zbiory TNP przejęło Muzeum Mazowieckie. Każdą z kurpiowskich łyżew wykonano z trzech elementów: płozy, podstawy oraz wiązania. Płozę stanowi tu wygięta metalowa blaszka, podstawę – podłużny kawałek drewna, a wiązanie – skórzane pasy zapinane na metalowe sprzączki. Żelazną lub metalową płozę wstawiano do podłużnego nacięcia na spodzie podeszwy. Zabezpieczano ją gwoździami. Takie łyżwy potrafił zrobić wiejski kowal lub sprawniejszy gospodarz.

Łyżwy z Kurpi, Muzeum Mazowieckie w Płocku, dzięki uprzejmości muzeum

Jeśli nie chciano wydawać pieniędzy na taki zbytek – łyżwy z Płocka to przedmiot z wyższej półki – można było stworzyć je samodzielnie. Wystarczyły podłużne drewniane deseczki z drutem lub żelazną blaszką przymocowaną od spodu. Łyżwę strugano z twardego drewna w kształt przypominający łódkę. Górną część profilowano pod podeszwę i obcas buta. Drewienko strugano tak, by jego boki zwężały się ku dołowi, gdzie umieszczano metalowy element, który umożliwiał ślizganie się po lodzie. Na spodniej stronie drewienka robiono wycięcia, przez które przeplatano sznurki do zamocowania łyżew. Wiązanie wykonywano ze skórzanych pasków, czasem tkano je z nici bawełnianych albo syntetycznych. Łyżwę zakładano na jedną nogę. Drugą nogą należało się odpychać. Taki przedmiot znajduje się w zbiorach Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Łyżwy mogła samodzielnie zrobić młodzież. Potrzebne były nóż i dłuto.

Łyżwy wykonane przez Stanisława Kaczyńskiego ze wsi Dylewo, 1994, drewno, metal, sznurek syntetyczny, Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce, źródło: internetowa strona muzeum

Na łyżwy chodzono na zamarznięte jeziora, stawy i rzeki, a niektórzy łapali się sań albo samochodów, by poczuć wiatr we włosach. Jeśli zamarzła woda na łąkach, wykorzystywano ten fakt i ślizgano się do woli.

Łyżwy z Wokowic (powiat brzeski), okres międzywojenny, dar Jana Dürra (1902–1969), po 1939 roku używającego nazwiska Durski, Muzeum Etnograficzne w Krakowie, źródło: cyfrowe zbiory muzeum

Łyżwy mocowane bezpośrednio do obuwia to najprostsze i najstarsze rozwiązanie. Pierwsze łyżwy, stworzone przez człowieka, odnaleziono w Szwajcarii. Wykonano je 4–5 tysięcy lat temu z kości zwierząt. Jeśli sobie to uświadomimy, to zrozumiemy, że łyżwy w formie butów z płozami, które można wypożyczyć na lodowisku, są z nami bardzo krótko. Dawniej służyły one również jako sposób na szybsze przemieszczanie się. Dziś kojarzymy je głównie z zabawą – na pewno o wiele bardziej satysfakcjonującą, jeśli jeździmy na sprzęcie własnej roboty.

Maria Weronika Kmoch

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Śpiewy z puszczy. Kurpiowskie pieśni leśne i ich oddźwięk w kulturze polskiej

"Przeziębiaj się co dzień" i "metoda Prysznica". O modzie na kąpiele zimowe