Legenda cichociemnych, wszechstronnie przeszkolonych żołnierzy skaczących ze spadochronami do okupowanego kraju, jest w Polsce coraz lepiej znana, a postaci Stanisława Jankowskiego „Agatona”, Bolesława Kontryma „Żmudzina” czy Jana Piwnika „Ponurego” stały się ikonami Armii Krajowej. Był wśród nich Tadeusz Gaworski, pseudonim Lawa, odznaczony Krzyżem Virtuti Militari. W zbiorach Muzeum Wojska Polskiego znajduje się związana z nim pamiątka – pistolet Colt M1911 kalibru 0,45 cala, czyli słynna „czterdziestka piątka”.
W 1982 roku, dzięki pośrednictwu Ambasady Polskiej w Londynie, kolekcja warszawskiego muzeum wzbogaciła się o kolejny egzemplarz broni krótkiej. Amerykański Colt może nie wzbudziłby szczególnego entuzjazmu – produkowany masowo w czasie II wojny światowej, nawet u nas nie zaliczano go do unikatowych – ale ten okazał się wyjątkowy.
Amerykański pistolet samopowtarzalny Colt M1911A1 wyprodukowany w wytwórni Remington w okresie II wojny światowej. Ten egzemplarz należał do cichociemnego Tadeusza Gaworskiego „Lawy”, Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie
W dołączonej do zabytku notatce znalazła się informacja, że broń przekazał do ambasady Wiktor Cepiński, były lotnik 301 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Pomorskiej”. Spełnił tym samym wolę swojego nieżyjącego przyjaciela Tadeusza Gaworskiego „Lawy”, jednego z 316 cichociemnych zrzuconych podczas okupacji do Polski. Pistolet towarzyszył zapewne „Lawie” w mroźną styczniową noc 1943 roku, kiedy cichociemny skakał z alianckiej maszyny w okolicach Radomia.
Colt M1911 i jego nieco poprawiona wersja – A1 – to konstrukcja legendarna. W USA pistolety te pozostawały na uzbrojeniu do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie
Pistolet to dzieło rusznikarskiego geniusza – Amerykanina Johna Mosesa Browninga. Na przełomie XIX i XX wieku pistolety samopowtarzalne stanowiły „raczkujący” rodzaj broni. Szlak przecierali konstruktorzy z Europy (Ferdinand Mannlicher, Hugo Borchardt, Paul i Wilhelm Mauser), ale to właśnie Browning opracował dwa rewolucyjne sposoby działania – zasadę odrzutu zamka swobodnego oraz odryglowania poprzez przekoszenie lufy. W pierwszym przypadku zamek i osadzona nieruchomo lufa pozostawały niezaryglowane, a łuska oddziaływała na zamek przytrzymywany jedynie sprężyną powrotną. Ten system był bardzo prosty, niezawodny i sprawdzał się przy słabszej amunicji. Idea Browninga znalazła swoje ucieleśnienie w jednym z najsłynniejszych pistoletów początku XX wieku – wzorze 1900 kalibru 7,65 milimetra produkowanym w belgijskiej wytwórni Fabrique Nationale d’Armes de Guerre z Liège. Drugi sposób został wykorzystany w pistoletach strzelających silniejszą amunicją wojskową i działających na zasadzie krótkiego odrzutu lufy. W tym wypadku broń w trakcie strzału była zaryglowana, a zamek i lufa, złączone ze sobą, cofały się odpychane ciśnieniem gazów prochowych i dopiero kiedy spadło ono do odpowiedniego poziomu (chodziło o zapobieżenie rozerwaniu łuski), następowało odryglowanie: zamek cofał się dalej już sam, powodując wyrzucenie pustej łuski. W drodze powrotnej zamka, inicjowanej sprężyną główną, dochodziło do wybrania kolejnego naboju z magazynka i ponownego zaryglowania, już z nabojem w komorze. Dotychczasowe sposoby ryglowania były skomplikowane i nieperspektywiczne, zaś patent Browninga polegający na przekoszeniu lufy w płaszczyźnie pionowej okazał się prosty, niezawodny i pozostaje standardem do dziś. To właśnie Colt M1911 wieńczył dzieło Amerykanina. „Jedenastka” doskonale zdała egzamin podczas I wojny światowej, a w wytwórniach Colta i Remingtona wyprodukowano do 1918 roku około 700 tysięcy sztuk. Broń stała się inspiracją dla szeregu znakomitych konstrukcji, w tym polskiego Visa.
John Moses Browning, genialny amerykański rusznikarz przełomu XIX i XX wieku, twórca szeregu przełomowych wynalazków, które po dzień dzisiejszy pozostają w szerokim użyciu, domena publiczna
Po wojnie Colt pozostał etatowym pistoletem sił zbrojnych USA i był nim aż do lat osiemdziesiątych XX wieku. Doświadczenia frontowe zaowocowały jedynie niewielkimi zmianami, które znalazły ucieleśnienie w wersji A1, produkowanej masowo podczas kolejnego światowego konfliktu. Taki właśnie pistolet należał do Gaworskiego.
Poza Coltami w kalibrze 0,45 cala (11,43 milimetra) do okupowanej Europy trafiały także pistolety dostosowane do słabszej amunicji 0,38 cala (9 milimetrów). Produkowano je między innymi na zamówienie OSS – Biura Służb Strategicznych (Office of Strategic Services), czyli poprzedniczki amerykańskiej agencji wywiadowczej CIA, Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie
Ten zmarły w 1963 roku w Anglii weteran przeszedł imponujący szlak bojowy. We wrześniu 1939 roku bronił Lwowa w szeregach 5 Dywizji Piechoty. Potem we Francji trafił do szkoły podchorążych, a następnie został dowódcą plutonu. W Anglii znalazł się w szeregach 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. W 1942 roku przeszedł kursy dla cichociemnych (specjalność: dywersja) i na początku 1943 roku zrzucono go do kraju.
Tadeusz Gaworski, Narodowe Archiwum Cyfrowe, Wikimedia Commons
W marcu objął dowództwo elitarnego plutonu lotniczego, czyli oddziału szturmowego podporządkowanego Wydziałowi Lotniczemu Komendy Głównej Armii Krajowej, z którym dokonał szeregu akcji dywersyjnych i partyzanckich. 1 sierpnia 1944 roku oddział przystąpił do powstania. Po nieudanym ataku na Okęcie, już w pierwszych godzinach powstania „Lawa” został zmuszony do opuszczenia Warszawy. Oddział Gaworskiego trafił ostatecznie do Zgrupowania „Kampinos”. Jego kompania uczestniczyła w wielu zakończonych sukcesem starciach z Niemcami. Dzięki charyzmatycznemu dowódcy zachowała także zwartość podczas katastrofalnego w skutkach wyjścia całego akowskiego zgrupowania z Puszczy Kampinoskiej w Góry Świętokrzyskie (bitwa pod Jaktorowem). Dopiero 8 października „Lawa” zadecydował o demobilizacji swojego oddziału. Wielokrotnie ranny, odznaczony za zasługi Krzyżem Virtuti Militari V Klasy, skończył udział w wojnie w stopniu kapitana.
Pistolet „Lawy” w przepisowym amerykańskim naramiennym futerale, Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie
Od 1945 roku przebywał na emigracji. Należący do Gaworskiego M1911A1 został wyprodukowany w zakładach Remingtona, a jego numer seryjny to 1291730. Wraz z pistoletem przekazano oryginalną amerykańską kaburę naramienną. To bez wątpienia jeden z najcenniejszych pistoletów w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego, swoisty symbol niezwykłych żołnierzy, których losy mogłyby posłużyć za niejeden scenariusz do filmu sensacyjnego, na przykład pod tytułem „Cichociemny z czterdziestką piątką”.
Michał Mackiewicz
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU