Jeleń na rykowisku – hit czy kicz

Pamiątkowy talerz ozdobny ze zbiorów Muzeum Historii Katowic

To nie krzykliwy bibelot kurzący się na półce po wakacjach, a talerzyk o całkiem ładnej dekoracji. Kupując tę pamiątkę, kuracjusz mógł docenić stonowane kolory, staranny rysunek i dyskretny napis. A jednak obrazek z jeleniem uchodzi za kicz. Skąd to skojarzenie?

 

Zanim ozdobny talerz z jeleniem trafił do zbiorów Muzeum Historii Katowic, był dla kogoś miłą pamiątką pobytu w Krynicy (obecnie Krynica-Zdrój). Już pod koniec XVIII wieku zainteresowano się wartościami wody mineralnej z tamtejszych źródeł. W kolejnym stuleciu beskidzkie miasteczko zaczęło się rozwijać jako uzdrowisko. W dużej mierze przyczynił się do tego Józef Dietl, przyszły prezydent Krakowa i pionier polskiej balneologii, czyli badań właściwości wód leczniczych. Niemały wpływ miało także doprowadzenie linii kolejowej do pobliskiej Muszyny, a w 1911 roku do samej Krynicy. Dalsza modernizacja i rozbudowa miasta w dwudziestoleciu międzywojennym ugruntowały jego pozycję wśród polskich uzdrowisk.

Talerz ozdobny z jeleniem i napisem „Pamiątka z Krynicy”, XX wiek, Muzeum Historii Katowic, licencja PD, źródło: katalog cyfrowy muzeum

Jeleń o dorodnym porożu stoi na skraju polany, za nim rozciągają się las i fragment krajobrazu górskiego. Gdyby nie niewielki napis „Pamiątka z Krynicy”, talerz mógłby uchodzić za część zastawy z motywami myśliwskimi, obok kubka z lisem czy półmiska z bażantem.

Figura jelenia na Górze Parkowej w Krynicy, pocztówka, 1948, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona

Nawet jeśli obrazek ten został jedynie zaadaptowany na potrzeby krynickiej pamiątki, wybrano go całkiem trafnie. Uzdrowisko szczyciło się swoim położeniem w Beskidzie Sądeckim, w otoczeniu lasów iglastych. Na zboczu Góry Parkowej, głównego punktu spacerów kuracjuszy, w latach trzydziestych XX wieku powstała figura ryczącego jelenia – dzieło sądeckiego rzeźbiarza Jana Żaroffego.

Franz Xaver von Pausinger, Brunfthirsch [Jeleń na rykowisku], druga połowa XIX wieku, Österreichische Galerie Belvedere, licencja PD, źródło: katalog cyfrowy muzeum

Przedstawienie jelenia na rykowisku, czyli w okresie godowym upowszechniło się w dziewiętnastowiecznym malarstwie niemieckim. Dostojne zwierzę o uniesionej głowie, z kłębami pary buchającymi z pyska znakomicie komponowało się z pejzażem leśnym. Obrazy trafiły w gusta mieszczan, popyt na popularne tematy skutecznie wykorzystywali zaś handlarze sztuką. Malarz Marian Wawrzeniecki pokpiwał w 1894 roku na łamach „Przeglądu Tygodniowego”: „Nawet w Warszawie zastanawiać się zaczęto, dlaczego taka jednostajność tematów, ba, nawet techniki, panuje wśród polskich artystów w Monachium osiadłych, lecz cóż, kiedy:

– Ja kupuję konie – maluj pan konie!

– Ja kupuję panie w kostiumach rococo – maluj pan panie w kostiumach rococo! – mówią handlujący…”

Niemiecka pocztówka z jeleniem na rykowisku, około 1900 (?), Muzeum Historyczne, oddział Muzeum Podlaskiego w Białymstoku, licencja PD, źródło: Cyfrowe Muzeum Podlaskie

Autor pomstował, że zamiast sztuki powstają kicze (od niemieckiego określenia Kitsch, czyli obraz bez wartości, bohomaz). Niektórzy twórcy niemal masowo powtarzali bowiem jeden motyw, który akurat dobrze się sprzedawał. Taki los spotkał jelenia na rykowisku, który trafił też wkrótce na pocztówki, oleodruki i inne przedmioty dekoracyjne. W 1933 roku felietonista „Kuriera Wileńskiego” alarmował na przykład, że szkoły muszą zadbać „o ukształcenie wrażliwości młodego człowieka, o wyzwolenie z niewolniczego ulegania «lanszaftom» [w języku niemieckim Landschaft – krajobraz], oleodrukom i makatom z jeleniem!”

Clovis Edmond Masson, Jeleń i łania z jelonkiem, koniec XIX wieku, Muzeum Sztuki w Łodzi, licencja PD, źródło: katalog cyfrowy muzeum

Jeśli spojrzymy szerzej na obrazy przedstawiające ten motyw, przekonamy się, że wcale nie ma onkiczowatego charakteru. W ryczącym jeleniu widziano piękne zjawisko przyrody, którego obserwacja wiązała się z całym rytuałem: przemierzaniem lasu o brzasku, nasłuchiwaniem, tropieniem, podglądaniem samca w wyjątkowej chwili. Ceniono także symbolikę tego zwierzęcia, kojarząc go z patronem myśliwych i leśników, świętym Hubertem, któremu podczas łowów ukazał się jeleń z krzyżem między rogami.

Feliks Brzozowski, Krajobraz leśny z jeleniem, 1875, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Tę atmosferę czuć w relacji korespondenta „Kuriera Poznańskiego”, który w 1926 roku opisywał swój pobyt na Huculszczyźnie: „Wtem przed nami w górze ryk potężny, głęboki, rzekłbym – bohaterski, władczy, przerywa tajemnicze milczenie i wstrząsa sennym lasem. Jest to długi dech wielkiej siły, a zarazem krzyk tęsknoty i bólu niezmiernego osamotnienia. To jeleń woła, przyzywa do siebie swą nieznaną towarzyszkę, krzyczy tęsknie z głębin swej otchłannej samotności, lesistym, milczącym stokom górskich oznajmiając: – Tęsknię, więc – jestem!”.

Julian Fałat, Pejzaż jesienny z Bystrej, po 1902, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Powielany schematycznie motyw jelenia zatracił wieloznaczność. Na oleodrukach i pocztówkach nie było miejsca na dzieła skomplikowane i tajemnicze. Liczyły się tematy znane i lubiane, powtarzane na setki sposobów. Zamiast poszukiwań artystycznych czy eksperymentów formalnych – świat ładny i kolorowy. Po prostu kicz.

Karolina Dzimira-Zarzycka

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Słodki świat oleodruków. Obrazy fabryczne z Muzeum Śląskiego w Katowicach i Muzeum Etnograficznego w Krakowie

Józef Dietl. wizjonerski prezydent Krakowa

Laboratorium przyrody dostępne dla wszystkich. Pieniny – pierwszy polski park narodowy

Śpiewy z puszczy. Kurpiowskie pieśni leśne i ich oddźwięk w kulturze polskiej