"Złośnik" dla RAF-u i dla Polaków

Legendarny brytyjski samolot myśliwski Supermarine Spitfire w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie

Samolot, będący jedną z ikon II wojny światowej, został zaprojektowany w latach trzydziestych przez Reginalda Josepha Mitchella, wizjonera i ambitnego inżyniera z lotniczej wytwórni Supermarine. W 1937 roku skierowano go do produkcji seryjnej, a 16 października 1939 roku, podczas ataku niemieckich bombowców na bazę Royal Navy w Rosyth nad zatoką Firth of Forth w Szkocji, Spitfire przeszedł chrzest bojowy – piloci z eskadr 602 i 603 zestrzelili dwa Junkersy Ju-88. Były to pierwsze maszyny wroga strącone nad Wielką Brytanią.

 

Spitfire (angielski „złośnik”) to jednomiejscowy myśliwiec w układzie dolnopłata o całkowicie metalowej konstrukcji i składanym podwoziu. Jednym z najważniejszych elementów decydujących o wysokich parametrach taktyczno-technicznych, a więc o wartości bojowej Spitfire’a była jednostka napędowa opracowana w zakładach Rolls-Royce’a – silnik Merlin II. Chłodzony cieczą 12-cylindrowy, gaźnikowy silnik tłokowy miał moc 1030 koni mechanicznych (KM). Pozwalał rozpędzić się maszynie do 557 kilometrów na godzinę (km/h) na wysokości 4724 metrów. Na wysokość 4572 metrów samolot wspinał się w ciągu 6 minut i 51 sekund. Zasięg lotu wynosił około 800 kilometrów przy prędkości przelotowej, jednak praktyczny, uwzględniając sytuacje bojowe, był dwukrotnie mniejszy.

Pilot Spitfire’a z Dywizjonu 303 tuż przed lotem, Muzeum Wojska Polskiego

Doskonały silnik w połączeniu z perfekcyjną aerodynamiką – między innymi dzięki eliptycznym skrzydłom o dużej powierzchni nośnej (znacznie większej niż u głównego rywala – Messerschmitta Bf-109) – zapewniały Spitfire’owi znakomite zdolności manewrowe. Bardzo udanie rozwiązano także konstrukcję owiewki (osłony aerodynamicznej) kabiny pilota – charakterystyczne wybrzuszenie znacznie poprawiało obserwację, a dodatkowe lusterko wsteczne umożliwiało dostrzeżenie zagrożenia nadciągającego z tylnej półsfery.

Jan Zumbach, jeden z najsłynniejszych polskich pilotów (17 potwierdzonych zwycięstw w powietrzu) w kabinie swojego Spitfire’a Mk VB, Muzeum Wojska Polskiego

Początkowo drewniane, dwułopatowe śmigło zostało zastąpione trójłopatowym, metalowym. Uzbrojenie Spitfire’a Mk I (pierwsza wersja seryjna) stanowiło osiem karabinów maszynowych kaliber 7,7 milimetra umieszczonych w skrzydłach (po cztery w każdym); odpalano je hydraulicznie. Karabin działał na zasadzie krótkiego odrzutu lufy, miał taśmowe zasilanie (taśma metalowa) i był chłodzony powietrzem. W ciągu 2 sekund pilot Spitfire’a mógł wypuścić 300 pocisków – uważano, że owe 2 sekundy to górna granica czasu, w którym przeciętny pilot potrafił utrzymać przeciwnika na celowniku.

Spitfire Mk I eksponowany w londyńskim Muzeum Nauki, fot. Michał Mackiewicz

Najsłynniejszą kampanią Spitfire’ów była bitwa o Wielką Brytanię (lipiec–listopad 1940 roku). Mimo iż pod względem liczby użytych wówczas przez Royal Air Force (RAF) maszyn ustępował nie mniej słynnemu Hurricane’owi, jego doskonałe parametry bojowe okazały się jednym z kluczowych czynników decydujących o klęsce niemieckiej Luftwaffe.

Silnik Spitfire’a – Rolls-Royce Merlin III, Science Museum w Londynie, fot. Michał Mackiewicz

W czasie wojny Spitfire’y były bezustannie modernizowane pod kątem właściwości aerodynamicznych, osiągów i uzbrojenia, zwłaszcza gdy na niebie pojawił się doskonały niemiecki Focke Wulf Fw-190. W sumie powstało ponad 20 wariantów, w tym samoloty myśliwsko-bombowe, rozpoznawcze oraz pokładowe. Wyprodukowano ich ponad 20 tysięcy.

Samolot Spitfire LF Mk XVI E eksponowany w krakowskim Muzeum Lotnictwa. Jedyna maszyna tego typu znajdująca się w polskich zbiorach, fot. Michał Mackiewicz

Spitfire’y trafiły także do Polskich Sił Powietrznych organizowanych na Zachodzie. W trakcie bitwy o Wielką Brytanię gros naszych pilotów myśliwskich latało jeszcze na Hurricane. Tylko Polacy walczący w składzie brytyjskich eskadr pilotowali Spitfire’y. Szacuje się, że zestrzelili 17 maszyn wroga. Od 1941 roku „złośnik” stał się już podstawową maszyną w naszych myśliwskich dywizjonach, a konta zestrzeleń powiększały na nim takie asy, jak Stanisław Skalski, Witold Urbanowicz, Jan Zumbach czy Aleksander Gabszewicz.

Spitfire w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego, tuż przez pocięciem na żyletki…,1945-1950, licencja PD, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Po wojnie, w 1945 roku w związku z organizowaną w Warszawie wystawą o RAF, do Polski przyleciały trzy Spitfire’y. Wszystkie pochodziły z naszych dywizjonów: 302, 308 oraz 317 i miały za sobą służbę bojową. Jeden z nich wylądował omyłkowo na poznańskiej Ławicy i po kilkudniowych perturbacjach z Rosjanami, którzy zajmowali lotnisko, pilotowi nakazano powrót do brytyjskiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Dwa pozostałe szczęśliwie zakończyły lot na Okęciu i aż do 1950 roku były prezentowane na ekspozycji plenerowej w Muzeum Wojska Polskiego.

Niestety apogeum stalinizmu i antykapitalistyczna fobia okazały się katastrofalne w skutkach. „Ludowa” władza nie ceniła sobie wówczas takich pamiątek, toteż decyzją Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego oba samoloty „pocięto na żyletki”. Ot, znak czasów słusznie minionych… Dzisiaj w Polsce jest tylko jeden Spitfire. Maszyna w późnowojennej wersji LF Mk XVI E trafiła do kraju w nieco spokojniejszych latach siedemdziesiątych i obecnie można ją obejrzeć w krakowskim Muzeum Lotnictwa Polskiego.

Lotnicy polskiego Dywizjonu 303 oglądają szczątki zestrzelonego Junkersa Ju-88. Widoczny na zdjęciu fragment niemieckiej maszyny znajduje się dzisiaj w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Spitfire okazał się jednym z najdoskonalszych myśliwców wszechczasów, z sukcesem stawiając czoło niemieckiej Luftwaffe już na początku II wojny światowej. Stał się także częścią naszej historii – symbolem heroicznej walki pilotów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Walory tej legendarnej maszyny doceniali również przeciwnicy. Ponoć podczas odprawy oficerów lotnictwa z marszałkiem III Rzeszy Hermannem Göringiem dowódca Luftwaffe zirytowany brakiem zdecydowanych postępów powietrznej ofensywy nad Anglią w 1940 roku zapytał, czego jego piloci potrzebują do odniesienia zwycięstwa. Adolf Galland, najsłynniejszy niemiecki as myśliwski, odparł: „eskadry Spitfire’ów”.

Michał Mackiewicz


    

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Moda, sztuka i samoloty. Zbyt krótka kariera Janiny Dłuskiej

Trofeum z kampanii wrześniowej. Szczątki niemieckiego bombowca w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego

T-34, weteran pancernej brygady. Od Lenino do Gdańska – niezwykłe dzieje czołgu ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego

Parabellum generała Sosabowskiego. Niezwykłe trofeum spod Arnhem w kolekcji Muzeum Wojska Polskiego

Pistolet symbol – Vis wzór 35. Przedwojenne pistolety z radomskiej Fabryki Broni ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego

Jakimi kartami grali piloci RAF-u? Pamiątka po Ryszardzie Rozentalu w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN

Steny z ulicy Grzybowskiej. Konspiracyjny warsztat rusznikarski w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego

A kuku! Historia samolotu Kukułka ze zbiorów Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie