T-34, weteran pancernej brygady

Od Lenino do Gdańska – niezwykłe dzieje czołgu ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego

T-34 to jedna z ikon II wojny światowej. W polskiej świadomości wizerunek tego pojazdu utrwalił serial "Czterej pancerni i pies". Perypetie sympatycznych czołgistów z 1 Brygady Pancernej osadzono w realiach frontu wschodniego, ale twórcy filmu nie ustrzegli się pewnych uproszczeń i błędów. Przede wszystkim załoga „Rudego” walczyła na… niewłaściwym czołgu.

 

Owszem, był to T-34, ale drugiej wersji, gruntownie zmodernizowany i uzbrojony w potężniejszą armatę kaliber 85 milimetrów (mm). Takie czołgi trafiły do 1 Brygady Pancernej, walczącej w ramach 1 Armii Wojska Polskiego i nazwanej potem imieniem Bohaterów Westerplatte, dopiero w 1945 roku. Wcześniej, a więc pod Lenino, Studziankami i w Warszawie nasi pancerniacy walczyli na czołgach starszej wersji, uzbrojonych w działo 76 mm.

Czołg T-34 z armatą kaliber 76 mm. Weteran frontu wschodniego, który szlak bojowy rozpoczynał pod Lenino w październiku 1943 roku, a kończył w marcu 1945 w Trójmieście, Muzeum Wojska Polskiego, fot. M. Mackiewicz

Seryjną produkcję tych pojazdów uruchomiono w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR) w 1940 roku. Był to wówczas najnowocześniejszy czołg świata. Już sama sylwetka czyniła go niezwykłym. Płyty kadłuba i wieży były pochylone: przód kadłuba pod kątem 60 stopni, a płyty boczne – 40 stopni, co zwiększało odporność pancerza, ponieważ pociski uderzywszy pod mniejszym kątem, często się ześlizgiwały. Jego grubość sięgała 45 mm, zapewniając wytrzymałość na ogień większości pocisków przeciwpancernych. Niemiecka armata kaliber 37 mm, standardowa broń przeciwpancerna Wehrmachtu w 1941 roku, okazała się zupełnie bezsilna wobec T-34, zyskując sobie u niemieckich żołnierzy pogardliwe miano kołatki. Armata kaliber 76 mm pozwalała radzieckiemu czołgowi eliminować pojazdy pancerne wroga na dystansach bezpiecznych dla siebie. Dzięki ekonomicznemu silnikowi Diesla T-34 wyróżniał się zasięgiem działania i mniejszą podatnością na ogień, aniżeli czołgi wyposażone w silniki benzynowe. Dobre właściwości trakcyjne w trudnym terenie i zdolność pokonywania przeszkód wynikały z korzystnego stosunku mocy do masy „trzy czwórki”, a dodatkowym atutem były szerokie gąsienice (rozłożenie nacisku na grunt). Masa pojazdu sięgała 27 ton, a załoga liczyła czterech ludzi.

Czołg T-34 podczas uroczystej defilady zorganizowanej po przysiędze 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki w Sielcach nad Oką, 15 lipca 1943 roku, Muzeum Wojska Polskiego

A jednak czołg okazał się niedopracowany. Tworzono go w trudzie i znoju, ale przede wszystkim w pośpiechu. W chwili wdrażania produkcji seryjnej radzieckie kierownictwo zdawało sobie sprawę z szeregu braków, ale wybuch wojny pokrzyżował plany ich wyeliminowania i na gruntownie zmodernizowaną wersję, z pięcioma członkami załogi oraz armatą kaliber 85 mm (T-34/85), czekano aż do 1943 roku. Kłopoty ze skrzynią biegów i układem przeniesienia napędu są wręcz legendarne. Podkreślano złą jakość części, co w połączeniu z niską kulturą techniczną kołchoźnianych rekrutów prowadziło do nagminnego psucia maszyn. Wspólnymi cechami wszystkich radzieckich czołgów były też kiepskie wyposażenie (optyka, sprzęt łączności) oraz bardzo niski komfort pracy załogi wynikający z ciasnoty wnętrza i braku wentylacji.

Czołg T-34 z 1 Brygady Pancernej na przyczółku warecko-magnuszewskim w sierpniu 1944 roku. Walki na przyczółku i bitwa pod Studziankami to najważniejsze epizody w historii tej pancernej jednostki wchodzącej w skład 1 Armii Wojska Polskiego, Muzeum Wojska Polskiego

W toku wojny część problemów wyeliminowano, a wartość T-34 docenili także Niemcy, tworząc słynną „Panterę”, ewidentnie inspirowaną „trzy czwórką”. Obecnie T-34 pierwszej wersji są unikatowe i dlatego stanowią ozdobę kolekcji muzealnych. Dwa takie tanki znajdują się w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego (MWP), ale tylko jeden – wyprodukowany w Fabryce nr 112 w Niżnym Tagiłu na Uralu – posiada udokumentowaną historię bojową. I to jaką! W karcie muzealnej katalogu naukowego zapisano: „Szlak bojowy – Smoleńsk – Lenino – Lublin – Warszawa – Bydgoszcz – Gdynia – Gdańsk. Zasługi bojowe: 4 czołgi, 7 bunkrów, 22 różnych dział, 25 C.K.M. Przeszedł w bojach 6269 km”. Oznacza to, że czołg eksponowany obecnie przed budynkiem MWP uczestniczył we wszystkich najważniejszych bitwach stoczonych przez pancerniaków 1 Brygady (wcześniej 1 Pułku Czołgów). Walczył pod Lenino w październiku 1943 roku. Wziął udział w sierpniu 1944 roku w bitwie pod Studziankami – boju upamiętnionym w serialu Czterej pancerni i pies. Następnie uczestniczył w przełamywaniu Wału Pomorskiego i w ciężkim boju o Trójmiasto. W toku walk odniósł szereg uszkodzeń, których ślady czytelne są do dzisiaj.

Czołgi T-34/85 uzbrojone w potężną armatę kaliber 85 mm. To właśnie takie pojazdy „zagrały” w serialu Czterej pancerni i pies. W rzeczywistości trafiły one do brygady dopiero w 1945 roku. Zdjęcie z rekonstrukcji bitwy pod Studziankami, 2014, fot. M. Mackiewicz

 

Znamy także nazwiska członków załogi oraz numer taktyczny – 114. Po walkach o Gdynię i Gdańsk czołg skierowano do Legionowa, a stamtąd w 1946 roku przekazano go do MWP. Dzisiaj stanowi pamiątkę po Polakach, którzy do ZSRR trafili nie z własnej woli, potem „nie zdążyli” do Andersa (Armii Polskiej w ZSRR organizowanej pod auspicjami legalnego rządu na uchodźstwie, tak zwanego londyńskiego), a na koniec rzucono ich w piekło frontu wschodniego. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu kwestie te były nazbyt drażliwe, dlatego twórcy pamiętnego serialu skwapliwie je przemilczeli…

Michał Mackiewicz

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
"Złośnik" dla RAF-u i dla Polaków. Legendarny brytyjski samolot myśliwski Supermarine Spitfire w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie

Trofeum z kampanii wrześniowej. Szczątki niemieckiego bombowca w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego

Radzieckie działo z polskim kontekstem. SU-76 ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego

„Szwoleżerki” dla KOP-u. Umundurowanie żołnierza Korpusu Ochrony Pogranicza ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego

Parabellum generała Sosabowskiego. Niezwykłe trofeum spod Arnhem w kolekcji Muzeum Wojska Polskiego

Pistolet symbol – Vis wzór 35. Przedwojenne pistolety z radomskiej Fabryki Broni ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego

Steny z ulicy Grzybowskiej. Konspiracyjny warsztat rusznikarski w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego

Czołg Renault FT-17. Unikatowy pojazd ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego