„– Dzień dobry, telegram do pana!” Takich słów już nikt nie usłyszy, a blankiety telegramów można oglądać jedynie w muzeum. Przez dziesięciolecia nadawano telegramy niemalże z każdej poczty. Przykładem dawnego aparatu telegraficznego jest mało znany aparat Hughesa, popularnie nazywany w Polsce juzem, znajdujący się w zbiorach Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu.
Wynalezienie telegrafu w pierwszej połowie XIX wieku stanowiło przełom w szybkości porozumiewania się i sprawiło, że najważniejsze informacje docierały do adresatów niemal natychmiast. Jeszcze w latach osiemdziesiątych XX wieku wysyłano ich prawie 20 milionów rocznie. Choć od powstania pierwszego telegrafu elektromagnetycznego minęło już niemalże 200 lat, to historii wielu urządzeń wciąż nie znamy. Wynaleziony w 1855 roku w Stanach Zjednoczonych juz był aparatem drukującym tekst telegramu na pasku papieru. Oznaczało to, że operował literami, cyframi i znakami pisarskimi, nadawanymi po naciśnięciu odpowiednich klawiszy aparatu. Zaletę stanowił brak konieczności przepisywania odebranej depeszy (jak w przypadku aparatu Morse’a). Odcinek zadrukowanego papierowego paska przylepiano bezpośrednio na blankiecie telegraficznym. Klawiatura składała się z 28 klawiszy: 14 białych i 14 czarnych, zbliżonych mocno wyglądem do klawiatury fortepianu.
Aparat telegraficzny Hughesa (Juza), kamienie jako napęd mechaniczny – ciężarowy, z regulatorem prędkości, produkcja Siemens & Halske, lata trzydzieste XX wieku, Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu
Niewątpliwie inspiracją do jej projektu była wielka muzyczna pasja konstruktora – Davida Edwarda Hughesa. Dwa białe klawisze (pierwszy i szósty) nie posiadały żadnych oznaczeń. Nazywano je białym polem literowym i cyfrowym. Służyły one do zmiany z odbijania cyfr na litery i odwrotnie. Pozostałych 12 białych klawiszy i 14 czarnych stanowiło odpowiedniki konkretnych znaków. Z biegiem czasu aparat ulepszano, jednak jego zasadnicza budowa pozostawała bez zmian – część nadawcza i odbiorcza były zespolone w jeden aparat. System Hughesa już kilka lat po wprowadzeniu na amerykański rynek został przyjęty w krajach europejskich, w tym także w Polsce.
Aparat telegraficzny Hughesa (Juza), widoczne: mechanizm drukujący (koło czcionkowe), produkcja Siemens & Halske, lata trzydzieste XX wieku, Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu
W dwudziestoleciu międzywojennym aparaty znalazły zastosowanie w Wojsku Polskim oraz w placówkach pocztowych Ministerstwa Poczt i Telegrafów. Zakup tych nowoczesnych urządzeń przyczynił się do organizowania na terenie Polski tak zwanych kursów juzistek, które szybko zyskały dużą popularność wśród pań. Jednym z takich miejsc było zegrzyńskie Centrum Wyszkolenia Łączności. Podczas szkolenia słuchaczki zdobywały wiedzę i umiejętności z około 20 przedmiotów, z których większość stanowiły przedmioty specjalistyczne, między innymi takie jak nauka o elektryczności, encyklopedia teletechniki czy regulamin służby ruchu telegraficznego. Panie odbywały także ćwiczenia z telegrafowania juzami, stukawką (aparat przystosowany do odbierania znaków Morse’a za pomocą słuchu, które muszą być następnie zapisane przez odbierającego) i morsem w sieci szkolnej. Rodzaj zadań realizowanych podczas kursu sprawiał, że jego absolwentki mogły wykonywać swoją pracę zarówno w czasie pokoju, jak i wojny. Dzięki pomyślnemu ukończeniu szkolenia panie były gruntownie przygotowane w zakresie prowadzenia łączności telegraficznej, zasilając następnie kadry urzędów pocztowych w całym kraju.
Aparat telegraficzny Hughesa (Juza), widoczne: mechanizm ruchowy (koła zębate), mechanizm nadawczy (klawiatura), mechanizm odbiorczy (elektromagnes), mechanizm drukujący (koło czcionkowe), produkcja Siemens & Halske, lata trzydzieste XX wieku, Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu
Dyrekcja Poczt i Telegrafów zlecała ponadto naukę telegrafowania na juzach wybranym pracownikom urzędów pocztowych, o czym świadczy znajdująca się w zbiorach Muzeum Poczty i Telekomunikacji dokumentacja kursu w Urzędzie Pocztowo-Telegraficznym w Jarosławiu z 1933 roku. Opisano w niej przebieg odbywających się poza godzinami pracy zajęć, podczas których kursanci, po zapoznaniu się ze szczegółami zasad działania aparatu, wykonywali określone ćwiczenia, dążąc do nabycia wymaganej biegłości w telegrafowaniu. Ukończenie tego sześciomiesięcznego kursu uprawniało do przystąpienia do egzaminu, a następnie do pracy w charakterze telegrafisty.
Egzamin po zakończeniu kursu Juza odbywającego się w Urzędzie Pocztowo-Telegraficznym w Jarosławiu, Jarosław, 1934, fotografia, Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu
Do dzisiaj w Polsce zachowało się niewiele aparatów juz. Jednym z nich jest egzemplarz o wymiarach 143 x 53 x 75 centymetrów, wyprodukowany w Berlinie przez niemiecką firmę Siemens & Halske w latach trzydziestych XX wieku. Eksponat prezentowany na wystawie stałej w Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu to jeden z darów Ministerstwa Poczt i Telegrafów, oddanych do muzeum jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Zachowany w niemalże idealnym stanie wyjątkowy telegraf, który stał się pierwowzorem używanego przed kilkunastu laty dalekopisu, stanowi świadectwo postępu w metodach przekazywania wiadomości za pomocą sygnałów elektrycznych.
Izabela Kupietz
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU