Gdy 1 września 1939 roku rozpoczęła się niemiecka inwazja na Polskę, audycje radiowe były głównym źródłem informacji w ogarniętej wojną stolicy. 30 września Polskie Radio zamilkło, a władze okupacyjne nakazały mieszkańcom Generalnego Gubernatorstwa oddanie wszystkich posiadanych przez nich radioodbiorników. W nowych okolicznościach odżyła bardzo stara tradycja – pieśni dziadowskie.
Pieśni dziadowskie, znane przede wszystkim ze źródeł dziewiętnastowiecznych, mogły mieć różną treść. Czasami były to pieśni religijne lub dawne legendy, czasem opowieści z pogranicza baśni i horroru, bywały też pieśni nowinkarskie mówiące o bieżących wydarzeniach. „Dziad śpiewający pod kościołem”, postać często obecna w literaturze i malarstwie, to wędrowny żebrak, poeta i muzyk samouk. Często dziadem zostawał weteran wojenny, bezdomny, okaleczony lub niewidomy. Był tradycyjnie uważany za mędrca, otaczany szczególnym szacunkiem, chętnie goszczony i słuchany. Nierzadko jednak, jako żebrak, stawał się przedmiotem drwin i pogardy.
Hipolit Lipiński, Lirnik, 1876, Lwowska Galeria Sztuki, licencja PD, Wikimedia Commons
Podstawowy zestaw cech muzycznych i literackich był wspólny dla wszystkich typów pieśni dziadowskich. Miały budowę zwrotkową, a dwuwersowe rymowane strofy dowolnie uzupełniano i modyfikowano. Pieśń rozpoczynała się zawsze od wezwania skierowanego do słuchaczy, następnie toczyła się rozbudowana fabuła z barwnymi epizodami, a zakończenie stanowił dobitny morał. Śpiewano białym głosem (mocnym, ostrym, charakterystycznym dla muzyków ludowych), często pojawiały się zwroty gwarowe lub archaizacje.
Tradycyjna pieśń dziadowska w wykonaniu Janiny Pydo, źródło: YouTube
Charakter pieśni dziadowskich wynikał z dostosowania ich do długiego narracyjnego śpiewu. Miały symetryczną budowę, tempo zgodne z rytmem oddechu, rytmika była nadrzędna względem tekstu. Jako instrument towarzyszący zazwyczaj pojawiała się lira korbowa – przenośna, dająca ciągłe brzmienie i niewymagająca wiele siły fizycznej. Lirę w początkach XX wieku zastąpiły nowe instrumenty, a dziadów stopniowo wypierało radio, jednak tradycyjne melodie ich pieśni były mocno wrośnięte w kulturę i żyły w przekazie ustnym jeszcze wiele dziesięcioleci. Stały się też obiektem przeróbek kabaretowych i parodii.
Stanisław Grzesiuk, Posłuchajcie, ludzie, źródło: Youtube
Melodię i formę tradycyjnej pieśni dziadowskiej odnajdujemy w jednej z pierwszych wojennych piosenek ulicznych. Piosenka o biednej Warszawie (znana też jako Posłuchajcie, ludzie, smutnej opowieści lub Dnia pierwszego września roku pamiętnego) rozpoczyna się typową inwokacją, następnie rymowane strofy dwuwersowe malują kolejne obrazy zniszczeń wojennych. Całość kończy morał: najeźdźców czeka kara boska, a „z nami łaska boża, odbudujem Polskie od gór aż do morza”.
Piosenka o biednej Warszawie w wykonaniu orkiestry ulicznej z Chmielnej, źródło: Youtube
Piosenki nie wymyślił jednak wędrowny dziad. Ułożyła ją młoda matka, która utraciła swoje dziecko podczas jednego z pierwszych bombardowań Warszawy. Julia Ryczer, autorka tekstu, pochodziła ze środowiska inteligenckiego, była muzykalna i wykształcona. Tekst nie został napisany jednak językiem literackim, właściwym jej sferze, lecz jest stylizowany na gwarę warszawską. Prawdopodobnie tworzyła go z myślą o rozpowszechnieniu wśród grajków ulicznych. Gdy jesienią 1939 roku na podwórku jej domu pojawili się chłopiec i dziewczynka, którzy wędrowali po mieście i śpiewali piosenki, Julia Ryczer dała im swój tekst i zanuciła znaną powszechnie melodię, do której miał być śpiewany.
Dnia pierwszego września roku pamiętnego z filmu Zakazane piosenki, źródlo: Youtube
Opowieść o „dniu pierwszego września” szybko przykuła uwagę słuchaczy – nie tylko warszawiaków, ale i władz okupacyjnych. Autorka już wkrótce po „puszczeniu w obieg” tekstu była poszukiwana i musiała przez kilka miesięcy się ukrywać. W tym czasie piosenka błyskawicznie rozchodziła się wśród podwórkowych śpiewaków warszawskich. Przedstawił ich badacz warszawskiego folkloru, profesor Bronisław Wieczorkiewicz: „Gdy jeszcze dymiły zgliszcza domów i budynków, na ulicach pojawili się pierwsi śpiewacy. Początkowo przeważnie byli to po prostu «cwaniaczkowie» warszawscy, którzy przywdziewając zniszczone żołnierskie mundury czy płaszcze pozowali na byłych uczestników kampanii i skutecznie kołatali do serc i kieszeni warszawiaków. Wraz z nimi pojawiły się nie wiadomo gdzie i kiedy powstałe piosenki, utrzymane w formie i śpiewane na melodię pieśni dziadowskich”.
Dzieci z brodą, Dnia pierwszego września, źródło: YouTube
Julia Ryczer przez wiele lat nie zdradzała się z autorstwem piosenki. Utwór tymczasem żył w pamięci warszawiaków, a film Zakazane piosenki utrwalił go jako symbol pierwszych dni okupacji. Jego prosty i naiwny język, smętna melodia oraz niewyszukane rymy opisują traumę wojenną nie gorzej niż wyrafinowane utwory muzyczne i poetyckie. Dziś Piosenkę o biednej Warszawie możemy śpiewać w czasie obchodów rocznic wojennych i usłyszeć na nagraniach muzyków nawiązujących do tradycji lub proponujących nowe interpretacje. Tak jak dawne pieśni wędrownych dziadów, utwór trafia do serc, wzrusza i buduje legendę.
Karolina Szurek
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU