"Tak jak malował pan Chagall"

Piosenka Wojciecha Młynarskiego z muzyką Leopolda Kozłowskiego

Piosenka napisana jako wyraz sprzeciwu wobec antysemickiej nagonki w 1968 roku przez wiele lat nie mogła być w Polsce publicznie wykonywana. Po kilku dziesięcioleciach stała się hymnem wygnanych z Polski Żydów rozproszonych po całym świecie. Powstała dzięki inspiracji malarstwem Marca Chagalla i spotkaniu dwóch geniuszów – Wojciecha Młynarskiego, autora tekstu, i Leopolda Kozłowskiego, kompozytora, ostatniego klezmera Galicji.

 

Leopold Kozłowski urodził się w 1918 roku w żydowskiej rodzinie o wybitnych tradycjach muzycznych. Wywodzili się z niej najsłynniejsi żydowscy muzykanci galicyjscy, zwani klezmerami. Przeżył wojnę w Polsce, wielokrotnie cudem unikając śmierci – często dzięki muzyce. W powojennej rzeczywistości powrócił do zawodu muzyka, kierując Zespołami Pieśni i Tańca Krakowskiego oraz Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Rozwijał działalność aż do 1968 roku, gdy, jak wspomina: „Rangą doszedłem do podpułkownika. Mnóstwo nagród, festiwali. W marcu 1968 r[oku] nagle stwierdzono, że mam «skrzywiony kręgosłup», i skierowano mnie do rezerwy. Przyjaciele bali się o własną skórę i nie bardzo mogli pomóc. Przestałem występować na scenie, w telewizji, w radiu. […] Czytałem artykuły, widziałem wystąpienia polityków. […] Zaczęły powracać wspomnienia. Przez osiem miesięcy leżałem na oddziałach neurologii. Jak zawsze pomogła muzyka. Na schodach w Hotelu Europejskim spotkałem Wojtka Młynarskiego. Poprosił mnie o napisanie muzyki do Tak jak malował pan Chagall. […] Kilka dni później Wojtek przyjechał do Krakowa, pomagał mojej żonie obierać ziemniaki na placki, kiedy ja kończyłem muzykę. Ten nasz protest przeciwko marcowym wydarzeniom nie mógł być wtedy śpiewany w Polsce, ale słuchały go osoby z «biletem w jedną stronę» na całym świecie. Znów czułem się potrzebny”.

Leopold Kozłowski, 2007, fot. Fenek89, licencja CC, Wikimedia Commons

Nieco inaczej wspominał narodziny utworu Wojciech Młynarski. Bezpośrednim bodźcem do upamiętnienia wydarzeń Marca ’68 miały być kilkanaście lat później wizyta w Teatrze Żydowskim w Warszawie i spektakl Bonjour Monsieur Chagall. Młynarski w swoim tekście wykorzystał inspirację malarstwem Marca Chagalla (1887–1985), w którego obrazach, należących do nurtu tak zwanej wielkiej paryskiej awangardy, pojawia się chasydzki świat – miasteczka, postacie i widoki unicestwione podczas Zagłady.

Tablica pamiątkowa na budynku dworca kolejowego Warszawa Gdańska, 24 czerwca 2012, fot. Adrian Grycuk, licencja CC, Wikimedia Commons

Chagall wychował się w Witebsku w skromnej żydowskiej rodzinie. Bogata w treści i symbole poetyka jego prac zbliża go do symbolizmu i surrealizmu. Silny i jasny kolor oraz deformacje kształtów przenoszą widza w świat sennych marzeń i wizji. Sam określał swoje obrazy jako „malowaną poezję”, gdyż posługiwał się takimi środkami, jak metafora plastyczna, symbol, narracja i opowiadanie. Na jego obrazach znajdujemy liczne elementy literackie oraz stylizację folklorystyczno-jarmarczną.

Wojciech Młynarski nie tylko ujął w słowa to, co Chagall ukazywał na obrazie, ale nadał symbolom nowy wymiar. O ile początek piosenki przywołuje scenki z dawnych sztetli (żydowskich miasteczek) – postacie, zwyczaje i przedmioty – to w dalszych zwrotkach pojawia się scena pożegnania na dworcu – pożegnania, jakich wiele było w 1968 roku.

Wojciech Młynarski, koncert w Pałacu Kultury i Nauki, początek lat siedemdziesiątych, sygn. NAC 40-9-157-24, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Młynarski, znajdujący się w sercu świata intelektualistów i życia artystycznego, doświadczył wielu takich rozstań. Jego piosenka, choć jak wiele utworów tego okresu niebezpośrednio i między wersami, wyraża sprzeciw wobec wyrzucenia z pamięci tysiącletniej historii współistnienia Polaków i Żydów oraz wobec antysemickiej nagonki.

Przez wiele lat piosenka nie mogła być nagrywana ani wykonywana na koncertach. Młynarski dopiero w 1981 roku włączył ją do swojego stałego repertuaru. Śpiewał ją na kameralnych koncertach w stanie wojennym, skąd – nagrywana na kasety – rozchodziła się nie tylko w kraju, ale też wśród rozproszonych po świecie żydowskich emigrantów. W 1986 roku ukazała się na longplayu Młynarski w Ateneum wraz z licznymi piosenkami krytykującymi rzeczywistość PRL-u. Wyróżnia ją wyjątkowo poetycki i poważny ton, bez typowych dla Młynarskiego humorystycznych akcentów, oraz muzyka, w której Kozłowski czerpał pełnymi garściami z klezmerskiego dziedzictwa – partia fortepianu dzięki swoistej fakturze i artykulacji naśladuje brzmienie klezmerskich skrzypiec i akordeonu.

Piosenka, która powstała pod wpływem bieżących wydarzeń i emocji, jest dziś śpiewana przez artystów z różnych środowisk i nurtów artystycznych. Do jej wykonawców należą Edyta Geppert, Sława Przybylska, zespół Raz Dwa Trzy. Piosenka nie tylko jest włączana do spektakli i koncertów, ale staje się ich osią i osnową. Sam Wojciech Młynarski na jednym z koncertów wspominał swoje wzruszenie, gdy w czasie koncertu w 1998 roku w Izraelu wraz z nim śpiewało tę piosenkę około tysiąca osób – wygnańcy z Polski z roku 1968.

Karolina Szurek

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Muzyczne wspomnienie Jagiellonów. Tryptyk Jagielloński Andrzeja Panufnika

Narodziny melodii, którą śpiewa Warszawa. "Sen o Warszawie" – piosenka Czesława Niemena z tekstem Marka Gaszyńskiego

GDY CENZURA ZDJĘŁA DZIADY… Inscenizacja Dziadów Adama Mickiewicza w Teatrze Narodowym w roku 1967
U STÓP PUSTEGO PAPIESKIEGO TRONU. Uroczystości milenijne na Jasnej Górze w 1966 roku