Najbardziej domowa z kolęd

"Lulajże Jezuniu w Scherzu h-moll" Fryderyka Chopina

Gdy przy choince ktoś z rodziny zaczyna nucić kolędę, ogarnia nas prawdziwie świąteczne wzruszenie. Szczególnie intymny, rodzinny charakter mają liczne w polskiej tradycji kolędy kołysankowe. Należą do nich „Gdy śliczna Panna, Jezus malusieńki”oraz najbardziej z nich rozpowszechniona – „Lulajże Jezuniu”.

 

Choć tekst pieśni znajdujemy już w osiemnastowiecznych źródłach, pierwszy zapis nutowy tej kolędowej kołysanki zawdzięczamy Michałowi Marcinowi Mioduszewskiemu, który wśród licznych śpiewników opracował również, wydane w 1843 roku, Pastorałki i kolędy z melodyjami czyli piosnki wesołe ludu w czasie świąt Bożego Narodzenia po domach śpiewane a przez X. M. M. M. zebrane. U progu XIX wieku Lulajże Jezuniu było już powszechnie znane i wraz z innymi pieśniami chętnie śpiewane w polskich domach.

Kolęda Lulajże Jezuniu w śpiewniku Michała Marcina Mioduszewskiego, 1843, Biblioteka Narodowa, źródło: Polona

Z takiego domowego muzykowania znał tę kolędę Fryderyk Chopin, który w swoim Scherzu h-moll przywołuje fragment melodii. Choć szczegółowe informacje o okolicznościach powstania utworu nie zachowały się, to tradycja wiąże go z niespokojną zimą 1830 roku, którą kompozytor po raz pierwszy spędził z dala od domu, w Wiedniu. Scherzo h-moll doskonale oddaje nastrój, o którym pisał w liście do rodziny: „Przeklinam chwilę wyjazdu… W salonie udaję spokojnego, a wróciwszy piorunuję na fortepianie… Wracam, gram, płaczę, śmieję się, idę spać, gaszę świecę i śnicie mi się zawsze… Wszystko, com dotychczas widział za granicą, zdaje mi się […] nieznośne i tylko mi wzdychać każe do domu, do tych błogich chwil, których cenić nie umiałem… Zdaje mi się, że to sen, że to odurzenie, że ja u Was – a to mi się śni, co słyszę…”

Scherzo h-moll op. 20 w wykonaniu Krzysztofa Książka, źródło: Youtube

Neurotyczny początek utworu, pełen dysonansowych akordów i szaleńczych biegów szesnastkowych, to obraz uczuć wściekłości, rozpaczy, gniewu, bólu. Określenie kompozycji jako scherzo (w języku włoskim – „żart”) nabiera u Chopina nowego znaczenia: jest to „żart” gorzki, wręcz demoniczny. Nagle, po ponad trzech minutach, po krótkiej modulacji pojawia się obraz jakby z zaświatów. Przywołuje go właśnie kolęda Lulajże Jezuniu. Melodia zostaje wprowadzona z prostotą kontrastującą z przeładowanym dramatyzmem początkiem utworu. Durowa tonacja, „puste” brzmienie oktaw i decym, powtarzany kilkakrotnie dźwięk to środki, które każdy słuchacz, niezależnie od kultury i wykształcenia, odczuwa jako jasne, proste, pogodne. Jednak dla Polaków, znających pieśń z domu, z dzieciństwa, otwiera się tu cała gama wzruszeń, wspomnień, skojarzeń. I choć Chopin już po pierwszym motywie odchodzi od tradycyjnej melodii i snuje własne myśli muzyczne, polscy słuchacze wspominają choinkę i święta spędzane z bliskimi. Motyw kolędowy powraca parokrotnie, a spokojna część utworu trwa kolejne trzy minuty. Gdy słuchacz przywyknie już do błogości, motyw zamiera, ale kompozytor nie gasi go łagodnym zakończeniem. Ostry akord jak zgrzyt lub wystrzał przerywa marzenia o domu. Jeszcze parę taktów motywu kolędowego brzmi jak próba niebudzenia się z miłego snu do koszmarnej rzeczywistości, ale dźwięki z początku scherza powracają z jeszcze większą natarczywością i bólem. Obłąkańczy bieg przez skomplikowane pasaże zaczyna się na nowo i trwa do końca utworu, zamkniętego kilkoma mocnymi akordami. Słuchacz pozostaje z uczuciem straty, klęski, beznadziei. Chopin w niezwykły sposób wywołał wizję szczęścia, a następnie rozbił ją, zostawiając tylko ironiczny śmiech i gorączkową pogoń za niczym.

Kolęda Lulajże Jezuniu w kancjonale z 1874 roku, Biblioteka Narodowa, źródło: Polona

Spośród licznych kolęd kompozytor z genialną intuicją wybrał właśnie Lulajże Jezuniu, aby ukazać idylliczny nastrój świąt Bożego Narodzenia spędzanych w domu. Prosta, ograniczona do niewielu dźwięków melodia jest tak łatwa, że chętnie nucą ją nawet najmniej wprawne w śpiewie osoby. Brzmienie głosu drogiej osoby – babci, dziecka, rodziców, intonującej Lulajże Jezuniu, na długo zapada w pamięć i staje się nieodłącznym elementem świątecznej atmosfery.

 

Karolina Szurek

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
"Boleję na fortepianie, rozpaczam." Etiuda Rewolucyjna Fryderyka Chopina

„Czemuż nie mogę w ptaszka zmienić siebie…”. Chopin, emigracja i ceramiczny ptak ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni

Kłopotliwa przesyłka? Serce Fryderyka Chopina.
Nauczyciel Chopina autorem opery. Król Łokietek czyli Wiśliczanki Józefa Elsnera.