Gaz na ulicach,

czyli krótka historia Gazowni Warszawskiej

Gazownie miejskie były, obok wodociągów i kanalizacji, największym osiągnięciem gospodarki komunalnej XIX wieku. Początkowo gaz służył jedynie do oświetlania ulic, instytucji użyteczności publicznej, a także mieszkań. Stopniowo uzyskał inne zastosowania – kuchnie gazowe i piecyki podgrzewające wodę pozostają w użyciu do dziś. Mało kto już jednak pamięta żelazka i magle gazowe, a nawet pralki i lodówki na gaz.

 

Gazownia Warszawska została zbudowana w 1856 roku na Powiślu przez Niemieckie Kontynentalne Towarzystwo Gazowe z Dessau, które następnie zajmowało się jej obsługą. Zakład w stolicy Królestwa Polskiego był największym przedsięwzięciem tej firmy. W 1856 roku pierwsze latarnie gazowe zabłysły w stolicy wzdłuż Traktu Królewskiego. W 1888 roku otwarto zakład na Woli, wówczas za rogatkami Warszawy.

Oświetlenie gazowe od początku swego istnienia musiało jednak konkurować z lampami na paliwa płynne, w tym z wynalezioną przez Ignacego Łukasiewicza lampą naftową. Przewaga gazu świetlnego polegała jednak na tym, że mógł być on dostarczany w dowolne miejsce i nie rodził potrzeby magazynowania produktów łatwopalnych.

Gazownia na Woli w 1932 roku, wówczas kominy fabryczne były świadectwem postępu, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

W dwudziestoleciu międzywojennym oświetlenie gazowe musiało konkurować z elektrycznym. Walkę tę przegrywało, choć reklamy podkreślały, że płomień gazowy daje bardziej „naturalne” światło, mniej męczące oczy. Natomiast jeśli chodzi o ogrzewanie mieszkań, to gazownie dzierżyły palmę pierwszeństwa.

Gazownia była zakładem chemicznym, co także działało na jej korzyść w II Rzeczypospolitej. Wszak prezydent Ignacy Mościcki, wicepremier i minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski, a nawet minister oświecenia publicznego Wojciech Świętosławski byli inżynierami chemii. W gazowni, obok gazu, powstawał koks. Produktami ubocznymi były: amoniak niezbędny do produkcji nawozów i środków wybuchowych, węglowodory aromatyczne wykorzystywane w produkcji smarów i barwników, asfalt i inne.

Piecownia Glower-West w pełnej okazałości – świetny przykład architektury przemysłowej rozebrany na początku lat osiemdziesiątych zeszłego wieku, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Gazownia na warszawskiej Woli stała się dzięki temu jedną z najnowocześniejszych wytwórni gazu miejskiego w Europie. W 1925 roku przekształcono ją w przedsiębiorstwo komunalne, a jej dyrektorem został inżynier Czesław Świerczewski. Zbudowano wówczas w pełni zmechanizowany piec produkujący gaz z węgla kamiennego w angielskiej technologii Glover-West. Był to cud ówczesnej technologii. Piec mógł pracować bez przerw – ładował węgiel, a wyładowywał koks, dzięki sprężonej parze wodnej, którą sam wytwarzał. Kolejnym ważnym osiągnięciem było stworzenie laboratorium, w którym udało się uzyskać gaz miejski pozbawiony trującego tlenku węgla, czyli czadu.

Dyrektor Świerczewski chcąc pozyskać jak największą liczbę klientów dla Gazowni, postawił na rozwój działu marketingu (choć wówczas tej nazwy nie używano). Starano się dotrzeć z informacją do jak najszerszej grupy odbiorców, przeprowadzono ich kategoryzację i wyliczono opłacalność produkcji gazu dla każdej grupy. W reklamach odwoływano się najczęściej do doświadczeń pań domu. Zachęcano je do gotowania na gazie ze względu na oszczędność czasu, który mogły poświęcić na inne zajęcia.

Kurs gotowania na gazie w Gazowni Krakowskiej – smacznie i oszczędnie zarazem, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Po II wojnie światowej pojawiła się konkurencja w postaci gazu ziemnego. Sieć rurociągów pokrywała stopniowo całą Polskę, a w latach siedemdziesiątych zamknięto największe gazownie miejskie – między innymi warszawską. Obecnie jej zabudowania służą celom biurowym, a w starej aparatowni znajduje się Muzeum Gazownictwa. Można w nim podziwiać część linii produkcyjnej gazu miejskiego – odsmalacz, płuczki amoniakalne, maszyny tłoczące gaz i olbrzymi licznik gazowy – jedyne takie urządzenie zachowane w Europie. Jest też wiele małych liczników przeznaczonych do mieszkań oraz artykuły gospodarstwa domowego (AGD) na gaz, wśród których odnajdziemy niemal wszystko to, czego używamy obecnie, wykorzystując energię elektryczną. Najbardziej charakterystycznym zabytkiem przemysłowym na tym terenie są dwie okrągłe hale, w których znajdowały się zbiorniki gazu miejskiego.

Michał Zarychta

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Otworzę okno na świat! Eugeniusz Kwiatkowski i budowa portu w Gdyni
Prosty sposób na gorącą kąpiel. Gazowy piecyk kąpielowy „MARS” ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni
Marzenie każdej nowoczesnej pani domu w międzywojennej Polsce. Kuchenka elektryczna „Gródek” ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni