Bez konia ani rusz

Koń w kulturze, gospodarce i polityce II Rzeczypospolitej

 

Polak to jeździec – taki pochlebny stereotyp rodaka panował wśród elit II Rzeczypospolitej. Wynikał on rzecz jasna z tradycji szlacheckiej, praktyki wychowywania dzieci ze sfer zamożnych i wzorców wychowania patriotycznego. Do panteonu narodowego niewielu bohaterów trafiło na własnych nogach – nawet nieliczne obecne w nim kobiety przedstawiano konno i zbrojnie.

 

Przybliżając to wyobrażenie do rzeczywistości II Rzeczypospolitej, można by rzec, że Polak to woźnica. Realia zarówno polskiej wsi, jak i miasta sprawiały, że transportu konnego nie dało się zastąpić. Stosunkowo rzadka sieć połączeń kolejowych, słabe drogi i wysokie ceny samochodów, jak i materiałów pędnych powodowały, że koń był dobrem pożądanym. Zawód woźnicy czy dorożkarza zapewniał utrzymanie dla całej rodziny nawet w czasie kryzysu.

Wypchana Kasztanka eksponowana w Muzeum Marszałka Piłsudskiego w Belwederze, 1938, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Koń stanowił podstawowy element życia na wsi. Zarówno ziemianie, jak i chłopi nie wyobrażali sobie bez niego życia i jedynie wielkie majątki ziemskie pozwalały sobie na użycie lokomobil lub ciągników spalinowych. Na wsi obserwowano też wielką różnorodność końskiej morfologii. W XIX wieku na ziemie polskie sprowadzono wiele ras ukształtowanych na Zachodzie, między innymi gorącokrwiste (pod wierzch) konie oldenburskie, konie krwi angielskiej i zimnokrwiste (robocze) konie ardeńskie. Właściciele krzyżowali je z końmi miejscowymi, co powodowało, że były mniej wymagające, „dopasowane” do polskich warunków. W stadninach państwowych i prywatnych hodowano piękne konie szlachetne przeznaczone do jazdy wierzchem, także do wyścigów. Konie o pokroju obecnej rasy śląskiej dominowały w dużych i średnich gospodarstwach, w których ceniono sobie także wygląd zaprzęgu. Pośród koni roboczych (zimnokrwistych) siła i wytrzymałość brały górę nad estetyką. Niezbyt wysoki, suchy (chudy i żylasty) koń do pracy na wsi – mierzyn – znosił więcej od swych bardziej wyspecjalizowanych krewniaków. Na terenach izolowanych, zalesionych spotykano jeszcze szkapy o umaszczeniu charakterystycznym dla konika polskiego.

Dwa mierzynki na polskich bezdrożach znaczyły więcej niż dziesiątki koni mechanicznych, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Pierwszy koń Rzeczypospolitej to Kasztanka, która nosiła Józefa Piłsudskiego, gdy był komendantem I Brygady Legionów, a także później, głównie podczas defilad. Pierwszy Marszałek Polski nie wpisywał się jednak w stereotyp Polaka-jeźdźca i preferował konie mechaniczne. Polskie elity ogólnie stawiały na nowoczesność. Jedyny wybitny piłsudczyk, który miał wyraźne zamiłowaniem do koni, to słynny generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski.

Wojciech Kossak, Piłsudski na Kasztance, 1928, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: cyfrowe MNW

Państwo polskie było żywo zainteresowane hodowlą koni. Słynna stadnina w Janowie Podlaskim stanowiła centrum hodowli koni wzorcowych, wykorzystywanych potem do rozrodu w stadninach dostarczających wierzchowce szwoleżerom, ułanom i strzelcom konnym. To konie angloarabskie, najczęściej półkrwi, ze względu na konieczność obniżenia wymagań hodowlanych, co wiązało się z niezbyt obfitymi wojskowymi racjami żywieniowymi. Stajnie pułkowe wystawiały najlepsze konie do wyścigów, zarówno ze względu na prestiż, jak i wysokie nagrody.

Gonitwa na torze wyścigowym na Polu Mokotowskim w Warszawie,1933, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Tory wyścigowe istniały we wszystkich większych miastach Polski, niezależnie od zaboru. Dzień gonitwy skupiał wokół toru niemal wszystkie warstwy polskiego społeczeństwa – od arystokratów hodowców aż po ludzi z przestępczego półświatka. Dla wielu osób nietkwiących w szponach hazardu była to tania niedzielna rozrywka – miejsce stojące kosztowało około złotówki.

Trębacz z 1 Pułku Strzelców Konnych, Narodowe Archiwum Cyfrowe

W ciągu 20 lat niepodległości pogłowie koni wzrosło z niespełna 3,3 miliona do ponad 3,9 miliona sztuk (obecnie w Polsce występuje około 300 tysięcy). Konie służyły w wojnie obronnej 1939 roku, kiedy w zasobach Wojska Polskiego znalazło się około 400 tysięcy tych zwierząt. W 90% były to konie pociągowe przydatne w taborach i artylerii. Na koniec warto wspomnieć, że koń odgrywał dużą rolę w gospodarce całej Europy. Również siły zbrojne III Rzeszy nie mogły się bez niego obyć – w okresie najazdu na Polskę Wehrmacht wykorzystywał pół miliona koni.

Michał Zarychta

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Przez śniegi – romantycznie i z fantazją, czyli kuligi w dawnej Polsce

Tajemnicza nieznajoma. "Amazonka" Marii Ritter ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu

Wyścigi elegancji na Polach Mokotowskich. Warszawskie wyścigi konne
Szalona szarża Polaków na obrazie Piotra Michałowskiego Somosierra w Muzeum Narodowym w Krakowie

Bardzo długie pożegnanie. Pogrzeb Marszałka Piłsudskiego

Cenne pamiątki po Pierwszym Marszałku Polski. Kurtka i czapka Józefa Piłsudskiego w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego

Skandal w galerii. Szał Władysława Podkowińskiego w Muzeum Narodowym w Krakowie
Kartka z życzeniami dla Marszałka. Jak Józef Piłsudski stał się symbolem NIepodległosci

Chłopczyce na koniach? Portrety amazonek z kręgu Augusta II Mocnego