"Przeziębiaj się co dzień" i "metoda Prysznica"

O modzie na kąpiele zimowe

Skuta lodem rzeka i kilka osób zażywających kąpieli w przeręblu – taki obrazek można było zobaczyć w niektórych miastach już 150 lat temu. Warszawiacy nie pozostawali za nową modą w tyle.

 

W 1842 roku ukazała się w Warszawie broszura Kąpiele wiślane. Rozprawa o dobroci i skutkach zimnej kąpieli w rzecznej i morskiej wodzie oraz o sposobie zachowania się przy jej użyciu. Benedykt Aleksandrowicz wspominał w niej, że kąpiele „za mostem od strony Pragi” upowszechniły się kilka lat wcześniej, „mianowicie od czasu wsławienia się metody Prysznica leczenia zimną wodą”. Na myśli miał na pewno Vincenza Priessnitza, niemieckiego prekursora nowoczesnej hydroterapii, od którego nazwiska pochodzi polska nazwa łazienkowego natrysku.

Strona tytułowa dzieła Benedykta Aleksandrowicza, Kąpiele wiślane. Rozprawa o dobroci i skutkach zimnej kąpieli w rzecznej i morskiej wodzie oraz o sposobie zachowania się przy jej użyciu, Warszawa 1842, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona

W XIX wieku szerzej zainteresowano się właściwościami leczniczymi wód, wpływem terapii wodnych na zdrowie oraz sportem, także zimowym. Temat ten zaczęli zgłębiać zarówno lekarze oraz naukowcy, jak i zwolennicy medycyny naturalnej. Miało to niemały wpływ na prężny rozwój miejscowości uzdrowiskowych. Zakłady kuracyjne oferowały tam przeróżne kąpiele, na świeżym powietrzu lub w specjalnych łaźniach: zimne, ciepłe, parowe, jak również – w zależności od występujących wód – rzeczne, morskie, mineralne, siarczkowe czy borowinowe.

Ilustracja z książki Friedricha Eduarda Bilza, Nowe lecznictwo przyrodne. Książka do nauczania i podręcznik leczenia przyrodnego i ochrony zdrowia, Lipsk 1903, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona

W miastach zaczęto praktykować zanurzanie się w lodowatej wodzie rzecznej, poprawiające krążenie krwi i zwiększające odporność organizmu. Jak donosiły gazety, jesienią 1895 roku w Warszawie „przy brzegu praskim stanęła łazienka, urządzona dla użytku zwolenników kąpieli zimowej na rzece otwartej”. Choć autor Kąpieli wiślanych wątpił, czy zimne kąpiele okażą się odpowiednie dla „płci słabszej, jako z natury delikatniejszym uczuciem obdarzonej”, obawy te szybko okazały się płonne. „Kurier Polski” w lutym 1899 roku informował: „Liczba zwolenników kąpieli zimowej na otwartej Wiśle w r.b. znacznie wzrosła. Podczas ostatnich mrozów do łazienek, umyślnie na ten cel utrzymywanych, uczęszczało około pięćdziesięciu osób. Wśród zahartowanych nie brakło i kobiet”.

Wiedeńczycy zażywający kąpieli w zamarzniętym Dunaju, grudzień 1933, licencja PD, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Anonimowy rozmówca „Kuriera Codziennego” w 1902 roku tak opisywał motywacje „zahartowanych”: „Dla niektórych, mówi p. X., jest to rodzaj sportu, inni odbywają zaleconą przez lekarza kurację wodną, największa jednak liczba czyni to z doświadczenia, które [ich] przekonało, że taka kąpiel jest środkiem wzmacniającym dla wszystkich, z wyjątkiem suchotników i podlegających chorobom piersiowym”. Zachętą mogły być także dobre warunki, bo łazienkę nad Wisłą urządzono „z pewnym komfortem, pod zasłoną od wiatru i słoty, z pokojem ogrzewanym do rozbierania się”. Moda nie przemijała. Cztery lata później dzienniki odnotowały 20 mężczyzn i 7 kobiet zażywających wiślanych kąpieli przez całą zimę, codziennie lub co kilka dni.

Rozgrzewka na śniegu przed kąpielą w Dunaju, grudzień 1933, licencja PD, Narodowe Archiwum Cyfrowe

W dwudziestoleciu międzywojennym do najgłośniejszych propagatorów kąpieli zimowych należał wiedeński lekarz Karl Georg Panesch, zwany „apostołem zimna”. „Od dwudziestu z górą lat uprawia on w zimie kąpiel w lodowatej wodzie Dunaju. Doszedł jednakże do tego drogą stopniowego hartowania i oswajania ciała z niską temperaturą wody. Dewiza «Przeziębiaj się co dzień», jak mówi dr Panesch, ma raczej znaczenie propagandystyczne i sens bynajmniej nie dosłowny, gdyż zimne, lodowate kąpiele służą nie do oziębiania organizmu, lecz wprost przeciwnie, do podniesienia jego temperatury, ogrzania go, ożywienia obiegu krwi. […] Dzisiaj klub «Przeziębiaj się co dzień» liczy sporą liczbę członków, a wśród nich najmłodszym jest 7-letnia Ewunia Fiebich” – donosiła „Polska Zbrojna” w styczniu 1935 roku.

Członkowie klubu założonego przez dra Karla Georga Panescha (pierwszy z lewej) zażywają kąpieli w zamarzniętym Dunaju, 1935, licencja PD, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Europejskie i amerykańskie gazety rozpisywały się o oryginalnym doktorze Paneschu, a kąpiele wiedeńskiego klubu uwieczniano na fotografiach i w kronikach filmowych. Choć w Warszawie nie wyglądało to może tak spektakularnie, w latach dwudziestych i trzydziestych nadal kwitła tradycja wiślanych kąpieli. Czasopismo przypominało: „Kąpiele w lodowatej wodzie rzeki podczas zimy zdobyły sobie i u nas prawo obywatelstwa. W Warszawie np. mamy spore grono amatorów kąpieli zimowych w Wiśle, którzy (i które) chwalą sobie ten sport i oddają mu się z zamiłowaniem”.  

Członkowie klubu założonego przez dra Karla Georga Panescha zażywają kąpieli w zamarzniętym Dunaju, 1935, licencja PD, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Historia popularności kąpieli zimowych jest już więc całkiem długa. Stosunkowo niedawno zaczęliśmy jednak nazywać to zajęcie „morsowaniem”, co nawiązuje oczywiście do ssaków morskich z wód arktycznych. Mimo że w przedwojennych publikacjach znajdziemy przykłady posługiwania się czasownikiem „morsować”, oznaczał on zupełnie coś innego. Było to potoczne określenie… depeszowania alfabetem Morse’a.

Karolina Dzimira-Zarzycka

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Prosty sposób na gorącą kąpiel. Gazowy piecyk kąpielowy „MARS” ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni
"Rekordsmanka". Karolina Kocięcka i pierwsze cyklistki
Kurs: równouprawnienie kobiet. Paulina Kuczalska-Reinschmit i czasopismo „Ster”
Tytus Chałubiński. LEKARZ, KTÓRY ZABRAŁ WARSZAWIAKÓW W TATRY
DZIECI JADĄ NA WAKACJE! Działalność Towarzystwa Kolonii Letnich w Warszawie w końcu XIX wieku

Piast w kąpieli, czyli jak to z tą higieną niegdyś bywało…