RWD,

czyli ludzie i samoloty w II Rzeczypospolitej

Stanisław Rogalski, Stanisław Wigura i Jerzy Drzewiecki dzięki swej pasji stali się bohaterami zbiorowej wyobraźni II Rzeczypospolitej. Kiedy przyszli na świat, lotnictwo było w powijakach. Kiedy dorośli, nie wyobrażali sobie innego zajęcia niż budowanie latających maszyn. Dzięki nim Polska stała się lotniczą potęgą… w klasie samolotów sportowych, czyli awionetek.

 

Trzej młodzi konstruktorzy projektowali swe pierwsze aparaty powietrzne w studenckim kole zainteresowań. Władze Politechniki Warszawskiej udostępniły im niewielkie pomieszczenia przy Wydziale Chemii. W pobliżu znajdowało się lotnisko na Polu Mokotowskim, gdzie dokonywano pierwszych lotów na tych maszynach. Wszyscy trzej potrafili pilotować, a Drzewiecki i Wigura mieli duże osiągnięcia w lotnictwie sportowym. Dla tego ostatniego kariera zawodnicza zakończyła się fatalnie. Drzewieckiemu dopisało więcej szczęścia, choć i u niego nie obyło się bez wypadków. Podczas jednego z lądowań urwał ogon samolotu i ledwo uszedł z życiem. W efekcie władze państwowe w trosce o konstruktorów zakazały im brania udziału w lotach wyczynowych.

RWD-4 w locie w 1930 roku. Dziwaczna konstrukcja kadłuba zmniejszała opory powietrza, jednak sprawiała, że pilot musiał wychylić się przez okienko, aby spojrzeć do przodu, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona

Jednak RWD to nie tylko trzej konstruktorzy. Od 1930 roku warsztaty otrzymały nową siedzibę na Okęciu. W 1933 roku powstała spółka o nazwie Doświadczalne Warsztaty Lotnicze. Obok Drzewieckiego i Rogalskiego zatrudniała ona wielu innych młodych inżynierów. Projekty samolotów były opracowywane przez zespoły konstruktorskie, a pierwsze loty wykonywali zawodowi piloci oblatywacze.

Budynki Doświadczalnych Warsztatów Lotniczych na Okęciu, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Choć projektowali oni tak zwane samoloty lekkie, określane również sportowo-turystycznymi, to Wojsko Polskie bardzo interesowało się ich pracą. Chodziło bowiem o uzyskanie dobrego samolotu szkoleniowego dla aeroklubów i w początkowym etapie szkolenia pilotów wojskowych. W efekcie powstał RWD-8, dwumiejscowy górnopłat, który trafił do produkcji seryjnej. Zbudowano 600 tych samolotów, co było najlepszym wynikiem, jeśli chodzi o krajową produkcję, aż do lat siedemdziesiątych i samolotu PZL-104 Wilga.

Budynki Doświadczalnych Warsztatów Lotniczych na Okęciu, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Największą sławę zespołowi RWD przyniosły jednak wyczyny polskich lotników. W 1932 roku na RWD-6, a w 1934 roku na RWD-9 wygrywali międzynarodowe konkursy. Sukces z 1932 roku miał jednak gorzki smak, ponieważ porucznik Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura zginęli dwa tygodnie po zwycięstwie. W ich samolocie urwały się skrzydła, co nie było w ówczesnym lotnictwie rzadkim wypadkiem. W 1933 roku na wyposażonym w dodatkowy zbiornik paliwa RWD-5 kapitan Stanisław Skarżyński przeleciał samotnie z Warszawy do Rio de Janeiro. Lot odbywał się z międzylądowaniami, jednak odcinek przeszło 3,5 tysiąca kilometrów nad Atlantykiem przebył w nieco ponad 17 godzin. Żeby odciążyć samolot, nie zabrał ze sobą żadnego wyposażenia ratunkowego.

Pilot Franciszek Żwirko i mechanik Stanisław Wigura (siedzi na skrzydle) przy RWD-5, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wspólnymi cechami konstrukcji RWD były niewielka masa, krótki rozbieg i start, a także lądowanie. Dzięki temu samoloty mogły lądować na lotniskach polowych o nierównej nawierzchni. Nie imponowały jednak osiągami: RWD-5 leciał nieco ponad 200 kilometrów na godzinę (km/h), RWD-8 rozpędzał się do 170 km/h. Aby ułatwić ich transport i hangarowanie, wprowadzono system składanych skrzydeł. We wrześniu 1939 roku Wojsko Polskie dysponowało samolotami towarzyszącymi RWD-14 Czapla. Był to samolot dobry do służby łącznikowej, w ograniczonym zakresie do rozpoznania, a jego podstawową zaletę stanowiły małe wymagania co do warunków startu i lądowania.

RWD-8 ląduje w wyznaczonym miejscu podczas zawodów na lądowanie na jak najkrótszym dystansie, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

Po II wojnie światowej Rogalski i Drzewiecki znaleźli się na Zachodzie. Jedynie temu pierwszemu udało się zrobić karierę w amerykańskim przemyśle lotniczym, a nawet współpracować z NASA przy projekcie Apollo.

Michał Zarychta

 

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Jakimi kartami grali piloci RAF-u? Pamiątka po Ryszardzie Rozentalu w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
A kuku! Historia samolotu Kukułka ze zbiorów Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie
Jedenastka z Krakowa. Unikatowy samolot myśliwski PZL P.11c ze zbiorów Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie
"Złośnik" dla RAF-u i dla Polaków. Legendarny brytyjski samolot myśliwski Supermarine Spitfire w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie

Bez skrzydeł, ale ze śmigłem. Modele do pomnika Lotnika Edwarda Wittiga ze zbiorów Muzeum Rzeźby imienia Xawerego Dunikowskiego, oddziału Muzeum Narodowego w Warszawie

Z Włoch przez gorczańskie polany do Stanów Zjednoczonych. Epopeja amerykańskich lotników uratowanych przez polskich górali i partyzantów

Moda, sztuka i samoloty. Zbyt krótka kariera Janiny Dłuskiej

Janina Lewandowska. Tragiczny los spadochroniarki