"Sokół, pies i koń, nasi dawni towarzysze, pomału jeden za drugim w kąt idą…"

Sokolnictwo w dawnej Polsce

Dla cesarza orzeł, dla króla białozór, dla księcia i hrabiego sokół wędrowny… – czytamy w kompendium wiedzy każdego szanującego się dżentelmena, czyli w „Księdze z St. Albans” wydanej w Anglii w 1486 roku. Obok polowania z psem, łowy z sokołem były ulubioną rozrywką elit średniowiecznej Europy. Pod tym względem nasi Piastowie, po nich zaś Jagiellonowie w niczym nie różnili się od swych sąsiadów.

 

Początków sokolnictwa, czyli sztuki polowania z ptakami drapieżnymi, należy szukać na stepach Azji Centralnej, gdzie około czterech tysięcy lat temu nomadowie (koczownicy) poczęli oswajać i układać ptaki łowne. Od nich tę sztukę przejęli Chińczycy, po nich zaś Arabowie. W dobie wypraw krzyżowych polowanie z sokołem przeżywało swój największy rozkwit na Bliskim Wschodzie. Szlachta arabska w okresach pokoju wyprawiała się na łowy wespół z rycerzami zakonnymi, pośród których prym wiedli joannici.

Archibald Thorburn, największy z sokołów – białozór, zwany też sokołem norweskim, 1915, licencja PD, PublicDomainPictures.net

Sokolnictwo europejskie wiele zawdzięczało wschodniemu. W oparciu o traktaty arabskie powstało najważniejsze dzieło w historii sokolnictwa – Sztuka polowania z ptakami autorstwa cesarza Fryderyka II Hohenstaufa. Traktat ten do dziś jest bezcennym źródłem wiedzy nie tylko na temat poszczególnych gatunków ptaków, ale także sposobów ich pielęgnowania i układania.

Prawdziwy entuzjasta Fryderyk II opisał między innymi, jak pozyskiwano ptaki i radził, by jak najdłużej pozostawały w gnieździe. Szkolenie wymagało niewyczerpanych pokładów cierpliwości i – według cesarza – nie każdy się do tego nadawał. Sokolnik musiał posiadać zespół cech gwarantujących sukces. Dla pewności winien też zanosić modły do swego patrona, świętego Bawona, pustelnika, który ocalenie życia miał zawdzięczać białemu sokołowi.

Geertgen tot Sint Jans (Geertgen van Haarlem), Święty Bawo, ok.1466-1488, Państwowe Muzeum Ermitażu, licencja PD, Wikimedia Commons

Sokolnicy często przekazywali swą profesję z pokolenia na pokolenie. W ten sposób zajęcie to stało się dla wielu z nich tradycją rodzinną. Na przykład w Anglii z rodziny de Hauville wywodzili się sokolnicy służący na dworze królewskim nieprzerwanie od czasów Henryka II, koronowanego w 1154 roku, aż po Edwarda III, który wstąpił na tron w 1327 roku.

Po ułożeniu ulubiony sokół mógł spać w sypialni swego pana, a za dnia towarzyszyć mu, siedząc dumnie na jego nadgarstku. Oprócz najlepszej opieki otrzymywał również imię. Znamy imiona ulubionych królewskich sokołów. Henryk II, król Anglii był bardzo przywiązany do białozora Wiscarda, który odniósł poważne obrażenia na polowaniu i doszedł do siebie tylko dzięki cudownej interwencji świętego Tomasza Becketa. Najmłodszy z synów Henryka, Jan bez Ziemi nie mógł rozstać się ze swym ulubieńcem Gibbunem. Gdy odsyłał go pod opiekę sokolnika, listownie przypominał, że nie ma w jego sokolarni lepszego sokoła.

Cesarz Fryderyk II, wielki entuzjasta łowów z ptakami drapieżnymi, autor dzieła Sztuka polowania z ptakami, licencja PD, Wikimedia Commons

Władcy zwykli przekazywać sobie ptaki łowne w darze. Zresztą nie tylko oni. W Kronice Jana z Czarnkowa odnajdujemy informację o tym, jak książę kujawski Władysław Biały zatrzymawszy się w Gnieźnie, w gościnie u tamtejszego burmistrza, został przez swego gospodarza obdarowany sokołem. Również możniejszych mieszczan stać było na posiadanie ptaków łownych.

Na ziemiach polskich sokolnictwo znano od najwcześniejszych czasów. Gall Anonim opisując dwór Bolesława Chrobrego, wspominał, że miał on „ptaszników i łowców ze wszystkich niemal ludów, którzy każdy na swój sposób, chwytali wszelkie rodzaje ptactwa i zwierzyny”. W ślady Bolesława szli jego potomkowie i następcy. Jednak na większą skalę sokolnictwo zostało przejęte najprawdopodobniej od Tatarów. W XIII i XIV wieku funkcjonowały już duże książęce i królewskie sokolarnie, a największa z nich w Łowiczu. Świetną tradycją sokolniczą szczycił się również zakon krzyżacki. Sokolarnia w Malborku była znana w całej Europie. To właśnie z niej co roku król Kazimierz Wielki otrzymywał w darze osiem sokołów.

Konradyn, książę Szwabii, oddający się ulubionej rozrywce, Codex Manesse, pierwsza połowa XIV wieku, Biblioteka Uniwersytecka w Heidelbergu, licencja PD, źródło: strona biblioteki

Od czasów Mieszka III Starego (1125–1202) polowanie z sokołem stanowiło wyłącznie przywilej panujących. Wprowadzone tak zwane prawo sokołowe nakładało na poddanych obowiązek opieki i żywienia królewskich sokołów, na właścicieli ziemskich zaś pieczę nad gniazdami znajdującymi się na ich terenach. Za zaniedbania groziły najsurowsze kary.

Cesarscy sokolnicy, Sztuka polowania z ptakami, około 1240, Biblioteka Watykańska, licencja PD, Wikimedia Commons

Sokolnictwo stało się rozrywką rycerstwa za panowania pierwszego z Jagiellonów, Władysława Jagiełły. W 1423 roku na zjeździe krakowskim ustanowiono nowe prawo, które zezwalało rycerzom na polowania na własnych gruntach. Od tej pory należy datować znaczny wzrost popularności tej rozrywki pośród rycerstwa i szlachty.

Kolejni Jagiellonowie z równą pasją co król Władysław oddawali się ulubionej rozrywce. Wielką miłośniczką polowania z sokołem była królowa Bona, która sprowadzała ptaki łowne z Włoch i miała pośród nich swych ulubieńców.

Polowanie z sokołem stanowiło domenę nie tylko mężczyzn. Wielkimi entuzjastkami były również szlachetne damy. Według Księgi z St. Albans najodpowiedniejszy dla nich sokół to nieduży drzemlik. Na ilustracji Wernher von Teufen polujący z damą swego serca, Codex Manesse, pierwsza połowa XIV wieku, Biblioteka Unwersytecka w Heidelbergu, licencja PD, źródło: strona biblioteki

Na ziemiach polskich sokolnictwo przeżywało największy rozkwit na przełomie XVI i XVII wieku. Późniejsze czasy to już powolny jego schyłek. W XIX wieku sokolnictwo w swej dawnej formie przestało istnieć. Oszem, gdzieniegdzie napotykano jeszcze sokoły, ale „jako pozostałości po dawnych dworach magnatów, tułające się po kuchniach i drewutniach jak nieszczęśliwe bociany, straciwszy charakter i znaczenie tak jak ich panowie…”

Katarzyna Ogrodnik-Fujcik

 

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Z półksiężycem na czapce. Mundur ułana Pułku Jazdy Tatarskiej ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego

Król Lancelot. Ostatni książę kujawski Władysław Biały

Pracowita emerytura królowej Bony
Malbork woj. pomorskie

Włoski rękopis w rękach królów Polski. Tajemnicze dzieje tzw. Modlitewnika Królowej Bony ze zbiorów Zamku Królewskiego w Warszawie

Jak spędzano czas wolny na dworze Jana III Sobieskiego?
Gospodarz dobry i wesoły. Działalność i rozrywki Henryka Brodatego