"Nigdy nie upodobnię się do księcia polskiego Bolesława…"

Kosmas w "Kronice Czechów" o Polakach

Autor pierwszej kroniki czeskiej zdecydowanie nie lubił Niemców i Polaków. U tych drugich szczególnie raziły go ingerencje w sprawy czeskie. Niechęci dał upust wielokrotnie na kartach swego dzieła.

 

Co wiemy o ojcu historiografii czeskiej? Jedynie to, co sam o sobie w kronice opowiedział. Z niej zaś wyłania się obraz niekompletny, pełen znaków zapytania i niewyjaśnionych kwestii. Ważna osobistość w praskim środowisku katedralnym, Kosmas był bystrym, choć często nieobiektywnym obserwatorem rzeczywistości. Przyszedł na świat w 1045 roku w rodzinie możnych feudałów czeskich i otrzymał staranne wykształcenie. Nauki pobierał w szkole katedralnej w Pradze oraz w szkole przy katedrze Świętego Lamberta w Liège. W tym znakomitym środowisku intelektualnym miał możliwość zgłębiać tajniki gramatyki i dialektyki, poznać wielu wybitnych uczonych i sięgnąć do ich najnowszych utworów. Gruntowne wykształcenie okazało się Kosmasowi bardzo pomocne podczas tworzenia dzieła życia. Tej pracy podjął się jako nadworny kronikarz księcia Władysława I Przemyślidy.

Kosmas z Pragi, portret z jednego z najwcześniejszych rękopisów Kroniki Czechów, licencja PD, Wikimedia Commons

Na podstawie Kroniki Czechów możemy poznać stosunek Kosmasa do współczesnych mu ludzi i wydarzeń. Opisywał nie tylko to, czego sam był świadkiem, ale także to, co uznawał za „bezpieczne”. Jak sam podkreślał, część faktów przemilczał, by uniknąć „obrazy niektórych ludzi dotąd żyjących”. Oczywiście miał tu na myśli swych rodaków, względem Polaków nie żywił takich sentymentów. Uważał ich za niższych od Czechów. Stąd jego wiele mówiące przemilczanie pomocy polskiej dla kandydatów do korony czeskiej. W Kronice brak również wzmianek o polskich sukcesach militarnych i zwycięstwach. Występują za to napomknienia o tchórzostwie Polaków. Kronikarz podkreśla każdą czeską przewagę nad sąsiadami. Na przykład zaledwie w kilku słowach wspomina o zajęciu Pragi przez Bolesława Chrobrego, nie odnotowuje, że sami Czesi go przywołali, za to w prześmiewczym tonie rozwodzi się nad brakiem odwagi Polaków i ich pospiesznym wycofaniem się ze stolicy. Po raz kolejny wytyka im tchórzostwo, opisując sytuację w Polsce po śmierci Mieszka II. Utrzymuje, że Polacy oddalali się wówczas na wszystkie strony, bo ich jedyną nadzieją była „nędzna ucieczka”. Z kolei triumfuje, wspominając najazd księcia czeskiego Brzetysława I na Polskę w 1039 roku, powrót sił czeskich do Pragi, wzbogaconych w łupy wojenne i jeszcze cenniejsze ciało świętego Wojciecha. Pod rokiem 1109 odnotowuje wojnę niemiecko-polską, ale w jego opisie próżno szukać pochwał dla Polaków za bohaterską obronę Głogowa. Co więcej, całość brzmi, jak gdyby polskie zwycięstwo nigdy nie miało miejsca.

Remacle Le Loup, Katedra Świętego Lamberta w Liège, 1735, licencja PD, Wikimedia Commons

Kronikarz nie potrafi zapomnieć Polakom, że naśmiewali się i gratulowali sobie kłótni i walk dynastycznych w Czechach. Sama wzmianka o tym doprowadza go do wściekłości, której upust daje w mocnych słowach. Prześmiewców nazywa nikczemnymi gałganami o niewyparzonych pyskach.

Stronica z Kosmasowej kroniki, licencja PD, Wikimedia Commons

Więcej umiaru wykazuje, wspominając Bolesława Krzywoustego. Z pewnością przez wzgląd na pokrewieństwo łączące go z panującymi w Czechach Przemyślidami. Matką księcia była bowiem księżniczka czeska Judyta. Raz tylko pozwala sobie na otwartą krytykę Bolesława, wkładając w usta księcia Władysława stanowczą odpowiedź na proponowane przez doradców oślepienie jego morawskiego kuzyna Ottona. Władysław mówi: „Nigdy nie upodobnię się do księcia polskiego Bolesława, który swego brata Zbigniewa pod przysięgą wierności podstępami przywołał i trzeciego dnia pozbawił oczu”.

Średniowieczny kronikarz przy pracy (mnich Edwin), Psałterz Edwina, trzecia ćwierć XII wieku, Canterbury, Anglia, licencja PD, Wikimedia Commons

 

O ile Bolesława Krzywoustego Kosmas traktuje dyplomatycznie, o tyle jego przodka i imiennika nie oszczędza. Cała niechęć kronikarza do władców Polski, tych jemu współczesnych i tych dawnych, skupia się na osobie pierwszego króla Polski, Bolesława Chrobrego, nad którego – jego zdaniem – nie było podstępniejszego człowieka. Jednak mimo iż ze stronic Kosmasowej Kroniki wyłania się niezbyt pochlebny obraz Polaków, pozostaje ona cennym źródłem oddającym nastroje i nastawienie dwóch sąsiednich słowiańskich narodów w tamtym czasie.

Katarzyna Ogrodnik-Fujcik

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Król Władysław i mistrz Benedykt, czyli Sala Władysławowska na praskim zamku

Kodeks Matyldy. Utwór muzyczny przyczyną wojny?
Głogów woj. dolnośląskie
Kielich pełen tajemnic. Historia Kielicha Świętego Wojciecha ze zbiorów Muzeum Archidiecezjalnego w Gnieźnie
Gniezno czy Giecz czyli skąd pochodzi dynastia?
Gniezno woj. wielkopolskie

Szyszak z Polski śladem skandynawskich wojów? Intrygujący zabytek ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego

Jak Bolesław olśnił Ottona w Gnieźnie