Najgłośniejszym wydarzeniem konfederacji barskiej było nieudane porwanie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego 3 listopada 1771 roku Komentowano je w całej Europie.
Od 1768 roku konfederaci barscy prowadzili wojnę partyzancką. Bronili nadrzędnych uprawnień religii katolickiej i wolności szlacheckich, sprzeciwiali się obecności wojsk rosyjskich w Rzeczypospolitej. Wojska rosyjskie łatwo rozpraszały oddziały konfederackiego pospolitego ruszenia. Szlachta wciąż na nowo formowała je do walki w coraz to innych okolicach, ale odnieść zwycięstwa nad regularnym wojskiem rosyjskim nie mogła. W 1770 roku konfederaci ogłosili detronizację króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Uznali jego elekcję pod rosyjskimi bagnetami za bezprawną, a jego politykę reform za wrogą szlacheckiej ojczyźnie. Jego samego uczynili odpowiedzialnym za rosyjską interwencję.
Nieokreślony grafik, Porwanie Stanisława Augusta Poniatowskiego, po 1771, Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie, licencja PD, źródło: katalog cyfrowy muzeum
Zuchwały plan porwania króla powstał na Jasnej Górze, wówczas głównej twierdzy konfederatów. Przedstawił go Stanisław Strawiński a zaakceptował przywódca konfederatów Kazimierz Pułaski. Celem było zmuszenie króla do abdykacji.
Stanisław Strawiński wybrał i zaprzysiągł 26 zamachowców. On też dowodził akcją. Późnym wieczorem 3 listopada 1771 roku, kiedy król wracał z wizyty u swego chorego krewnego, kanclerza Michała Fryderyka Czartoryskiego, na ulicy Miodowej, w pobliżu miejsca, gdzie dochodzą ulice Senatorska i Kozia, nastąpił atak na królewską karetę. Po krótkiej wymianie ognia i chaotycznej walce wręcz nieliczna tego wieczoru eskorta królewska uległa napastnikom (byli zabici i ranni, większość sług uciekła). Korzystając z zamieszania król próbował ratować się ucieczką, wyskoczył z karety, dobiegł do bramy pałacu Czartoryskich, bezskutecznie kołatał o pomoc. Napastnicy dopadli i obezwładnili go, w trakcie szarpaniny król został lekko ranny pałaszem w głowę. W jego stronę wystrzelił też z pistoletu – niecelnie – Jan Kuźma, jeden z dowódców grupy zamachowców.
Friedrich Anton Lohrmann (kopia obrazu Marcella Bacciarellego), Posłuchanie młynarza przez Stanisława Augusta po zamachu konfederatów barskich, 1788, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: strona internetowa Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie
W trakcie odwrotu zamachowcy nie podołali przeciwnościom i swoją akcję zamienili w farsę. Uciekali konno w kierunku Bielan, gdzie czekał powóz, którym jeniec miał zostać wywieziony do Częstochowy. Rozdzielili się – przy królu zostawili Kuźmę z kilkoma ludźmi. W okopach otaczających miasto koń pod królem potknął się i złamał nogę, król upadł w błoto, zgubił płaszcz i jeden but. Kuźma podźwignął króla i oddał mu swój but. W ciemnościach zaczęli błądzić. Po pewnym czasie wszyscy pogubili się lub zrejterowali, zabierając konie. Z jeńcem został tylko Kuźma.
But Jana Kuźmy "Kosińskiego" (1742-1822) użyczony królowi Stanisławowi Augustowi (1732-1798) podczas porwania przez konfederatów barskich 3 listopada 1771 roku, Muzeum Narodowe W Krakowie, źródło: zbiory cyfrowe muzeum
Dalej szli pieszo i wówczas król wzbudził skruchę u zamachowca, ów padł do nóg monarchy, a później znalazł nocleg we młynie na Marymoncie. Zataili tożsamość przed młynarzem, ale król za pośrednictwem młynarczyka zawiadomił dowódcę Gwardii Pieszej Koronnej. Rankiem był już wolny.
Koszula króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (1732–1798), w której został porwany przez konfederatów barskich 3 listopada 1771 roku, Muzeum Narodowe w Krakowie, źródło: zbiory cyfrowe muzeum
Nieudane porwanie wykorzystała propaganda mocarstw ościennych, by wykazać, że w Rzeczypospolitej panuje anarchia i usprawiedliwić pierwszy rozbiór (w 1772 roku). Oburzali się też oświeceniowi publicyści, a Wolter szydził z obskurantyzmu zamachowców, którzy rzekomo mieli na Jasnej Górze święcić noże i przyjmować komunię świętą przed wyruszeniem do Warszawy.
Krzysztof Kowalewski