Zabawa na każdą okazję,

czyli kilka słów o "żywych obrazach"

Pomysłowy kostium, teatralna poza, odpowiednie oświetlenie – i widzowie przez kilkadziesiąt sekund mogą zachwycać się „żywym obrazem”.

 

Historia tej parateatralnej formy sięga końca XVIII wieku. Początkowo była to salonowa zabawa, która mogła urozmaicić bal kostiumowy czy rozproszyć nudę w zimowy wieczór. Szerszą popularność zyskała w kolejnym stuleciu. „Żywe obrazy” trafiły na deski teatrów (jako efektowne zakończenie spektaklu), uświetniały parady i festyny, krzepiły serca podczas uroczystości patriotycznych. Wystarczyło wybrać odpowiedni temat i właściwie go zaaranżować.

Żywe obrazy z dramatu Deotymy „Wanda”, układ sceniczny i rysunek Aleksander Lesser, drzeworyt z czasopisma „Kłosy”, 1871, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona

Co ciekawe, wcale nie tak często odtwarzano dzieła malarskie. W XIX wieku czerpano raczej z literatury pięknej, ilustrując na przykład sceny z Quo vadis, Trylogii lub Pana Tadeusza. Za inspirację służyć też mogły ważne wydarzenia z dziejów Polski oraz historie biblijne i mitologiczne. Chętnie podejmowanym wyzwaniem było również przedstawianie pojęć abstrakcyjnych, takich jak wojna i pokój czy cztery pory roku.

Grupa osób w kostiumach historycznych w atelier – „żywy obraz” według Ogniem mieczem Henryka Sienkiewicza: Lipski jako Burłaj, Helcel jako Kozak, hrabia Józef Wielopolski jako Tuhaj-bej, Zygmunt Kurnatowski jako Kozak, Józef Męcina-Krzesz jako Tatar, hrabia Edward Mostowski jako Chmielnicki, fot. Walery Rzewuski, 1884, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Nawet jeśli nie sięgano po malarski pierwowzór, to idealna kompozycja miała wyglądać „jak obraz”. Najbardziej cenione układy projektowali więc malarze. To oni najlepiej umieli rozmieścić grupy postaci, zadbać o kolorystykę i odpowiednie oświetlenie.

Posłannictwo muzyki. Żywe obrazy przedstawiane w Towarzystwie Muzycznym w Warszawie w dzień Świętej Cecylii oraz 6 grudnia, drzeworyt z czasopisma „Kłosy”, 1884, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona

„Układem tych obrazów odpowiednich dramatowi zajął się znany chlubnie jako artysta-malarz i uczony archeolog, Aleksander Lesser” – podkreślało w 1871 roku czasopismo „Kłosy”, pisząc o „żywych obrazach” na podstawie dramatu Deotymy, pokazywanych na scenie warszawskiego Teatru Wielkiego.

„Żywy obraz”, ilustracja z czasopisma „Moje Pisemko”, 1931, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona

Długie przygotowania wieńczyła zaledwie kilkuminutowa inscenizacja. Jak uwiecznić tę chwilę? Redakcja „Kłosów” zamówiła u Lessera sześć drzeworytów „dla upamiętnienia tego widowiska i zarazem dania o nim wyobrażenia dla odległych czytelników swego pisma”. Z kolei Walery Rzewuski sfotografował w 1884 roku postaci przebrane za bohaterów Ogniem i mieczem. Była to dokumentacja „żywych obrazów” wystawionych w krakowskim Teatrze Miejskim z inicjatywy pianistki Marceliny Czartoryskiej. W role powieściowe z zapałem wcieliło się kilkudziesięciu amatorów z kręgów arystokracji. Nad całością kompozycji czuwali dwaj młodzi malarze: Jacek Malczewski i Antoni Piotrowski.

Przedstawienie Wieczór w galerii żywych obrazów zorganizowane na cele dobroczynne przez Towarzystwo Opieki nad Młodzieżą w wykonaniu teatru amatorskiego w Krakowie. Aktorka i dziewczynka upozowane na bohaterki obrazu Autoportret z córką Élisabeth-Louise Vigée Le Brun, maj 1932, licencja CC BY, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Uczestnicy „żywych obrazów” zastygali w bezruchu i ciszy, ale widowisko mogły uzupełniać dodatkowe elementy. W „Kłosach” z 1884 roku opublikowano utwór Deotymy Posłannictwo muzyki z dopiskiem „wiersz deklamowany podczas przedstawiania żywych obrazów w Towarzystwie Muzycznym w dniu Świętej Cecylii oraz 6 grudnia”. W tym samym numerze znalazła się grafika pokazująca odgrywane sceny. Pod spodem dokładnie opisano, kto jest autorem kompozycji (wśród twórców znalazł się malarz Wojciech Gerson) oraz jaka muzyka towarzyszyła inscenizacji (na przykład „taneczna” lub „bojowa”).

Élisabeth-Louise Vigée Le Brun, Autoportret z córką, 1789, Luwr, licencja PD, Wikimedia Commons

„Żywe obrazy” wystawiano także w rodzinnym gronie. Janusz Korczak radził w 1900 roku na łamach „Wędrowca”: „Ot, długie wieczory zimowe. Jak uprzyjemnić je dzieciom i młodzieży? Znamy teatry amatorskie, żywe obrazy, improwizowane koncerty, gry towarzyskie, jakieś odczyty, pogadanki, wspólne czytania, trochę tańca. […] Wyszukać coś odpowiedniego, zebrać grupę wesołą, i zabawa gotowa”. Polecał „żywe obrazy treści ogólnej, jak cztery pory roku” oraz – bardziej edukacyjne – „treści historycznej lub geograficznej”.

Przedstawienie Wieczór w galerii żywych obrazów zorganizowane na cele dobroczynne przez Towarzystwo Opieki nad Młodzieżą w wykonaniu teatru amatorskiego w Krakowie. Aktorka upozowana na bohaterkę obrazu Dziewczyna z czekoladą Jean’a-Étienne’a Liotarda, maj 1932, licencja CC BY, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Sceny z historii Polski odgrywano podczas uroczystości patriotycznych zarówno pod zaborami, jak i w dwudziestoleciu międzywojennym. Na przykład w 1920 roku rocznicę zrywu styczniowego uświetniały w Wilnie „rozmaite deklamacje, śpiewy chóralne i solowe oraz na koniec żywe obrazy, ilustrujące czasy powstania styczniowego, a urządzone według obrazów słynnego malarza polskiego Artura Grottgera” – informowało pismo „Pod Karabinem” wydawane przez wileńską Ochotniczą Legię Kobiet.

Jean-Étienne Liotard, Dziewczyna z czekoladą, 1744, Galeria Drezdeńska, licencja PD, Wikimedia Commons

Tematyczne „żywe obrazy” odbywały się też przy okazji zbiórek dobroczynnych. „Nowy Dziennik” donosił w maju 1932 roku, że Towarzystwo Opieki nad Młodzieżą organizuje „Wielki Wieczór Żywych Obrazów. Najsłynniejsze płótna muzeów europejskich będą odtworzone przez piękne panie naszego miasta. Ukażą się dzieła mistrzów jak: Velázquez, Van Dyck, Vigée Le Brun […] i wielu innych”. W bohaterki z obrazów wcieliły się aktorki teatru amatorskiego w Krakowie. Fotografie z Narodowego Archiwum Cyfrowego pokazują, jak profesjonalnie odtworzono kostiumy – choć Maria Gerson-Dąbrowska w krótkim poradniku Obrazy żywe (1920) podpowiadała, że do wykonania strojów można użyć „prześcieradeł, kap, firanek, jakichś szali, muślinów, futer. Trochę tylko pomysłowości i zręczności”.

Karolina Dzimira-Zarzycka

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

O czym myśli Aleksander Wielopolski? Obraz Jacka Malczewskiego ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie

Jak spędzano czas wolny na dworze Jana III Sobieskiego?
Polska w odzyskanej koronie. Polonia Jacka Malczewskiego w Muzeum Narodowym w Kielcach
Czy Artur Grottger był kiedyś w Warszawie? Cykl "Warszawa I" Artura Grottgera z Muzeum Narodowego we Wrocławiu
Kryzys państwa Piastów na obrazie Wojciecha Gersona. Kazimierz Odnowiciel wracający do Polski (II) w Muzeum Narodowym we Wrocławiu

Skandal w teatrze. Premiera "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w Teatrze Miejskim w Krakowie

Gwiazda sceny i ikona mody XIX w. "Portret Heleny Modrzejewskiej"  Tadeusza Ajdukiewicza w Muzeum Narodowym w Krakowie