Łyżka za cholewą,

czyli o sarmackich zwyczajach stołowych

O staropolskich zwyczajach związanych z kulturą i zachowaniem się przy stole krąży wiele opowieści. Niewątpliwie różniły się one od tych, które panowały w innych krajach Europy, i odbiegały od współczesnych. Jak zatem wyglądał sarmacki savoir-vivre?

 

Ucztowanie i wspólne posiłki stanowiły bardzo ważny element obyczajowości szlacheckiej. W XVII wieku zasiadano do wspólnego stołu, na którym nie było pojedynczych nakryć – ten zwyczaj zawitał do Polski dopiero w połowie XVIII wieku. Zazwyczaj jadano ze wspólnych półmisków. Stół podczas posiłku musiał być nakryty obrusem, a goście przed jedzeniem byli zobligowani do obmycia rąk. Jak wspomina Henryk Wolf, szwajcarski teolog, który przebywał w Polsce w latach 1572–1577, potrawy serwowano i ustawiano na końcu i na początku stołu. Często zatem ci goście, którzy usiedli pośrodku, nie mieli już dużych szans na obfity posiłek.

Na stole znajdowały się rozliczne naczynia, nierzadko cynowe lub srebrne, ale często też drewniane. Warto pamiętać, że gospodarz nie zapewniał sztućców. Jadano rękoma lub zakładano, że gość skorzysta z własnych zasobów. Znane są przekazy, choćby u Jędrzeja Kitowicza (Opis obyczajów za panowania Augusta III), mówiące o tym, że szlachcic przynosił na biesiadę własny nóż, łyżkę czy widelec – schowane w skórzanym futerale lub wetknięte za pas, a nawet za cholewę buta.

Komplet sztućców i futerał, północne Niemcy, koniec XVII wieku, B. Heitmann, C. Boerner, Historische Bestecke aus der Sammlung des Museums für Kunst und Gewerbe Hamburg, Hamburg 2007, s. 200, kat., il. 112, za: J. Kriegseisen, Podróżny komplet sztućców wykonany przez Johanna Bartolomowicza – złotnika z Lidzbarka Warmińskiego, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej”, R. 63, 2015, nr 1, s. 102

Charakter staropolskiej biesiady oczywiście całkowicie zależał od zwyczajów panujących w epoce. Gospodarze pragnąc zaskoczyć gości, uciekali się do różnorakich konceptów, zwłaszcza kulinarnych. W baroku dużą rolę odgrywała iluzja. Potrawy były niezwykle bogato zdobione i przyprawiane, często „udawały” – w warstwie językowej, estetycznej czy nawet smakowej – określone dania, jak na przykład „kuropatwy z ryb słonych”. Również różnorodność i liczba potraw miały robić wrażenie. Widać to zwłaszcza podczas dużych uroczystości, na przykład wesel. Przykładem takiej uczty były zaślubiny Krystyny Lubomirskiej i Felicjana Potockiego w 1661 roku, podczas których podano 60 wołów, 5000 kapłonów i 8000 kur, a sama biesiada trwała tydzień.

Oprócz jedzenia należało zapewnić gościom dodatkowe atrakcje podczas przyjęcia, a zatem zadbać o odpowiednią oprawę muzyczną czy zaplanować zabawy. Innym, niezwykle istotnym, elementem biesiady były toasty. Wznoszone często ze wspólnego, przechodniego kielicha, miały charakter bardzo uroczysty a równocześnie jednoczący. Do picia i wznoszenia toastów służyła tak zwana kulawka – szklany stożkowaty kielich bez nóżki, zakończony koliście, co uniemożliwiało jego odstawienie na stół i wymuszało przekazywanie naczynia. Często, zwłaszcza w zamożnych domach, kielichy po toastach tłuczono. Właściwym dla Rzeczypospolitej i przytaczanym przez wielu zagranicznych autorów zwyczajem było wznoszenie toastu napełnionym winem damskim pantoflem.

Puchar w typie nautilus, na srebrnej bazie, Niemcy, XVI wiek, Muzeum Sztuki w Castello Sforzesco w Mediolanie, fot. Giovanni Dall’Orto, 6 stycznia 2007, źródło: Wikimedia Commons

Barokowa uczta stawała się niezwykłym, skomplikowanym widowiskiem, które aby się udało, wymagało zatrudnienia wielu osób czuwających nad przebiegiem spotkania. I tak ważnymi osobami byli: krajczy, cześnik (odpowiedzialny za piwnicę), kredencarz (odpowiedzialny za zawartość kredensu) czy szafarz (zarządzający spiżarnią).

Zwyczaje i konwenanse panujące przy stole uległy zmianie w połowie XVIII wieku, co było spowodowane zachodnią modą. Nowinki nie zawsze spotykały się z uznaniem. Nieufność wzbudzały między innymi nakrycia i sztućce przeznaczone dla poszczególnych uczestników biesiady, sprawiające, że uczta zatracała wspólnotowy charakter.

Zachowanie przy stole było czymś, co zdecydowanie wyróżniało polską szlachtę. Zwracają na to uwagę liczni podróżnicy, którzy w XVI i XVII wieku odwiedzali Rzeczpospolitą. Opisywana różnorodność staropolskich obyczajów stołowych miała duże znaczenie również w postrzeganiu i rozumieniu kultury szlacheckiej tego okresu. Była bowiem jednym z elementów świadczących o wyjątkowości i indywidualizmie szlachty i magnaterii.

Paulina Szulist-Płuciniczak

Powrót
drukuj wyślij facebook

Napoje bogów. Początki popularności kawy i czekolady w Europie i w Polsce

Weźmij kapłona, ochędoż pięknie a daj na stół” – czyli o czytaniu staropolskich receptur
Sekret toruńskich pierników. słynnych smakołykach z „piernikowego miasta”

Król na diecie. Co Paweł Tremo serwował gościom Stanisława Augusta? Obrazy G. van Deynuma z Muzeum Łazienki Królewskie

Szczupaki, karpie, liny, łososie – zwyczajnie lub na kolorowo. Ryba, czyli tradycyjne, postne danie na wigilijnym stole.

„Pieprzno i szafranno, mościa panno” – kilka słów o kuchni staropolskiej