Jak często należy myć włosy?

Higiena w polskich domach w czasie okupacji

 „Wszelkie ambicje higieniczne są złudzeniem. Kąpać nie można się już nawet w nocy, gaz ledwie migoce, zimna woda leci z gorącego kranu. Do mycia wodę grzeje się na tym piecyku, który w danej chwili jest czynny, albo w kuchni i pradawnym wiejskim zwyczajem nosi w imbryku do łazienki. Obnażanie każdego kawałka skóry jest bohaterstwem”. Słowa pisarki Zofii Nałkowskiej pokazują, że w okupacyjnych warunkach nawet tak prozaiczna czynność, jak kąpiel była nie lada wyczynem.

W przedwojennej Polsce dbanie o higienę wyglądało różnie, zależnie od zwyczajów, miejsca czy pozycji społecznej. Codzienne mycie wcale nie było czymś oczywistym. Jednak w czasie okupacji sytuacja, zwłaszcza w miastach, uległa znacznemu pogorszeniu.

Pierwszym problemem, który dotyczył większości osób, były fatalne warunki mieszkaniowe. Wiele domów uległo zniszczeniu w czasie kampanii wrześniowej, a Niemcy w Warszawie i Krakowie przesiedlali mieszkańców z całych ulic w celu utworzenia dzielnic dostępnych tylko dla nich. Do Generalnego Gubernatorstwa przybywało również wielu przesiedleńców z terenów wcielonych do Rzeszy. Wszystko to powodowało przepełnienie mieszkań. Normą było tłoczenie się wieloosobowej rodziny w jednym pokoju. Często w starych kamienicach z powodu braku łazienek z wanną korzystano jedynie z pomieszczeń z umywalką. Ponadto dokuczały wszy i inne insekty.

Okładka poradnika Fabryka w domu. 180 sposobów domowego wyrobu mydła, artykułów kosmetycznych, past, atramentów, klejów, lakierów, farbowania i czyszczenia przedmiotów itp., Kraków 1940, Biblioteka Narodowa, źródło: Polona

Najgorzej było zimą, ponieważ Niemcy dawali bardzo małe przydziały węgla do opalania mieszkań, a ten dostępny na czarnym rynku kosztował dużo. Temperatura 10 stopni w mieszkaniu stanowiła normę. Dostawy gazu ciągle ograniczano, ledwo można było na nim zagotować zupę, nie mówiąc już o podgrzaniu wody do kąpieli. Prąd często odłączano, więc elektryczne piecyki również nie dawały gwarancji ciepłej wody. Symbolem okupacji stał się żelazny mały piecyk, nazywany kozą, w którym ludzie palili trocinami.

Kobieta z typowym dla lat czterdziestych uczesaniem, Polska, 1939–1945, zbiory autorki

Mydło i szampon były dostępne na kartki, a Niemcy dokładnie określili, z czego powinny być zrobione. I tak mydło przypominało mieszankę piasku z proszkiem do prania, która wcale się nie pieniła. Ukazywały się poradniki, jak samemu wykonać różne środki kosmetyczne, wykorzystując produkty spożywcze oraz apteczne, na przykład mydło amerykańskie składające się z żółtek, wody różanej, spirytusu mydlanego i węglanu amonowego. Wyjątkowo cyniczny był artykuł w okupacyjnym czasopiśmie „Fala”, którego autor przekonywał czytelniczki, że mydło to przeżytek i można je zastąpić maseczką z glinki: „Zbyt przywykliśmy i zrośliśmy się z zasadą, że jedynie góry piany mydlanej są najlepszym środkiem do pielęgnowania cery, niedającym się niczym zastąpić. Dziś jednak we wszystkich dziedzinach, a więc i w kosmetyce spotykamy się z nowymi reformami, w myśl których musimy odstąpić od starych nawyknień i zasad”.

Reklama Instytutu Kosmetyczno-Lekarskiego IZIS w Warszawie, 1940, zbiory autorki

Dla wielu kobiet problemem było odpowiednie zadbanie o włosy. W poradniku wydanym w 1941 roku właścicielka znanej do dziś firmy kosmetycznej IZIS, Helena Brzezińska radziła myć włosy średnio raz na dwa–trzy tygodnie. Codzienna pielęgnacja polegała na dokładnym szczotkowaniu ich wieczorem i upinaniu rano. Jako odżywki stosowano różne płukanki, na przykład wódkę cebulową czy wywar z ziół. Powszechne w tym czasie było noszenie długich włosów, a modne fryzury okazywały się bardzo skomplikowane. Kiedy patrzymy na zdjęcia z czasów okupacji, widzimy, że pomimo skromnego stroju kobiety mają stylowo ułożone loki.

Dbanie o higienę, mimo ciężkich warunków, podtrzymywało na duchu. Szczególnie trudne było to w tak ekstremalnych sytuacjach i miejscach, jak powstanie warszawskie czy obóz koncentracyjny. Jednak nawet w takich okolicznościach Polacy starali się zachować resztki normalności.

Joanna Mruk

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Od żółwi do jedwabnych pończoch. Czarny rynek w okupowanej Warszawie

 

Sukienka ze skrawków płaszczy wojskowych. Pamiątka historyczna ze zbiorów Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN

"Ziemniaki na pierwsze… na drugie… na trzecie". Kuchnia w czasie okupacji hitlerowskiej

Prosty sposób na gorącą kąpiel. Gazowy piecyk kąpielowy „MARS” ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni