"Mieszkali po pańsku, jak szlachta, po mieszczańsku”

Wnętrza zagród olenderskich w Skansenie Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim, oddziale Muzeum Mazowieckiego w Płocku

„Piece kaflowe mieli z takimi koronami, jak w jakichś zamkach czy pałacach. Na ścianach namalowane obrazy z widokami w dekoracyjnych ramach i kolumny, a na sufitach kwiaty w wazonach w miejscach, gdzie później wisiał żyrandol. Meble też były całe w kwiatach albo z gzymsami rzeźbionymi w lwie głowy lub kiście winogron. Nie bali się kolorów i mazerunków. Wszystko mieli większe i wszystkiego więcej”.

 

Taki obraz warunków życia wyłania się ze wspomnień ostatniego pokolenia Polaków mających jeszcze bezpośredni kontakt z żywą kulturą olendrów. Cytowany fragment pochodzi z etnograficznych badań terenowych prowadzonych od 2006 roku przez pracowników Muzeum Mazowieckiego w Płocku.

Langhof z Białobrzegów, datowany na 1889 rok, izba reprezentacyjna, odświętna, z trzema wejściami, w tym z jednym od szczytu budynku, wyposażona w komplet mebli brązowych, 2018, Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim, oddział Muzeum Mazowieckiego w Płocku, fot. Grzegorz Piaskowski, dzięki uprzejmości muzeum

Nadwiślańscy osadnicy byli w większości zamożnymi gospodarzami, a to bez wątpienia musiało mieć wpływ na ich poczucie estetyki, dbałość nawet o najmniejszy detal. Zdobili i sygnowali rokiem wykonania i swoimi inicjałami nie tylko przedmioty używane od święta, ale i te codziennego użytku. Masielnice, prasy do sera, magle, wagi czy szczotki do czesania lnu zostały wykonane solidnie i pięknie. Dekorowały je choćby cienkie, ryte linie czy faliste, regularne nacięcia.

Langhof z Białobrzegów, datowany na 1889 rok, izba wyposażona w meble mazerowane, 2018, Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim, oddział Muzeum Mazowieckiego w Płocku, fot. Grzegorz Piaskowski, dzięki uprzejmości muzeum

Meble, te mniej skomplikowane w formie, koloniści wytwarzali na miejscu w lokalnych warsztatach stolarskich, natomiast te wymagające większej wiedzy i doświadczenia zarówno w budowie, jak i wykończeniu oraz malaturze zamawiali w dużych ośrodkach rzemieślniczych. Towary o charakterze luksusowym sprowadzali z miasta, korzystając z firm przewozowych zajmujących się transportem na Wiśle.

Oryginalne przedmioty po olendrach: meble, urządzenia, sprzęty, narzędzia, środki transportu, będące wyrazem ich kunsztu stolarskiego czy kowalskiego, możemy dzisiaj oglądać w Skansenie Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim, oddziale Muzeum Mazowieckiego w Płocku. Stanowią wyposażenie dwóch zagród olenderskich złożonych z obiektów przeniesionych z okolicznych wsi: Kępy Karolińskiej, Białobrzegów, Piotrkówka i Rybaków.

Langhof z Kępy Karolińskiej, datowany na 1914 rok, izba zielona, 2020, Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim, oddział Muzeum Mazowieckiego w Płocku, fot. Grzegorz Piaskowski, dzięki uprzejmości muzeum

W langhofie z Kępy Karolińskiej, datowanym na 1914 rok, zobaczymy dwie różne izby. W tej zielonej, do której wchodzi się bezpośrednio z sieni, jest prezentowany komplet mebli z malaturami w kolorze czerwieni ceglastej. To stół, skrzynia posagowa i skrzynka na cenne przedmioty zdobione wzorami roślinnymi, wielobarwnymi bukietami kwiatowymi w charakterystycznych stożkowych wazonach pomalowanych w biało-czerwoną szachownicę. Komplet uzupełnia kredens z sekretarzykiem i przeszkloną nadstawką zwieńczoną dekoracyjnym gzymsem. W drugiej izbie zaskoczeniem dla zwiedzającego będą z pewnością wytapetowane ściany. Wzór tapety został odtworzony w oparciu o fragmenty znalezione w czasie rozbiórki obiektu. W kuchni pod oknem stoi stół kuchenny liczący sobie ponad 200 lat, datowany na szufladach: „ANNO 1819”. Jest niebieski, ale pierwotnie miał kolor czerwony, o czym świadczy pozostawiona w czasie konserwacji odkrywka z wzorem kwiatowym na jednym z jego boków. Mebel, pochodzący z tej chaty, to szlaban lub ślaban, czyli rozsuwana ławka do spania. W sieni czeka na nas jeszcze piesek do ściągania butów, który nie jest prostą deseczką z podpórką. Jego forma sprawia, że wygląda jak klęcznik do modlitwy!

Langhof z Kępy Karolińskiej, datowany na 1914 rok, izba z tapetą, 2020, Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim, oddział Muzeum Mazowieckiego w Płocku, fot. Grzegorz Piaskowski, dzięki uprzejmości muzeum

W langhofie z Białobrzegów, datowanym na 1889 rok, uwagę zwraca komplet mebli brązowych z ciemnymi czy czarnymi dodatkami: komoda, szafa i stół. Stanowi on wyposażenie izby reprezentacyjnej, dla gości, do której bezpośrednio wchodziło się z zewnątrz, od szczytu budynku. Tu zobaczymy także pluszową bordową narzutę na łóżko z Łódzkiej Manufaktury Pluszowej Teodora Finstera. Jej wyroby należały do wysoko cenionych tekstyliów na rynku nie tylko krajowym, ale i zagranicznym. W drugiej izbie i w kuchni są prezentowane łóżka, serwantka, kredens, stół czy stolik, mazerowane na brązowo. W pomieszczeniu pełniącym funkcję drugiej czy letniej kuchni stoi dużych rozmiarów magiel – ciekawe urządzenie ze skrzynią wypełnioną kamieniami. Subtelne zdobienia zastosowane w wykończeniu magla znajdziemy też w innych przedmiotach, takich jak drewniana waga czy wirówka do miodu. Pod prowadzącymi na strych schodami zgromadzono między innymi narzędzia do obróbki lnu. Warto przyjrzeć się tu szczotkom, mosiężnym! i sygnowanym „J. B. 1806”. Zanim trafiły do muzeum, leżały w stercie starego drewna przygotowanego do utylizacji. Opisane przez właściciela jako „a to takie byle co”, pochodziły ze splądrowanego siedliska olenderskiego i nigdy nie były już potem używane.

Langhof z Kępy Karolińskiej, datowany na 1914 rok, izba z tapetą, 2020, Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim, oddział Muzeum Mazowieckiego w Płocku, fot. Grzegorz Piaskowski, dzięki uprzejmości muzeum

Po wojnie, w 1945 roku, w gospodarstwach przejętych po Niemcach nie doceniono ich poczucia estetyki i wartości wyposażenia zagród. Najistotniejsze, że te przedmioty pozostały po Niemcach, o których starano się za wszelką cenę i jak najszybciej zapomnieć. Później też swoją rolę odegrał wstyd, bo coś było już staroświeckie i niemodne. Niszczono więc piękne przedmioty, używając odświętnych mebli jako codziennych, przemalowując je, wymieniając na nowe i paląc.

Langhof z Kępy Karolińskiej, datowany na 1914 rok, kuchnia, 2020, Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim, oddział Muzeum Mazowieckiego w Płocku, fot. Grzegorz Piaskowski, dzięki uprzejmości muzeum

Dzisiaj na pytanie: „dlaczego?” usłyszymy zazwyczaj odpowiedź: „A kto to wiedział, że tu będzie takie muzeum?”. Możemy w nim obecnie oglądać te unikaty, które przetrwały nierzadko przez przypadek: ktoś uznał jakąś skrzynię posagową za cenną pamiątkę po przodkach (i nieistotne, że nie swoich), prąd założyli tutaj dopiero w latach sześćdziesiątych XX wieku, coś okazało się lepsze od dwóch cegieł do obciążania przy odciskaniu sera, kogoś nie było stać na kupienie czegoś nowego czy wreszcie zabrakło czasu, żeby posprzątać i wyrzucić.

Magdalena Lica-Kaczan

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Miejsce kultu religijnego i pochówku olendrów. Kościół i cmentarz ewangelicko-augsburski w Skansenie Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim, oddziale Muzeum Mazowieckiego w Płocku

"Tu był dla nich raj, kiedy lała się woda". O kim opowiada Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim, oddział Muzeum Mazowieckiego w Płocku?

Zawód olender i inne zajęcia nadwiślańskich osadników

Wierzba mazowiecka czy olenderska? Drzewo – symbol w krajobrazie kulturowym

Siake fusier, schwobe klycke, siulte ohre. Z kuchni mazowieckich olendrów

Holendrować na ślizgawce, czyli od kiedy jeździmy na łyżwach

Słodki smak pamięci. Olenderskie powidła buraczane

Stół z paką. Stoły skrzyniowe w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku

"Godnie Święta" – gdy czas zaczyna płynąć od nowa. Ekspozycja świąteczna w chacie Szylarów z Markowej w Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej

Chata malowana „na krasno jak u Rusinów” – mawiali ich polscy sąsiedzi…Chyża łemkowska w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku