Polski Rockefeller i śląski Kopciuszek

czyli fantastyczna historia ogromnej fortuny, której początkiem była żmudna buchalteria

Bogactwo Polaka Karola Goduli było tak niezrozumiałe na niemieckim Górnym Śląsku, że mnożyły się legendy o tym, jak to diabeł sypie mu nocą talary przez komin wprost do domu w Rudzie.

„Któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie najpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie?” (Łuk14.28-29). Karol Godula (1781-1848) liczył - i to znakomicie. Nauczyli go tego cystersi w najlepszej szkole na Górnym Śląsku w Rudach Wielkich. Zatrudniony przez niemieckiego potentata przemysłowego hrabiego Karola Franciszka von Ballestrema pomnożył jego majątek, ale kosztem zdrowia. Do końca nie wiadomo, jak to było: czy ścigał złodziei w dobrach Ballestrema, czy też padł ofiarą ludzkiej zawiści. Dość, że go oszpecono. Dlatego nie założył rodziny i nie zachowały się żadne jego portrety, a baby straszyły nim niegrzeczne dzieci.

Dom Karola Goduli w Rudzie, za: Dziennik Zachodni z dnia 3 kwietnia 2013 r.

Karol Godula zarządzał dobrami hrabiego von Ballestrema, a jednocześnie sam budował imperium przemysłowe, na które składało się 19 kopalń galmanu, 40 kopalń węgla kamiennego, trzy huty cynku, udziały w innych zakładach górniczo-hutniczych, majątki ziemskie: Szombierki, Orzegów, Bujaków, Bobrek i Paniowy. Dla porównania, dochody uzyskiwane z jego zakładów przewyższały wartość ordynacji Zamoyskich. Był jedynym przemysłowcem na Górnym Śląsku, który w okresie Wiosny Ludów, czyli ekonomicznego krachu, nie zwalniał robotników. Rok wcześniej, w 1847 roku, podczas epidemii tyfusu głodowego pomagał swoim pracownikom, pożyczając im zboże i pieniądze. Gdy umierał, zapisał w swoim testamencie do podziału pomiędzy wszystkich swoich pracowników 50 tysięcy talarów. Nie był filantropem, ale czuł się odpowiedzialny za robotników, którzy przybywali z okolicznych wsi, a z czasem także z zaboru rosyjskiego i austriackiego. Budował dla nich domy mieszkalne i wprowadził bezpłatną opiekę lekarską. Mówił po polsku i nakazał uczyć tego języka sześcioletnią półsierotę, którą uczynił spadkobierczynią ogromnego majątku, obliczonego na 2 miliony talarów, bo - jak podają legendy - jako jedyne dziecko nie bała się go i przychodziła do jego domu. Joanna Grycik stała się najbogatszą panną, stąd miano śląskiego Kopciuszka.

Niezachowany witraż z kościoła w Gliwicach przedstawiający Karola Gdulę (fragment), ok. 1940, http://rudaslaska.naszemiasto.pl

Mimo ogromnego bogactwa Godula był człowiekiem skromnym. Wybudował pałac w Szombierkach, gdzie w 1858 roku jego spadkobierczyni podpisała kontrakt ślubny z hrabią Hansem Ulrykiem von Schaffgotschem, ale do końca mieszkał w swym domu w Rudzie.

Niemieccy potentaci zazdrościli mu bogactwa i nieprzeciętnych zdolności. Hrabia Karol Łazarz Henckell von Donnersmarck zablokował nominację Karola Goduli na stanowisko wicestarosty bytomskiego, pisząc do władz pruskich, że bogactwo nie daje mu jeszcze odpowiednich kwalifikacji na tak ważne stanowisko.

Alexander Ducker, Pałac Karola Goduli w Szobierkach, (1857-1883), licencja PD, Wikimedia Commons

Amerykański przedsiębiorca David Rockefeller jest uznawany za najbogatszego człowieka w historii, a jego majątek zrodził się z przeróbki ropy naftowej i skrupulatności w liczeniu kosztów produkcji. Godula nazywany był „królem cynku”, bo zbił fortunę na przeróbce galmanu i też znakomicie liczył. Wolno jednak przypuszczać, że gdyby na ziemi śląskiej odkryto złoża ropy naftowej, to światowym symbolem bogactwa byłby nie Rockefeller a swojski Godula.

Martyna Rut 

Szkoła Podstawowa nr 2 w Rudzie Śląskiej 

 

Powrót
drukuj wyślij facebook